3. Understanding

478 21 0
                                    

Seven months earlier

Elena's POV

Na parkingu przy wodospadzie pojawiam się równo o siedemnastej. Ani minuty wcześniej ani później. Zatrzymuję się na wjeździe i widzę, że Damon już na mnie czeka. Czuję irytację widząc go. Nie wiem dlaczego ale liczyłam, że może chciał mnie zwyczajnie wybadać czy przyjadę i mnie wystawić. Ale nie. Siedzi w swoim niebieskim Camaro, którym buja się po całym mieście szpanując, i wygląda na to, że chce się zabawić moim kosztem.

Totalnie nie wiem jakim cudem ojciec Damona toleruje to, że jego syn całymi dniami nic nie robi, tylko się obija i szuka kłopotów. Nie uczy się, nie pracuje, a mimo to stać go na rozrzutne życie. Giusseppe chyba stracił rozum utrzymując swojego syna obiboka. Ale tak to właśnie jest jak się pochodzi z bogatej rodziny i potrafi się to wykorzystać, bo przecież Stefan taki nie jest. 

Podjeżdżam bliżej i zatrzymuję się tuż przy nim. Uchylam szybę i zerkam w jego stronę.

- Cześć - słyszę z samochodu jego głos, który nie wyraża nic, a sam Damon nie patrzy w moją stronę.

- Cześć - wzdycham ciężko, a on zerka na mnie wymownie.

- Czy to aż tak wiele? - pyta, czym irytuje mnie jeszcze bardziej niż tym, że go tu zastałam.

- Możesz wyrażać się jaśniej? - odpowiadam pytaniem na pytanie.

- Czy to za duża cena, za moje milczenie? Nie chcę cię do niczego zmuszać - mówi, a w jego głosie słychać udawaną troskę. Dobrze wiemy oboje, że będzie miał ze mnie ubaw.

- Daj spokój Damon, miejmy to już za sobą - odpowiadam zniechęcona i kładę rękę na kierownicy - dokąd jedziemy? Pojadę za tobą - pytam bo dobrze wiem, że jakoś muszę go spłacić. Na samą myśl, że mógłby zażądać czegoś gorszego robi mi się niedobrze. 

- Pojedziesz za mną? - pyta, a ja momentalnie na niego spoglądam.

- A jak sobie to wyobrażasz? - pytam z niedowierzaniem - chyba nie sądzisz, że wsiądę do twojego samochodu?

Damon znów spogląda na mnie wymownie i śmieje się kpiąco. Wysiada ze swojego samochodu i otwiera moje drzwi.

- Chyba nie sądzisz, że pojedziemy na naszą randkę dwoma samochodami? - pyta stojąc w moich drzwiach i podaje mi rękę żebym wysiadła. 

Patrzę na niego jak na wariata, ale wiem, że nie mam tu za dużo do gadania więc odpinam pas.

- Nie nazywaj tego randką - mówię kategorycznym tonem i podaję mu rękę, a on uśmiecha się pod nosem - z resztą na randkę idzie się z przyjemnością i dostaje się kwiaty...

- I całuje się? - przerywa mi i patrzy na mnie z podniesionymi brwiami - chciałbym ci przypomnieć...

- Nawet tego nie kończ!!! - grożę, wyrywając dłoń z jego dłoni ale i tak wiem, że mi tego nie daruje.

- Chciałbym ci przypomnieć, że to ty mnie pocałowałaś i kazałaś sobie przypomnieć, żebym zapytał się ciebie jak będziesz trzeźwa czy zrobisz to jeszcze raz - Damon wyrzuca z siebie wesoło  potok słów, a ja zastanawiam się od kiedy jest taki rozgadany. Wsiadam do jego samochodu od strony pasażera i zapinam pas, zła jak osa. 

Szybko odchodzę od hipotezy, że Damon jest rozmowny i wesoły, kiedy jadąc już dobrych parę minut nie odzywa się ani słowem. 

Po dłuższej chwili widzę, że wyjeżdżamy z miasta. 

- Dokąd mnie wieziesz? - pytam wystraszona i nie zdając sobie z tego sprawy chwytam się mocno uchwytu przy drzwiach.

- Do Withmoore - mówi niczym nie wzruszony - mam tam interes do załatwienia.

Just Open The DoorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz