Rozdział 12

5.6K 455 104
                                    

Przez połowę kolejnego dnia Camila była jak w transie. Nie skupiała się na lekcjach, praktycznie z nikim nie rozmawiała. Wspomnienia, a właściwie obrazy poprzedniej nocy nie opuszczały jej głowy.

Choć chciała, nie mogła wyrzucić Lauren ze swojej głowy.

Popieprzyło cię – wyklinała w myślach.

Uderzała długopisem o drewnianą ławkę, całkowicie ignorując słowa nauczycielki. Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę, spakowała się w ekspresowym tempie, by jak najszybciej opuścić klasę.

Chciała po prostu wrócić do domu i wyłączyć umysł. Podskoczyła, czując zaciskającą się dłoń na jej ramieniu. Bała się, że to Lauren.

Z lekkim przerażeniem okręciła głowę, a następnie westchnęła z ulgą, widząc niższą przyjaciółkę.

- Co się dzieje, Mila? – Ally spytała z troską. – Jesteś dziś jakoś dziwnie nieobecna.

Camila nic nie odpowiedziała, tylko oparła głowę o ramię szatynki. Ta, choć była nieco zdziwiona, klasycznie zmierzwiła jej włosy.

- Mam mętlik w głowie – wymruczała. – Jauregui doprowadza mnie do szału.

- Coś zrobiła? – spytała, odsuwając się. – Przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć, kochana.

Cabello chciałaby opowiedzieć jej o wszystkim, ale przecież nie mogła. To by było zbyt dziwne, dlatego też postanowiła nieco skrócić historię.

- Wczoraj nagle zgasło światło, przez co się przestraszyłam, a... no wiesz... brałam kąpiel. – Podrapała się po karku. – Zaczęłam krzyczeć, ona wbiegła do łazienki i z racji, że było ciemno, to wpadła do wanny... w której leżałam. – Na tym skończyła opowieść.

- Ale nic ci nie zrobiła?

- Nie, nie. Po prostu wyszła – skłamała. – Dziś rano unikała mnie jak ognia. Cholernie mnie to irytuje. – Tym razem powiedziała prawdę. – Zwłaszcza przez tę durną obietnicę złożoną rodzicom.

- Może kiedyś uda wam się dogadać. – Ally uśmiechnęła się pokrzepiająco.

- Może kiedyś – westchnęła, a dzwonek na kolejną lekcję właśnie zadzwonił. – Ja już skończyłam, więc spadam do domu. Ty masz jeszcze angielski, co nie?

Starsza jedynie kiwnęła głową i cmoknęła ją w policzek na pożegnanie, a następnie udała się do swojej klasy.

Camila szybkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia. Chciała być już w domu. Myślała nawet o tym, by porozmawiać z Lauren, ale nawet nie wiedziała, jak to zrobić. Nie potrafiły rozmawiać na normalne tematy, a co dopiero omawiać taką sytuację. To wszystko namieszało jej w głowie.

Gdy otworzyła drzwi wejściowe, od razu usłyszała głos swojej mamy.

- Mila, obiad gotowy! – krzyknęła Sinu.

Spokojnym krokiem przeszła przez salon. Nagle zaciągnęła się powietrzem, gdy ujrzała Lauren siedzącą przy stole.

Młodsza usiadła na krześle dokładnie naprzeciwko zielonookiej. Ta uniosła niepewny wzrok, a mięśnie na jej twarzy się spięły.

Obiad rozpoczął się w niekomfortowej ciszy. Po prostu jadły, nie patrząc na siebie.

- No, dziewczynki... – Mike próbował podjąć temat. – Jak wam minął wczorajszy wieczór bez nas? Mam nadzieję, że się nie wystraszyłyście, gdy wyłączyli światło.

- Było mokro – Camila odchrząknęła, nabijając fasolkę na widelec. – Jauregui wpadła po ciemku do wanny – dodała szybko.

Serce Lauren zdążyło już przyspieszyć z przerażenia. Czuła się niezręcznie.

- Mam nadzieję, że nie poszłyście późno spać. – Sinuhe spojrzała na zielonooką. – Rano wyglądałaś na zmęczoną.

Słysząc te słowa Camila prawie zakrztusiła się wodą.

- Długo oglądałam film. – opanowany ton głosu był bardzo wyczuwalny. – Jakiś horror.

- Ach, to dlatego tak głośno krzyczałaś. – Najmłodsza udawała skupioną na jedzeniu. – Nawet z dołu było cię słychać.

- Ja nie krzyczałam. – Lauren kopnęła ją pod stołem i zacisnęła palce na widelcu.

- Racja. – Brązowooka kiwnęła głową. – To bardziej brzmiało jak jęki przerażenia. – spojrzała na rodziców. – Biedna była tak przestraszona, że aż się cała spociła i poczerwieniała na twarzy.

Starsza jedynie zacisnęła szczękę i zaczęła gromić ją wzrokiem. Cały dyskomfort nagle uciekł.

- W takim razie następny film obejrzymy razem. – Zielonooka uśmiechnęła się w typowy dla niej sposób. – Pomożesz mi, jeśli się wystraszę. Co ty na to, Cabello?

- Zastanowię się, Jauregui. - odparła zgryźliwie.

Sinuhe i Michael spojrzeli po sobie, dość zdziwieni, ale też i zadowoleni. Przecież taki był ich plan. Kobieta pochyliła się nad partnerem.

- Daję trzy stówy, że dogadają się do wakacji – wyszeptała na tyle cicho, by obie nastolatki, które właśnie zabijały się wzrokiem, nie usłyszały jej słów.

- Deal. – skinął głową, uśmiechając się przy tym.

Sisters || CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz