Seven months earlier
Damon's POV
Do Los Angeles docieramy w samym środku lata. Fala upałów uderza w zachodnie wybrzeże i wypala skórę leżących na Long Beach turystów. Wieczory są duszne i lepkie, czasem tylko nawiedzane przez bryzę znad oceanu. Elenie błyszczą oczy w nocnym świetle miasta podczas której tańczy jak nigdy przedtem. Idzie jak tornado przez parkiet porywając wszystkich wokoło.
Zachowuje się jak szalona. Jest uzależniona od endorfin i śmiem przypuszczać, że jeszcze od czegoś, ale ta substancja jest mi bliżej nieznana.
A tak naprawdę jest zwykłą dziewczyną z małego miasteczka w sobotnią noc, która przechodzi swój życiowy bunt. W prawdziwym życiu świat już ją wyhuśtał zabierając rodziców i teraz żyje na nowo, wystawiając życie do wiatru uciekając tym samym od reszty rodziny. Tańczy mu na nosie w niebezpiecznej strefie kiedy tancerz zaczyna być tańcem. W rytmie bicia jej serca wymija się światło dnia i nocy, a ona nie śpi nigdy. Na cienkiej linii szaleństwa, kręci się podnosząc ręce do góry i leci bez hamulców utrzymując wiatr we włosach. Jakby całe życie pracowała na ten moment. Bawi się i patrząc na nią z boku przysiągłbym, że jest szalona, ale kiedy się gubi, odnajduje mnie wzrokiem i znów jest w znajomym miejscu. Tu zawsze jest w domu. W moim sercu. Tam jest dla niej bezpieczna przystań, gdzie zawsze wróci żeby się schronić. Gdzie jej głowa się odpręży w moim cieniu, a ona będzie wyglądać zawsze tak samo pięknie. Za każdym razem wraca do chłopaka, który nie jest dla niej stworzony. Ale skoro nie jestem, to dlaczego moje serce zawsze słyszy jej wołanie. Dlaczego jej dłoń tak bardzo pasuje do mojej?
Nie wiem tego. Przecież jestem tylko lekkomyślnymi dzieciakiem, który szuka swojej wyspy w powodzi osądzających spojrzeń z rodzinnego miasteczka.
Tak samo jak nigdy nie wiem gdzie mam ją znaleźć, kiedy mi ucieka.
Szukam jej za każdym razem na nowo. W środku palącego słońca w dzień i w tarczy księżyca podczas nocy, ale nie znajduję. Widzę jej twarz nawet gdy moje oczy są zamknięte. Ale nigdy nie wiem gdzie się znajduje. Nigdy nie wiem o czym w danej chwili myśli. Ścigam słowa które wciąż płyną z jej ust i ich nie doganiam. Ma logikę której nigdy nie pojmę. Gdybym mógł ją zatrzymać choć na chwilkę, nigdy bym jej nie wypuścił.
Ona tymczasem wyprzedza mnie zawsze o kilka kroków i przechytrza. Potem wraca ze skruchą, chwyta mnie za rękę i przykłada swoje usta do moich. Jestem wtedy zły, ale wciąż cały jej. Taki sam jak za pierwszym razem a ona wie jak dostać się pod moją skórę bez dotkliwego ukłucia i sprawić żebym złagodniał.
Teraz niby jest dobrze, jest przy mnie i dawno już mi nie uciekła, ale to nigdy nie jest na stałe. Wiem o tym. To jest ten czas kiedy znów usypia moją czujność, a ja ugłaskany znów stracę ją z oczu.
Czas płynie. Koniec wakacji już niebawem i zapewne jej kolejna ucieczka przed powrotem do domu też już jest zaplanowana. Choć nigdy nie posądzałbym jej o to że je planuje. Ona po prostu robi coś bez zastanowienia. Znam ten stan. Wiele razy tak robiłem, ale wtedy nie zależało mi na nikim i na nikogo nie musiałem się oglądać, więc często zastanawiam się czy ona w ogóle zwraca na mnie uwagę? Bo zachowuje się jakby liczyła na to, że zawsze dorównam jej kroku, podczas gdy ja błądzę zupełnie jak we mgle i nie wiem w którą stronę mam za nią pójść. Irytuje się kiedy musi na mnie czekać. Jej czas rozlicza się zupełnie inaczej niż mój, a ja nie mogę zatrzymać dla niej jego upływu. Jedyne co mogę to sprawić by płynęła w jego boskości. Mam dla niej tylko czas. W dobie są dwadzieścia cztery godziny i myślę o niej więcej niż dwadzieścia cztery razy. Ponieważ nie uważam bym kiedykolwiek opuścił miejsce przy jej boku, więc czas się dla mnie nie liczy. Ja mam dla niej całą moją wieczność.
CZYTASZ
Just Open The Door
FanfictionElena budzi się ze śpiączki, w którą zapadła po wypadku samochodowym. Chce sobie przypomnieć co stało się tego tragicznego wieczoru i odzyskać utracone wspomnienia. Jej pamięć jednak nie chce z nią współpracować. Kluczem do wspomnień okazuje się by...