Rozdział 1

6.9K 464 65
                                    

Po poranku pełnym wyzwisk oraz zabójczych spojrzeń Camila nareszcie mogła wyjść z domu. Przyspieszyła kroku, choć i tak była już spóźniona. Kilkuminutowe opóźnienie nie było niczym złym, ale obiecała, że będzie wcześniej, a nie lubiła łamać słowa.

Przyjaciółka stała na chodniku i szukała czegoś w swojej torbie. Słysząc nadchodzącą Camilę uniosła wzrok, uśmiechając się delikatnie. Nie miała jej za złe spóźnienia.

- Przepraszam, Ally – jęknęła młodsza i przytuliła niższą od siebie dziewczynę na powitanie. – Nie miałam jak wyjść wcześniej.

- Spokojnie kochana, nic się nie stało. – Poszerzyła swój uśmiech. – W sumie, to dobrze, że się spóźniłaś, bo i tak musiałam się wrócić po książkę.

Camila odetchnęła z ulgą, po czym obie ruszyły w stronę szkoły, która znajdowała się trzy kilometry dalej.

Mimo różnicy dwóch lat dziewczyny bardzo się lubiły. Poznały się rok temu, gdy Camila brała udział w konkursie międzyszkolnym i razem z Ally tworzyła drużynę. Często spędzały razem czas, uwielbiały przebywać w swoim towarzystwie. Cabello bezgranicznie ufała przyjaciółce. Wiedziała, że ta nie zdradzi żadnego jej sekretu.

- Z nią naprawdę nie da się dogadać – żaliła się na przybraną siostrę. – Irytuje mnie, jak mało kto.

- Wierzę, w końcu wyzywasz tylko ją. – Wyciągnęła butelkę wody ze swojej torby i upiła kilka łyków. – Musisz przestać zwracać na nią uwagę.

- Łatwo ci mówić. Mieszkamy w jednym domu, a będę siedzieć tylko w swoim pokoju. Zresztą, mamy wspólną łazienkę – westchnęła zrezygnowana. – Pociesza mnie tylko to, że za jakieś trzy miesiące zaczynają się wakacje i na trochę stąd uciekniemy. – Spojrzała na niższą od siebie dziewczynę. – Bo chyba plany wciąż aktualne?

- Oczywiście. – Skinęła głową. – Tak poza tym, mogłabyś chociaż udawać, że nie jesteś aż tak radosna z tego powodu. Kończę ostatnią klasę, za rok mnie nie będzie.

- Racja. Pani starsza pójdzie na studia. Jaki kierunek wybierzesz? Teologię? – parsknęła śmiechem.

Ally także się zaśmiała i uderzyła Camilę w ramie. Oczywiście, zrobiła to bardzo delikatnie, nie lubiła żadnej formy przemocy, nawet tej udawanej.

- Nie mam pojęcia. Jeszcze o tym nie myślałam.

Po niecałych trzydziestu minutach spaceru nastolatki znalazły się pod budynkiem szkoły. Camila odetchnęła w duchu, nie widząc nigdzie przybranej siostry. Dziewczyna wystarczająco zepsuła jej poranek.

Kiedy zadzwonił dzwonek, Cabello pokierowała się w stronę schodów, by wejść na piętro i udać się na lekcję. Gdy szła korytarzem, nagle poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Szybko się odwróciła, a spięte mięśnie na karku od razu się rozluźniły. Odetchnęła z ulgą, gdy zobaczyła znajomą blondynkę, z którą chodziła na kilka przedmiotów.

- Mam dobre wieści, Mila. – Uśmiechnęła się Dinah Jane. – Nie ma tej ściery od biologii. Oczywiście nasza cudowna szkoła nie dała nam wolnego okienka i wcisnęli nam zastępstwo, ale słuchaj! Mamy iść na salę gimnastyczną i gramy w kosza, z jakąś trzecią klasą. – Była uradowana. – Zwolnią nas za to z ostatniej lekcji, bo wtedy miałyśmy iść na siłownię! – Klasnęła w dłonie. – Pokażę im, jak to jest mieć prawdziwą boginię na boisku – mruknęła pod nosem.

Humor Camili momentalnie się pogorszył. Nigdy nie przepadała za wychowaniem fizycznym. Sport nie był jej mocną stroną i każdy o tym wiedział. Był to główny powód, dlaczego podczas tworzenia drużyn, zawsze była wybierana na końcu. Gdy chodziły na siłownię, mogła udawać, że coś robi. Zazwyczaj jeździła na rowerze stacjonarnym i przyglądała się rybkom w akwarium.

Przytaknęła zrezygnowana i wolnym krokiem skierowała się w stronę sali gimnastycznej. Zaczęła się zastanawiać, czy nie skłamać nauczycielowi o bólu brzucha, by tylko nie ćwiczyć, lecz po dłuższym namyśle odrzuciła tę opcję. I tak miała już dużo nieobecności.

Podeszła do drzwi od szatni, chwyciła za klamkę, przepuściła Dinah, a następnie sama weszła do środka. Gdy tylko uniosła głowę, od razu się zatrzymała.

- Mam nadzieję, że to żart. Powiedz, że się zgubiłaś i trafiłaś tu przypadkiem. – Lauren zdjęła swoją koszulkę, by założyć inną. – Tremblay mówiła, że będziemy grać z jakąś inną klasą, ale nie wiedziałam, że akurat z tobą.

- Też się cieszę, Jauregui – mruknęła, podchodząc do ławeczki przy ścianie.

- Ta szkoła jest na tyle duża, że chociaż tu powinnam móc się od ciebie uwolnić – fuknęła starsza.

Camila tylko wywróciła oczami i zaczęła się przebierać. Stała bokiem do Lauren i starała się nie zwracać uwagi ani na nią, ani na inne dziewczyny, które zaczęły wychodzić z szatni.

Gdy naciągnęła niebieską koszulkę przez głowę, spojrzała w stronę dziewczyny, która bezczelnie się w nią wpatrywała, a wyraz jej twarzy był mieszanką odrazy i zdziwienia.

- Na cholerę się gapisz, Jauregui? – zdenerwowała się młodsza.

Lauren jeszcze przez chwilę nie odwracała wzroku, jakby była w transie, po czym potrząsnęła głową.

- Chciałam sprawdzić, czy piłka może coś przez przypadek uszkodzić, ale nie musisz się martwić. Gorzej już nie będzie. – Na je twarzy ukazał się wymuszony uśmiech, gdy po raz ostatni skanowała ciało młodszej. – Do zobaczenia na boisku, Cabello.

Chwilę później brunetka opuściła szatnie, pozostawiając Camilę samą.

- Ściera – szepnęła pod nosem, po czym także ruszyła w stronę wspomnianego pomieszczenia.

Sisters || CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz