Rozdział 35.

10.8K 543 20
                                    

- Chodźmy stąd.

Koncert trwał już dobre dwie godziny, kiedy usłyszałam szept Harry’ego. Cały czas mnie obejmował, ale odezwał się pierwszy raz od dłuższego czasu. W jego głosie było coś… coś takiego, co kazało mi się domyślać, dlaczego chce stąd wyjść. Wiedziałam to po sposobie, w jaki wodził dłońmi po mojej skórze. Wiedziałam, do czego to wszystko prowadzi.

Skinęłam głową, chwytając go za rękę i przedzierając się w stronę wyjścia z areny. Posłusznie podążył za mną, najwyraźniej zaskoczony takim obrotem sprawy. Sama sobie się dziwiłam, to fakt. Ale chciałam tego. Byłam masochistką, bo wiedziałam, z czym to się wiąże, ale naprawdę… naprawdę tego chciałam.

Może po prostu chciałam przyspieszyć katastrofę. Czekanie za bardzo mnie męczyło. Kiedy nie miałam pojęcia, w czym tak właściwie tkwię. Musiałam zobaczyć, co się dzieje po końcu świata. Taka była prawda, tylko taka.

Przez całą drogę powrotną nie spojrzeliśmy na siebie ani razu. Patrzyłam przez okno, zaciskając splecione na podołku dłonie, aby opanować ich drżenie. Wiedziałam, że nie było już odwrotu. Nawet takiego nie chciałam.

Znaleźliśmy się przed domem szybciej, niż tego oczekiwałam. I pragnęłam. Wyszeptałam podziękowanie dla kierowcy i wysunęłam się z samochodu, stawiając stopy na pokrytym żwirem podjeździe. Obserwowałam, jak Harry obchodzi auto i staje przy mnie. Bez słowa chwycił moją dłoń i poprowadził nas w stronę wejścia.

Chwilę później stałam w salonie, odwrócona plecami do Harry’ego, który właśnie zamykał drzwi na klucz. Puls mi przyspieszył, kiedy usłyszałam ciche kroki, a po chwili jego dłonie spoczęły na moich barkach. Powiódł nimi w dół, po ramionach i przedramionach, aż chwycił moje palce i splótł je z własnymi. Odwrócił mnie przodem do siebie. Przygryzłam wargę, niepewna tego, co ma się za chwilę stać. Widziałam, że on także oczekuje ode mnie pozwolenia na dalsze działanie, nie byłam jednak w stanie się odezwać. Dlatego w końcu to on przerwał ciszę.

- Sophie… Nie chcę cię do niczego zmuszać. Chcę tylko, żebyś czuła się dobrze – mówił cicho, a ja z każdym słowem, paradoksalnie, nabierałam pewności.

Dlatego, nie tracąc czasu, wspięłam się na palce i pierwszy raz zainicjowałam pocałunek. Na początku, zaskoczony moim zachowaniem, niemalże nie zareagował, ale szybko zaczął nadrabiać straty. Jego dłonie powędrowały na moją talię, przyciągając do siebie tak mocno, że aż niemal desperacko. Zarzuciłam mu ręce na szyję i jedną z nich wplotłam w gęste loki. Zamruczał z aprobatą, co przerodziło się w jęk, kiedy pociągnęłam za kilka. Poczułam, jak jedna z jego dłoni wsuwa się pod dekolt sukienki i sunie po rozgrzanych plecach w górę. Przerwałam pocałunek, odchylając głowę do tyłu, obezwładniona przyjemnością, dając mu tym samym doskonały dostęp do swojej szyi. Co natychmiast wykorzystał. Sunął rozgrzanymi wargami po mojej skórze, wyzwalając ciche westchnienia. Po dłuższej chwili, którą poświęcił na właśnie tę partię mojego ciała, odsunął się i wyszeptał, głosem jeszcze bardziej ochrypłym niż zwykle:

- Chodźmy na górę.

Bez słowa ruszyłam po schodkach na górę. W trakcie tej wędrówki niemal czułam napięcie przepływające między naszymi ciałami. Byłam pewna, że Harry zaciska dłonie w pięści, nie mogąc  w żaden sposób kontynuować pieszczot. Nie zamierzałam w końcu oddać mu się na schodach, aż tak zdesperowana nie byłam.

Szybko jednak znaleźliśmy się w sypialni. Nie zdążyłam nawet głębiej odetchnąć, kiedy gwałtownie szarpnął mnie za ramię i przycisnął do ściany. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, jakbyśmy chcieli przewidzieć swoje wzajemne emocje i oczekiwania. Nie trwało to jednak zbyt długo, bo Styles zachłannie wpił się w moje wargi, jedną dłonią opierając się o ścianę, a drugą owijając wokół mojej talii, tak, że po chwili unosiłam się nad ziemią. Jęknęłam cicho, kiedy przesunął się  z pocałunkami na szyję i wyjątkowo mocno zassał skórę w tym miejscu, zostawiając widowiskowy, czerwony ślad. Przez chwilę z dumą patrzył na swoje dzieło, po czym dmuchnął na podrażniony fragment chłodnym powietrzem, przez co mocniej oparłam się o ścianę, obezwładniona nowym doznaniem.

lost | h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz