Rozdział 5

2K 95 46
                                    

POV. Matthew
Dedykacja dla typiara_dream 😉

Bardziej wtuliłem w siebie chłopaka, chciałem aby przestał się bać, więc powiedziałem.

- Spokojnie mały, nic ci nie zrobię - Pogłaskałem go po twarzy oraz czule spojrzałem w oczy.

- J-ja wiem. - Odpowiedział cicho i uśmiechnął się słabo.

Już nie mogłem dłużej wytrzymać, nachyliłem się nad nim, a następnie złączyłem nasze usta w głębokim pocałunku. Młodszy odwzajemnił go niepewnie. To było wspaniałe, choć nigdy nie sądziłem, że moim mate będzie chłopak, a na dodatek raczej nie pełnoletni, lecz ciągle po głowie chodziła mi jedna rzecz.

- Jakiej Ty w ogóle jesteś rasy i ile masz lat? - Oderwałem się od jego kuszących ust.

- Mam 16 lat i jestem w-wampirem. - Powiedział szeptem, a ja natychmiast wstałem.

To nie możliwe, mój mate jest jedną z tych pijawek! Między nami panowała napięta atmosfera. Nie wiedziałem co mam zrobić, dobrze wiedziałem, że stado nie będzie go akceptować. On też to dobrze wiedział, dlatego siedział że spuszczoną głową i się nie odzywał.

- Jeszcze jedno... mam na imię Cody... Cody Stars. - Rzekł, a ja do reszty się załamałem. Kocham syna moich wrogów.

Musiałem pomyśleć co zrobić. Postanowiłem zabrać małego ze mną do wahaty, przecież wilkołaki nie mają prawa mi się przeciwstawić, bo słono za to zapłacą. Wziąłem go na ręce i pomimo jego sprzeciwów, zacząłem kierować się w stronę mojego domu.

- Może powiesz gdzie mnie niesiesz? - Zapytał zniecierpliwiony.

- To mojego domu. - Odpowiedziałem, a chłopak nie odzywał się przez resztę drogi.

Godzinę potem


Doszliśmy do mojej posiadłości, oczywiście nie obyło się bez krzywych spojrzeń mojej watahy, oraz szeptów, lecz ja nic sobie z tego nie robiłem. Zaniosłem chłopak do pokoju i kazałem mu tam czekać, a sam udałem się do biura, uprzednio wołając Zacha.

- O co chodzi? - Zapytał patrząc na mnie.

- Znalazłem swoją bratnią dusze... - Uciołem, nie wiedząc jak mam mu przekazać resztę.

- To wspaniale! Chyba powinieneś się cieszyć, przecież tak długo czekałeś na tą jedyną! - Krzyknął uradowany.

- Cieszę się, ale ,,tą jedyną" jest syn Starsów! - Rzekłem trochę załamany, bo byłem przekonany, że Cody nie wyrzeknie się swojego nazwiska tylko dlatego, aby być że mną.

- Ooo stary, no to przejebane, ale i tak wierzę, że wam się uda! - Krzyknął uradowany, a następnie wyszedł.

On jest naprawdę moim Betą? Miałem spytać się go ci zrobić, a ten po prostu sobie wyszedł. Zrezygnowany ruszyłem do siebie. Zastałem tam mojego malucha ( Cody ma 170 wzrostu a Matt prawie 2 metry) rysującegi obrazek w zeszycie, który bardzo mi się spodobał.

 Zastałem tam mojego malucha ( Cody ma 170 wzrostu a Matt prawie 2 metry) rysującegi obrazek w zeszycie, który bardzo mi się spodobał

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Powoli usiadłem koło niego, aby objąć go w pasie, całując go przy tym w kark. Wzdrygnął się lekko, lecz nie przejąłem się tym. Pożądanie wywołane jego obecnością wygrało, więc nim zdążyłem się obejrzeć, to już całowałem jego szyję. Spodobało mu się to, ponieważ odłożył szkicownik i poddał się pieszczotą. Położyłem chłopaka na łóżku, zdejmując mu koszulkę, oraz schodząc pocałunkami coraz niżej. Opamiętałem się dopiero, gdy planowałem ściągnąć mu spodnie. Usiadłem natychmiastowo.

- Dlaczego przestałeś? - Usłyszałem, spojrzałem na Codyego i nachyliłem się nad nim.

- A chcesz kontynłować? - Rzuciłem zadziornie, przygryzając płatek jego ucha.

Nie czekając na odpowiedź, znowu zacząłem swoją zabawę, delikatnie dotykałem jego ciał, zostawiając na nim mokre pocałunki. Chwyciłem za pasek spodni niższego, rozpinając go bardzo wolno.

- Uhhh... Zdejmij mi je wreszcie! - Zaśmiałem się cicho na te słowa, lecz postanowiłem zrobić tak jak chciał. Usiadłem na nim, wcześniej pozbywają się też mojej wierzchniej garderoby. Miałem zdejmować mu już bokserki...

---------
Chamski Polsat xD Jak myślicie, co będzie dalej? 😂😈

Love is Love ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz