9. Guilty for wanting what I want

400 16 14
                                    

Seven months earlier

Damon's POV

Nasza podróż trwa już drugą dobę. 

Oboje z Eleną jesteśmy zmęczeni, prowadząc samochód na zmianę, a do celu zdaje się że jest jeszcze bardzo daleko. 

Jedziemy drogą stanową, która zdaje się nie mieć końca, a za nami i przed nami rozwija się tylko prosta wstążka asfaltu, prowadząca donikąd. Zapada zmierzch i czerwonopomarańczowe słońce zachodzi za gładki horyzont przerwany gdzieniegdzie jakimś niewysokim wzgórzem. 

Jesteśmy totalnie NIGDZIE i widzę że Elena jest zła. 

Nie odzywa się ani słowem, patrząc w swoją szybę i obserwuje jałowy krajobraz. Za oknem ziemia wyschnięta jest na popiół i gdzieniegdzie tylko porośnięta jakimiś krzakami. Bose stopy trzyma na kokpicie wiedząc, że zrobi mi tym na złość. Dobrze wie, że wybuchająca poduszka powietrzna*, przy jakimkolwiek zderzeniu połamie jej nogi, ale robi to żeby działać mi tym na nerwy. Za każdym razem kiedy to robi zwracam jej uwagę, ale tym razem milczę bo wiem że szuka zaczepki i powodu do kłótni.

Dwa dni razem w samochodzie to za dużo nawet jak dla nas.

- Co tam widzisz takiego interesującego za tym oknem? - zagaduję ją, przerywając ciszę. Wiem, że to wyprowadzi ją z równowagi bardziej niż moje uwagi na temat tego gdzie trzyma nogi.

Zerka na mnie, obrzucając mnie zirytowanym spojrzeniem i wzdycha.

- W tym rzecz, że nic, Damon - odzywa się zrezygnowana.

- Czy to moja wina? - pytam, spoglądając na nią na chwilę, choć droga jest tak prosta, że wydaje mi się że mógłbym patrzeć na Elenę o wiele dłużej a i tak byśmy się nie rozbili. Wystarczyłoby trzymać kierownicę sztywno, a jechalibyśmy jeszcze długo, długo prosto.

- A czyja? - odwraca się do mnie i podnosi brwi.

- Moja? Dlaczego? - pytam zaskoczony, ale już wiem że złapała haczyk. Kłótnia już się zaczyna tylko jeszcze nie wiem o co będziemy się kłócić, a chcę znać powód jej niezadowolenia.

- Miałeś skręcić na tym rozdrożu które ci wskazywałam! - podnosi głos - jakbyś tak zrobił, już dawno bylibyśmy na miejscu! - teraz już prawie na mnie krzyczy.

A więc o to chodzi.

- Hej! To była droga donikąd! - odpowiadam też podnosząc głos i broniąc swojego stanowiska - według mapy jedziemy prawidłowo!

- Owszem! Prawidłowo, pod warunkiem, że trzymasz mapę do góry nogami! - wrzeszczy na mnie, a ja zaczynam się z niej śmiać.

- Jesteś kiepska z gegry i tyle - mówię do niej, a ona otwiera usta i podnosi brwi zaskoczona.

- Ja jestem kiepska? - pyta - a ty niby jesteś ten wyedukowany! - odgryza się obrażonym tonem i znów się ode mnie odwraca patrząc w szybę.

- Miałem całe, okrągłe CZTERY z geografii w maturalnej klasie - mówię do niej udając zadowolonego z siebie.

- I założę się że to była jedyna czwórka jaką miałeś przez cztery lata - mruczy pod nosem, a ja parskam śmiechem.

- Założę się że ten kujon Gilbert nigdy nie miała ani jednej czwórki - nabijam się z niej, a ona odwraca się do mnie, znów urażona tym że się z niej nabijam.

- Nie, nie miała. A już na pewno nie z geografii! - mówi pewna siebie i pokazuje mi język odwracając się na ułamek sekundy w moją stronę.

- Elena, ja też chciałbym żebyś mogła wyspać się w łóżku, ale najwidoczniej źle obliczyliśmy trasę... - mówię pobłażliwie, bo nie mam ochoty na kolejne kilometry milczenia.

Just Open The DoorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz