Rozdział 15

6.3K 464 96
                                    

Piątkowego popołudnia Camila wbiegła do domu, ściskając plik kartek w dłoni. Głośny pisk radości rozniósł się po całym budynku, co zwróciło uwagę Lauren i Sinuhe, które właśnie skończyły gotować obiad.

Kobieta z początkowym przerażaniem przeszła do salonu, a zielonooka spokojnie ruszyła za nią.

- Coś się stało? – spytała Sinu, nie rozumiejąc radości córki.

- Dostałam pozytywną ocenę z matmy! – krzyknęła, machając plikiem kartek, który okazał się być sprawdzonym testem.

Obie Cabello zaczęły piszczeć ze szczęścia, podskakiwać i wyginać, choć bardziej przypominało to wijące się pierścienice niż układ taneczny.

- Jestem z ciebie taka dumna! – Sinuhe ucałowała ją w policzki.

- Ja sama jestem z siebie dumna! Aż nie mogę w to uwierzyć. – Nieśmiało spojrzała na Lauren, która była oparta o ścianę. – To dzięki tobie, Jauregui.

- Nie ma za co, Cabello. – Wzruszyła ramionami. – Może jednak nie jesteś takim pajacem.

Sinu zaczęło przyglądać się obu dziewczynom i zachichotała pod nosem.

- No, Mila, skoro Lauren ci pomogła, to powinnaś jej jakoś podziękować. – Szturchnęła córkę łokciem w ramię. – Wiem, że nie macie zbyt dobrych relacji i wygórowane podziękowania nie wchodzą w grę, ale może chociaż obejrzyjcie razem film, czy coś? Przynajmniej spędzicie razem trochę czasu i może wymienicie między sobą coś innego niż same wyzwiska.

- Co ty na to, Cabello? – Lauren od razu uśmiechnęła się w sposób, który Camila od razu rozpoznawała. – Może obejrzymy razem film? – Zrobiła nacisk na ostatni wyraz.

Brązowooka dobrze wiedziała, że jest to aluzja do ich rozmowy sprzed prawie tygodnia, która odbyła się przy rodzinnym obiedzie. Nie chciała na to odpowiadać i na szczęście wyratował ją dzwonek komórki Sinuhe.

- Halo? Mike? – Kobieta odebrała telefon. – Jestem w domu, a co? Co?! Cholera, zapomniałam! Czekaj na mnie, już wychodzę! – Rozłączyła się. – Dziewczynki, zostawiam was. Zapomniałam, że umówiliśmy się ze znajomymi. Nie pozabijajcie się! – Zabrała klucze z komody i wyszła z domu.

Lauren zmierzyła młodszą wzrokiem i zaczęła powoli iść w jej stronę.

- To jak, Cabello? Co powiesz na film? – spytała sugestywnie.

- Film? – zestresowała się. – Nie mogę po prostu podziękować?

- Jeśli wolisz nudniejszy sposób – prychnęła. – Buzi w policzek. Uznamy to za twoje podziękowanie.

- C-co?

- Czekam, Cabello – odparła dość oschle.

Camila zrobiła kilka niepewnych kroków w przód. Lauren przekręciła głowę w lewo i nie ruszała się. Naprawdę czekała na tego buziaka.

Brązowooka wzięła głęboki wdech i szybko cmoknęła ją w blady policzek.

- Hm, to dziwne... – starsza przyłożyła dłoń do klatki piersiowej. – Nie miałam odruchu wymiotnego. To bardzo dziwne. – Spojrzała na zdekoncentrowaną szatynkę. – A film i tak obejrzymy, księżniczko. – Zobaczyła, jak oczy dziewczyny rozszerzają się z przerażenia. – O nie, nie! Chodziło mi tylko o film – tłumaczyła. – Byłam umówiona z dziewczynami, więc zamiast wychodzić, przyjdą tu i obejrzymy coś razem. Nie wykręcisz się. Wiem, gdzie mieszkasz.

- Ściera – mruknęła pod nosem i udała się w stronę kuchni, by zjeść obiad.

Lauren jedynie wywróciła oczami, po czym wybrała odpowiedni numer w telefonie, a następnie zadzwoniła.

- Dinah. Nie przeszkadzam? – spytała.

- Nie, nie Laur. Dopiero co zrobiłam sobie manicure – odparła beztrosko. – Poczekaj, dam cię na głośny.

Jauregui parsknęła śmiechem, choć spodziewała się tego po przyjaciółce.

- Po pierwsze, to chciałam cię opieprzyć. – Zielonooka usiadła na narożniku. – Wypisuje od wczorajszego wieczora, a odpowiedzi brak.

- Ach, telefon wymieniałam. Tamten miał już pół roku, więc był zbyt stary, żebym przykładała go do swojego majestatycznego ucha. Uwierzysz, że najnowszego modelu nie było w mieście? Musiałam go sprowadzać od producenta. Przysłali go dopiero po pięciu dniach. Pięciu! I nie dodali różowej obudowy z jednorożcem w zestawie. Toż to niewybaczalne! Musiałam iść do...

Lauren westchnęła głośno, pocierając dłonią czoło. Kochała przyjaciółkę, ale czasami nie mogła zrozumieć jej toku myślenia, ani stylu bycia.

- DJ! – uniosła się. – Miałyśmy dziś gdzieś wyskoczyć. Zmiana planów, przychodzicie do mnie na film.

- To my miałyśmy się spotkać? – spytała zaskoczona.

- Tak. Pisałam do ciebie i chciałam przypomnieć ci w szkole, ale gdzieś cię wcięło. Normani miała ci przekazać. Mam do niej zadzwonić? – Lauren pokręciła głową i znów westchnęła.

- Nie musisz, jest u mnie. Poczekaj chwilę... Mani! Czemu mi nie powiedziałaś, że jesteśmy dziś umówione z Lauren?! – Przez chwilę brunetka słyszała ciche szmery w słuchawce. – Co?! Jak to, 'bo nie pytałam'?! Nie używaj wobec mnie słów, których nie rozumiem! Co? Uważasz, że jestem głupia, tak?! Przynajmniej nie mam rozdwojonych końcówek jak ty! – krzyknęła głośno Dinah. – Dobra, jestem. Jeszcze będzie mnie prosić, żebym pożyczyła jej moją odżywkę do włosów! Niemile ją zaskoczę!

- Dobrze, że się kochacie. – parsknęła śmiechem. - Podziwiam, że ona z tobą wytrzymuje.

- Wy po prostu nie rozumiecie mojego zamiłowania do mody! – oburzyła się Hansen.

- I wielbienia samej siebie. – Lauren okręciła głowę i przez chwilę przyglądała się Camili, która stała tyłem do niej. – To, o której będziecie?

- Nie mam pojęcia. Przed wyjściem mam trochę do zrobienia. Wiesz... manicure, pedicure, kąpiel błotna, maseczki z alg, solarka, masaże, depilacja woskiem... – zaczęła wyliczać. – To nie trwa dziesięć minut. Jeszcze muszę zrobić sobie jakąś oszałamiającą fryzurę. – Zaciągnęła się powietrzem. – I jeszcze makijaż! Muszę wybrać dobre odcienie różu, puder, szminkę... a później trzeba dobrać dodatki. Wiesz, biżuteria, torebka, butki... to się nie skompletuje samo – narzekała. - Już mam wizje mojego zachwycającego oko stroju. O, właśnie! Muszę poumawiać się na dane terminy do SPA. Taka przepiękna i czarująca osoba jak ja musi o siebie dbać.

- Dinah! – jęknęła Lauren. – Przychodzicie do mnie na film, nie na światową premierę i pokaz mody w jednym.

- Kochaniutka. Ja zawsze muszę wyglądać zjawiskowo – zganiła ją. – Kto wie, kiedy wpadną na mnie fani? Poza tym potrzebuję chwili na podziwianie w lustrze takiego bóstwa, jakim jestem. – W słuchawce rozległy się szmery i niewyraźny głos Normani. – Co?! Co to znaczy, że mam nie wymyślać jakichś niestworzonych rzeczy, bo mi się mózg przegrzeje?! Już ja ci zaraz dam pustą blond laleczkę!

Słysząc to, zaśmiała się pod nosem. W tym momencie żałowała, że nie jest razem z przyjaciółkami i nie przygląda się tej zabawnej scenie.

- DJ, macie być u mnie o siódmej. Bez żadnego spóźnienia – ostrzegała.

- Oj dobrze, dobrze, już się tak nie unoś Lorna. Tylko nie zostaniemy do późna. Muszę wcześnie wyprawić Mani do łóżka, bo jutro idziemy na zakupy – powiedziała z wyczuwalną ekscytacją w głosie. – A jak jest wyspana, to mniej marudzi.

- Żegnam, Hansen. Pamiętaj! O siódmej. – Rozłączyła się, wzdychając głośno.

Przyjaźni się z Dinah od wielu lat. Zna jej niektóre dziwne zachowania, ale blondynka i tak za każdym razem ją zaskakuje.

Lauren znów okręciła głowę. Camila akurat wstawała od stołu, więc zielonooka mogła bez skrępowania przyglądać się jej zgrabnej sylwetce. Dopiero po chwili złapała się na tym, co robi. Chciała zganić się za takie zachowanie, ale po prostu nie mogła przestać patrzeć.

Sisters || CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz