Rozdział 27

6.7K 491 119
                                    

Camila ściskała pas bezpieczeństwa w dłoniach. Prawie że podskakiwała na fotelu, jakby w ten sposób chciała przyspieszyć samochód.

Nie spodziewała się u siebie takiej reakcji, a także tego, że Lauren przesłała jej takie zdjęcie. Ich relacja była naprawdę dziwna i chyba żadna z nich jej nie rozumiała.

Dziewczyna znów wyciągnęła telefon, po czym odblokowała go i weszła w wiadomości. Specjalnie usiadła z tyłu, by Sinuhe nie mogła tego dostrzec.

Camila głośno przełknęła ślinę. Miała wrażenie, że jej ciało paruje z gorąca. Jedyne, czego chciała, to być już w domu.

Gdy Sinuhe zaparkowała na podjeździe, szatynka prawie że wyskoczyła z auta. Na szczęście zdążyła dopiąć pasy.

- Mila, jeśli się słabo czujesz, to nie musisz rozpakowywać zakupów, ale chociaż pomóż mi wnieść je do domu. – Kobieta zatrzymała córkę, otwierając przy tym bagażnik.

Dziewczyna nerwowo przystępowała z nogi na nogę, czekając, aż jej mama wyciągnie wszystkie siatki. Szybko chwyciła torby i ruszyła w stronę drzwi frontowych.

Pozbyła się butów w korytarzu, po czym przeszła do kuchni, by zostawić tam zakupy.

- Mamo, Mike, dobranoc! – krzyknęła, wchodząc już po schodach.

Gdy była na piętrze, przetarła twarz dłońmi, a następnie chwyciła za klamkę drzwi do pokoju zielonookiej i weszła bez pukania.

- Jauregui, co to mia... – urwała, nie mogąc dokończyć zdania.

Lauren stała na końcu pomieszczenia, opierając się o ścianę przy łóżku. Jej blade ciało okryte było szlafrokiem.

- Nie myślałam, że tak szybko wrócisz, Cabello – powiedziała zmysłowo, chwytając materiałowy pasek. – Podobało ci się zdjęcie, które wysłałam?

- Um... – Była skołowana, nie wiedziała, co odpowiedzieć. – Dlaczego je wysłałaś?

- Zamknij drzwi, Cabello – poleciła władczo.

Camila jak na rozkaz chwyciła klamkę i zrobiła to, o czym mówiła starsza. W takich chwilach uważała, że Lauren jest bardzo dobrą manipulantką. Nie musiała powtarzać dwa razy, by ta wykonała polecenie bez oporu. Miała wrażenie, że jest pod jej kontrolą.

- Odpowiadając na twoje pytanie... stęskniłam się – Lauren rozwiązała pasek i puściła go, powoli zsuwając szlafrok ze swojego ciała.

Uderzenie gorąca dotarło do Camili, gdy zobaczyła, że dziewczyna nie była ubrana tak, jak na zdjęciu. Co prawda, wciąż miała na sobie koronkową bieliznę, ale była już bez bluzki.

Camila zaciskała niespokojnie pięści, nie chcąc wydać z siebie żadnego dźwięku, podczas lustrowania półnagiego ciała. Pierwszy raz widziała je w takiej okazałości. Miała wrażenie, że je policzki płoną.

Lauren uśmiechnęła się lubieżnie i zaczęła robić powolne kroki w jej stronę, kołysząc biodrami na boki.

Między nimi była napięta atmosfera. Gdyby nie otwarte okno, zapewne zasłabłyby z gorąca.

- Coś nie tak? – spytała, przygryzając wargę.

- Możesz powiedzieć swoim cyckom, by nie patrzyły w moje oczy? – Cofnęła się, po czym dotknęła plecami drzwi.

- Swoich nie ma, na cudze patrzy – zaśmiała się, kręcąc przy tym głową. – Nie podobam ci się? – Przeczesała włosy w seksowny według Camili sposób.

Starsza podeszła do niej, zagradzając drogę ucieczki.

- Tęskniłam – wyszeptała uwodzicielsko, a jej oczy się zaświeciły. – Może teraz ci się spodoba. – Musnęła wargami wrażliwe ucho. – Bądź grzeczną dziewczynką i nie narób hałasu. Nie chcemy, by ktoś tu przyszedł.

Delikatnie chwyciła ręce Camili, uniosła je i położyła na swoich ramionach. Dla młodszej dotyk ten był bardziej pobudzający, niż najmocniejsza kawa, jaką kiedykolwiek piła. Dreszcze podniecenia przeszły przez kręgosłup, a następnie rozeszły się po każdym nerwie, jaki posiadało jej ciało. Miała wrażenie, że nie tylko ona płonie z pożądania.

Lauren zaczęła powoli przesuwać dłońmi Camili po swoim bladym ciele. Opuszki palców dotykały jej rozgrzaną skórę od ramion, przez obojczyki, aż do piersi, gdzie się zatrzymały.

Camila w tym czasie zaciskała mocno szczękę, starając się nic nie mówić. Aż do tego momentu Lauren nigdy nie wydawała jej się tak atrakcyjna.

Zielonooka delikatnie zacisnęła dłonie młodszej, przez co ta westchnęła bezgłośnie. Uśmiechnęła się kusząco, przesuwając ręce Camili na swój krzyż.

Przybliżyła się do niej i zatopiła ich usta w gorącym pocałunku, sprawiając, że powietrze stało się jeszcze gęstsze, niż wcześniej. Cabello czuła się w pewny sensie zniewolona przez intymność tego momentu.

Gdy zaczęło im brakować powietrza Lauren zeszła mokrymi pocałunkami na policzek, linię szczęki, a ostatecznie szyję. Pragnęła stworzyć kolejną malinkę na karmelowej skórze. W tym czasie wsunęła się kolanem pomiędzy nogi Camili.

- Nienawidzę cię – wyszeptała, wbijając paznokcie w blade plecy, gdy poczuła delikatne ugryzienie na szyi.

- To nieprawda – odparła pełna przekonania, po czym zassała wrażliwą skórę.

- Wiem, ale powinnam cię nienawidzić – jęknęła cicho, przymykając oczy.

Serce Camili zabiło gwałtownie, gdy poczuła pieczenie na szyi. Przejechała paznokciami po plechach Lauren, prawdopodobnie zostawiając na nich czerwone kreski.

Jeszcze wczoraj nie przypuszczała, że jest na to gotowa. W tym momencie zaczęła zmieniać swoją decyzję. Chciała ją poczuć, mieć blisko, najbliżej. Camila okręciła głowę, by Lauren oderwała się od jej szyi, po czym wpiła się w gorące wargi, przyspieszając pocałunek, który tamta oddawała z największą chęcią.

Po dłuższej chwili Lauren odsunęła się od niej, próbując ustabilizować oddech.

- Wydaje mi się, że masz tam mały problem, Cabello – mruknęła, spuszczając wzrok w dół.

- C-chyba mam – zająknęła się.

- W takim razie weź szybki prysznic, ubierz się w piżamkę i wróć tu, bo jest już późno, a jutro szkoła – Cmoknęła ją w policzek i zrobiła kilka kroków w tył. – No co? Przecież nie jesteś jeszcze na to gotowa. – Wzruszyła ramionami i odwróciła się tyłem.

Camila tak bardzo chciała zaprotestować, powiedzieć, że zmieniła zdanie, ale ogromna gula utknęła jej w gardle, uniemożliwiając to.

Sisters || CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz