Rozdział 13.

12.3K 575 31
                                    

Pół godziny po niespodziewanej… bardzo niespodziewanej wizycie Stylesa do domu wrócił Louis. Od progu głośno zaczął przepraszać za tak późny powrót, ale tłumaczył to wyjątkowo pilnymi sprawami w wytwórni. Patrząc na zaangażowanie naszych młodych prezesów byłam w stanie w to uwierzyć.

Zwłaszcza jednego. Ten miał szczególne chęci do wdrażania nowych pracowników.

Jak tylko Harry odjechał, w towarzystwie Liama wróciłam do kuchni i dwoma łykami osuszyłam szklankę z alkoholem. Payne przyglądał się temu bez słowa, ale wiedziałam, że nie do końca uwierzył w wersję z sąsiadką. Nie wiem, dlaczego, ale w sumie czułam ulgę wiedząc, że tego nie łyknął.

Louis bardzo szybko pojawił się w drzwiach kuchni. Na jego widok podnieśliśmy się z Liamem równocześnie. Tomlinson szybko pocałował mnie w policzek, rzucając przy tym znaczące spojrzenie na szklankę. Wywróciłam oczami i zbliżyłam się do Payne’a, który był wyraźnie skrępowany.

- Poznajcie się. Louis – Liam, Liam – Louis – chłopcy mocno uścisnęli sobie dłonie.

- Mam nadzieję, że dobrze opiekujesz się młodą – powiedział Payne, jakby mnie tutaj nie było. Tomlinson prychnął śmiechem, ignorując moją rozzłoszczoną minę.

- Ma tu lepiej niż w niebie, możesz mi wierzyć – stwierdził, sięgając po butelkę wódki i nalewając sobie alkohol wprost do kubka. – Mam dla was świetnie wieści.

Liam rzucił mi trochę przerażone spojrzenie. No tak, nie znał Lou tak dobrze jak ja, nie wiedział, że mój przyjaciel jest tak wyluzowany dwadzieścia cztery godziny na dobę. Posłałam mu uspokajający uśmiech i upiłam łyk drinka.

- Dawaj – mruknęłam, podwijając jedną nogę pod siebie i siadając wygodniej na stołku.

- Robimy jutro imprezę powitalną dla Liama! Zaprosiłem kilka osób, chcą poznać tego słynnego przyjaciela Sophie.

Mój przyjaciel z Wolverhampton zaczerwienił się mocno. Nigdy nie lubił być w centrum uwagi.

- To naprawdę nie jest potrzebne… - powiedział cicho.

- Daj spokój – tym razem stanęłam po stronie Tomlinsona – Mamy naprawdę świetną paczkę, a poza tym dawno nie imprezowałam. Musisz poznać tych ludzi. Tommo – zwróciłam się Boo Beara – Kogo zaprosiłeś tak dokładniej?

Tomlinson oparł się o szafkę kuchenną, wyraźnie z siebie dumny.

- Nialla, Patricię, Katie z recepcji… wpadnie chyba też Ed… A! – klepnął się w udo, nagle sobie o czymś przypominając – Akurat jak z nim gadałem, to do studia wpadł Styles. Słyszał naszą rozmowę, więc nie wypadało go nie zaprosić. Powiedział, że chętnie i postara się wyciągnąć Malika.

Poczułam, jak krew gwałtownie odpływa mi z twarzy. Chwyciłam szklankę i ściskając ją mocno, upiłam kolejny, duży łyk, zanim wymamrotałam:

- Nie wiem, jak ty to sobie wyobrażasz… Oni są naszymi zwierzchnikami, Louis, nie wypada z nimi imprezować.

Tomlinson przewrócił oczami, ale widziałam, że jest lekko zaniepokojony moją nagłą bladością.

- Daj spokój, Sophie, obydwaj są ode mnie młodsi, poza tym to nie będzie pierwsza nasza wspólna impreza. – stwierdził – Nie mogę teraz do niego zadzwonić i powiedzieć „Stary, nie przychodź”. Nie wypada.

Zacisnęłam zęby i nic nie odpowiedziałam. Świetnie. Nawet jednego dnia odpoczynku. Nie dość, że niecałą godzinę temu Styles dość skutecznie wyprowadził mnie z równowagi, to jeszcze będę musiała znosić jego towarzystwo znaczną część wieczoru i kawał nocy… Zastanawiałam się, czy przy takiej ilości znajomych będzie próbował mnie nagabywać i szczerze obawiałam się kompletnych braków oporu ze strony chłopaka.

lost | h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz