13. END

404 24 10
                                    

Three years later

Damon's POV

- Pani Salvatore, czy to pani? - pytam kiedy Elena odbiera połączenie.

- Tak? Słucham pana panie Salvatore - chichocze mówiąc to, a ja nie mogę się doczekać kiedy znów będę trzymał ją w ramionach.

Elena skończyła właśnie ostatni rok studiów w Nowym Yorku, przez który widywaliśmy się od czasu do czasu kiedy ona wracała do Mystic Falls, lub kiedy ja jechałem do niej pomieszkać z własną żoną.

Szczęśliwie ten czas jest już za nami i Elena właśnie jest w drodze do domu. Do mnie. Nareszcie będziemy mogli zacząć życie o jakim snuliśmy plany jadąc szaleńczo przez całą Amerykę. Nareszcie wszystkie nasze marzenia staną się rzeczywistością.

Od chwili kiedy Elena odzyskała pamięć, wielu nieprzychylnych nam ludzi, takich jak wuj John, snuło katastroficzne wizje na temat tego jak tragicznie skończy się nasz związek. Jak to Elena zapewne nie skończy studiów, a ja zrobię jej gromadę dzieciaków i rozwiedziemy się zanim zdążymy się obejrzeć. 

Ku ich zaskoczeniu nic podobnego się nie wydarzyło.

Nie zwracając uwagi na nich, żyliśmy cały czas swoim szczęściem i wciąż nie zanosi się na to, żeby cokolwiek miało się z tych wizji spełnić. Wciąż jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, które może nie zawarte zostało w najbardziej oczywisty i tradycyjny sposób, ale jestem pewny, że na pewno w najbardziej odpowiednim czasie i z odpowiedniego powodu. 

Z miłości. Szalonej, ale miłości.

Wbrew wszystkiemu Elena skończyła studia na wydziale literatury i wraca do Mystic Falls na staż w wydawnictwie, a ja wciąż prowadzę Mystic Grilla. Interes rozkręcił się na dobre i za zarobione pieniądze kupiłem dom, o którym Elena jeszcze nic nie wie. Mam zamiar zawieźć ją tam jak tylko przyleci, oficjalnie zaczynając nasze nowe życie. 

To taka moja "mała" niespodzianka na powitanie.

Ostatni raz widzieliśmy się dwa miesiące temu, kiedy byłem u niej i ledwo udało mi się powstrzymać żeby jej tego wszystkiego nie wygadać. Być może pomógł mi fakt, że nie wychodziliśmy z łózka, więc miałem co innego na głowie, ale pokusa była nie do odparcia. Już wtedy wiedziałem, że dom będzie nasz i ciężko mi było rozmawiać z nią o tym gdzie zamieszkamy kiedy wróci i jak będzie wyglądało nasze życie.

Dom jest taki o jakim marzyła. Biały z drewnianymi schodami i z niewielkim ogrodem. Okna wychodzą na południe, a z przodu na werandzie jest huśtawka.

- Czy raczy pani wreszcie do mnie wrócić? Na stałe? - pytam żartem, a ona wciąż chichocze do słuchawki. Uwielbiam to.

- Jeszcze dziś panie Salvatore - obiecuje, a ja już czuję ją w ramionach.

- Czekam w takim razie i mam nadzieję, że lot się nie opóźni - mówię zrezygnowany, bo wiem jak to bywa z tymi lotami z Nowego Yorku.

- Ja też mam taką nadzieję - odpowiada mi równie zrezygnowana co ja.

- Czekam na ciebie - mówię nie ukrywając zniecierpliwienia i wzdycham ciężko. Tęsknię za nią tak bardzo, że czasami to jest nie do wytrzymania.

- Lecę - śmieje się.

- Pamiętaj mnie - kończę naszą rozmowę tymi samymi słowami co zawsze i wiem, że ona uśmiecha się po drugiej stronie słuchawki.

- Zawsze - odpowiada i rozłącza rozmowę.

Sześć godzin i dwa korki na autostradzie później, stoję i czekam na nią w sali przylotów. Prawie w tym samym miejscu w którym przypomniała sobie wszystko co razem przeżyliśmy. Kupiłem jej kwiaty i jestem lekko zdenerwowany, bo nie wiem jak zareaguje na dom, ale kiedy słyszę jej szalony pisk kiedy mnie widzi, cały stres wyparowuje i już ją przytulam. Wpadła mi w ramiona i całuje mnie gdzie popadnie po całej twarzy. Podnoszę ją do góry, a ona oplata mnie nogami i kręcimy się w kółko. Jej włosy pachną jak zawsze kiedy otulają moją twarz a jej usta są delikatne a zarazem zachłanne, prosząc o więcej kiedy zaczyna mnie całować.

Just Open The DoorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz