Prolog

999 35 7
                                    

Damon

Sala odlotów jest prawie pusta. Niewielu ludzi podróżuje o tej godzinie, dlatego odnajduję ją wzrokiem bez trudu. Środek nocy to raczej nie najlepsza pora, żeby wybierać się w podróż, ale jak się nie ma wyjścia, to każda pora wydaje się dobra.

Zwłaszcza jeśli się przed czymś ucieka. Bo Elena właśnie ucieka. Przede mną, ale przede wszystkim przed sobą. Boi się tego, co może pojawić się w jej głowie. Boi się, że to prawda, że mnie kochała, a teraz jest to dla niej nie do przyjęcia. To znów na nowo zakiełkowało w jej sercu i tak strasznie się tego boi, że woli uciec. Nie pamięta tego wszystkiego, co dzieliliśmy razem...

...ale ja pamiętam. Nigdy nie wymazałbym ani jednego naszego wspomnienia. Pomimo tego, że postąpiliśmy nierozważnie, podejmując wiele być może niemądrych decyzji i choć teraz przyjdzie mi spędzić resztę życia w agonii po jej stracie, nigdy tego nie zrobię i nie zapomnę tego, co z nią przeżyłem.

Podchodzę do niej i mam zamiar powiedzieć jej ostatnią rzecz, jaka została mi do powiedzenia. To moja ostatnia deska ratunku i jeśli wtenczas będzie chciała to zakończyć, zgodzę się i zniknę. Jeśli ona tego chce, to nie będę stawał jej na drodze. Zawsze chciałem tylko tego, żeby była szczęśliwa, ale musi znać prawdę.

Opadam na krzesło obok niej, a ona odwraca się w moją stronę i przewraca oczami na mój widok.

— Cześć — mówię do niej, a ona odwraca się w drugą stronę i widzę, że szuka wzrokiem innego miejsca. — Nie zabiorę ci dużo czasu. — uprzedzam szybko.

— Damon błagam... — znów przewraca oczami i wzdycha ciężko.

— Wiem, że nie chcesz mnie widzieć, ale muszę ci powiedzieć jeszcze tylko jedną rzecz... — zaczynam, ale ona momentalnie mi przerywa.

— Powiedziałeś mi już tyle, że ledwo umiem to wszystko w głowie poukładać — unosi się i wstaje.

Chwyta za uchwyt swojej walizki. Nie ma zamiaru nawet mnie wysłuchać.

— Daj już spokój, nie pamiętam tego wszystkiego... — dodaje zrezygnowana.

— Ale to już naprawdę ostatnia rzecz i zniknę, obiecuję. Zniknę, jeśli tylko tego chcesz — mówię do niej i wstaję za nią.

— Nie sądzisz, że czas się poddać? — rzuca do mnie przez ramię, a ja czuję, jak ogarnia mnie szał i ledwo panuję nad sobą po tych słowach.

— W życiu się nie poddam! — podnoszę głos i chwytam ją za ramię, próbując odwrócić w swoją stronę, ale się wyrywa. — W życiu nie zapomnę tego, co mieliśmy! Ani jednego twojego uśmiechu! Ani jednego dotyku! Wolę przeżyć resztę życia w piekle, ale w życiu tego nie zapomnę! Tak jak ty! — wyrzucam z siebie i choć wiem, że to przecież nie jej wina, oskarżam ją o to bez mrugnięcia okiem.

Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale muszę jakoś zmusić ją do tego, żeby mnie wysłuchała. To jest moja ostatnia szansa, a jeśli to naprawdę nic nie będzie dla niej znaczyło, będę musiał zrobić to, co obiecałem Johnowi. Będę musiał zapomnieć o niej na zawsze. Spędzę resztę życia w piekle na ziemi i nie będę już miał odwrotu.

Szarpię ją mocno za ramię, a ona przymuszona siłą do odwrócenia się w moją stronę, potyka się o walizkę i wpada na mnie. Wyciąga rękę przed siebie, żeby nie upaść i opiera się o mój tors, praktycznie wpadając mi w ramiona.

W tym momencie jej oczy wędrują wprost do moich.

Wiem, że już odkryła to, co chcę jej powiedzieć.

Czuje to pod palcami.

Teraz wszystko zależy od niej.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam serdecznie na premierze mojego nowego opowiadania  :) 

Prolog jak zawsze nie jest zbyt długi ;)

Niby sam początek i niby znamy zakończenie, ale nie wiemy nic i czujemy się zagubieni xD Idealnie <3 

Zapraszam na kolejne części, których sens i jak je czytać żeby się nie pogubić, wyjaśnię przy pierwszym rozdziale.

Tymczasem domyślajcie się o co może chodzić ^^

Jak okładka? Podoba się?

Zapraszam do komentarzy :)

Sev.

Just Open The DoorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz