Rozdział 22.

10.9K 556 28
                                    

Usiłowałam uspokoić przyspieszone bicie serca. Ledwo zarejestrowałam, że Harry wysunął ramię z mojego desperackiego uścisku i dłoń położył na biodrze, tak, że teraz obejmował mnie w talii. Poczułam, jak mocniej przylegam do jego boku. Najwidoczniej za wszelką cenę usiłował pokazać rodzicom swoją dojrzałość. W innej sytuacji pewnie bym go wyśmiała, ale przeszkadzał mi w tym zbyt wielki stres.

Mimo to przyjrzałam się zmierzającej ku nam parze. Rozejrzałam się też po Sali, dyskretnie poszukując wzrokiem Perrie i Malika. Zauważyłam ich w drugim końcu pomieszczenia, pogrążonych w przyjaznej rozmowie z parą w średnim wieku – niezwykłe podobieństwo wysokiego, śniadego mężczyzny do Zayna dawało pewność, że jest jego ojcem.

Matka Harry’ego była wysoką, szczupłą kobietą o długich, ciemnobrązowych włosach spiętych w schludny kok. Bardzo przyjemnie się na nią patrzyło – elegancka, dystyngowana i w jakiś tajemniczy sposób ciepła. Na jej twarz łatwo można było dopatrzeć się ingerencji chirurga plastycznego, ale nie raziło to aż tak bardzo. Po prostu – kolejny przywilej bogatych kobiet.

Jego ojciec natomiast… zdecydowanie Harry odziedziczył urodę po matce, chociaż między tymi dwoma mężczyznami dało się zauważyć podobieństwo. Był niewątpliwie postawny, ale nie tak przystojny, jak jego syn. Miał trochę zbyt wyłupiaste oczy i kilka podbródków, a włosy na czubku głowy zaczynały powoli rzednieć. W przeciwieństwie do swojej żony nie uśmiechał się, tylko patrzył na nas surowym wzrokiem. To wcale nie ułatwiało mi sprawy.

Kiedy się do nas zbliżyli, matka Harry’ego pocałowała syna w oba policzki, a jego ojciec krótko uścisnął moją dłoń. Ten sam gest powtórzyła pani Styles, ale w jej wydaniu był znacznie bardziej sympatyczny. Harry i ojciec tylko lekko poklepali się po plecach w niezbyt czułym uścisku. Widziałam przepływające między nimi napięcie i podświadomie zaczęłam się zastanawiać, czy charakter mojego pracodawcy nie jest wypadkową sytuacji rodzinnych.

Po chwili Styles z powrotem przyciągnął mnie do siebie i lekko ucałował w policzek. Zarumieniłam się lekko, zażenowana tą całą farsą, jaką odgrywał.

- To jest Sophie. Sophie Clarence. Moja… przyjaciółka – jego zająknięcie nie umknęło uwadze ojca, który podniósł brwi, wyraźnie zdegustowany.

- Kolejna?

Mało brakowało, a spojrzałabym na niego ze zrozumieniem. Doskonale wiem, co ma pan na myśli, panie Styles.

Harry po raz pierwszy, odkąd go poznałam, zarumienił się i drgnął, jakby ojciec go spoliczkował. W tym momencie nawet trochę mu współczułam. Sytuację uratowała matka chłopaka, która spojrzała na swojego męża z przyganą.

- Nie teraz – wycedziła przez zaciśnięte zęby, po czym błyskawicznie rozpromieniła się i spojrzała na naszą dwójkę – Nie przejmuj się, kochanie. Mój mąż już taki jest. Miło nam cię poznać.

- Mi państwa również – powiedziałam, starając się brzmieć pewnie – Bardzo dziękuję za zaproszenie.

Poczułam, jak stojący obok mnie Harry się rozluźnia i mocniej przyciąga do siebie. Anne Styles tylko pokiwała głową, a z jej warg nadal nie schodził serdeczny uśmiech. Zaczęłam się zastanawiać, czy w ogóle jest szczery.

- Sama przyjemność, skarbie – Skarbie? Serio? – Przepraszamy was na chwilę, ale musimy przywitać pozostałych. Do zobaczenia!

Po tych słowach pociągnęła starszego Stylesa za sobą, delikatnie unosząc wolną rękę i machając upierścieniowanymi palcami w kierunku kolejnej pary. Wypuściłam ze świstem powietrze i odruchowo mocniej oparłam się o ramię Harry’ego.

lost | h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz