Cały czas zastanawiałam się, czy to na pewno jest dobry pomysł.
Biegłam na złamanie karku przez powoli zaludniające się londyńskie ulice. Jeszcze dziesięć minut i będę spóźniona. W tym momencie przeklinałam los za to, że nie dał mi się dorobić własnego samochodu i musiałam zapieprzać jak głupia komunikacją miejską. W pewnej chwili już nawet przestałam przepraszać ludzi, których potrącałam, biegnąc do swojej nowej pracy.
W sumie powinnam być Louisowi wdzięczna za tę robotę. Właśnie zaczęłam studia na kierunku pod szumnym tytułem „Inżynieria dźwięku" i potrzebowałam praktyk. Najlepiej płatnych. Jak jednak znaleźć dobre miejsce w wielomilionowym mieście, gdzie do najlepszych wytwórni płytowych ciężko nawet wejść? Tomlinson wiedział. Jak zawsze. Zawdzięczałam mu dużo. Aż za dużo.
Do Londynu przeprowadziłam się dwa lata temu. Zostawiłam Wolverhampton z dnia na dzień. Nie mogłam tam dalej funkcjonować. Każdy kolejny dzień w tym popieprzonym domu przybliżał mnie do szaleństwa. Mój ojciec kilka miesięcy przed moją wyprowadzką stracił pracę i nawet nie zamierzał szukać następnej. Siedział całymi dniami w domu, zapijając smutki i robiąc karczemne awantury. Moja matka pękła pierwsza. Po trzech tygodniach po prostu znikła bez śladu, zostawiając mnie samą z tym szaleńcem. Wytrzymałam jeszcze dwa miesiące, starając się uczyć i prowadzić w miarę normalne życie. Jak jednak mogłam tego dokonać, kiedy dom powoli pogrążał się w syfie, którego nie byłam w stanie ogarnąć w pojedynkę? I mając ojca sprowadzającego sobie obleśnych kumpli patrzących na mnie tak, jakby chcieli mnie przelecieć samymi oczami?
Zdecydowałam, że muszę postawić na siebie. Dlatego pewnego dnia po prostu spakowałam walizki, wsiadłam w autobus do Londynu i wylądowałam tutaj. Z nędzną ilością pieniędzy, bez mieszkania i z naiwną nadzieją, że być może wszystko się ułoży. Pierwsze kilka dni spędziłam w jakimś podrzędnym hotelu, ale i tam nie mogłam zbyt długo zagrzać miejsca. Po tygodniu wylądowałam z ponownie spakowanymi walizkami na chodniku przed budynkiem.
I tam właśnie spotkałam Louisa.
Zawsze był kompletnym wariatem, odkąd go poznałam. A spotkaliśmy się wiele lat wcześniej, jeszcze w podstawówce. Bardzo lubiłam tego małego, rozbrykanego i momentami szalenie irytującego chłopaczka. W pewnym stopniu trzymaliśmy się razem, ale później Tomlinson wyprowadził się z rodzicami do Londynu. Przez pierwszy rok staraliśmy się utrzymywać kontakt, ale odległość zrobiła swoje i wszystko się urwało. Dlatego chyba nigdy nie zapomnę, jak czyjaś ciepła dłoń nagle wylądowała na moim ramieniu, a troskliwy, bardzo melodyjny głos zapytał, czy wszystko w porządku. Oczywiście, to był idiotyczny tekst, ale nigdy nie umiałam jakoś specjalnie się odcinać, mimo że w głowie miałam tysiące inteligentnych odzywek. Jedno spojrzenie na sytuację, moje potrząśnięcie głową wystarczyły, aby pomógł mi wstać z bruku i stwierdzić:
- No to idziesz do mnie, złociutka - a kiedy zobaczył mój przerażony wzrok, dodał ze śmiechem - Spokojnie, nie stałem seryjnym gwałcicielem ani pedofilem. Dobrze cię w końcu widzieć, rudzielcu.
Co miałam zrobić? Wiem, że to wszystko wydaje się kompletnie pojebane i pewnie nikt normalny by się na to nie zgodził, ale... Ten nikt normalny zapewne miał jakieś inne możliwości. Ja nie miałam. Nie znałam tutaj nikogo, bez grosza przy duszy i z pewnością większą, niż cokolwiek innego, że nie wrócę do swojego rodzinnego miasta. Mimo, że zostawiłam tam również swoich przyjaciół - nie wyobrażałam sobie dalszego życia z moim ojcem.
Louis mieszkał sam, w jednym z szeregowych domków blisko centrum Londynu. Na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że ma zamożnych rodziców. Takie duże mieszkanie dla jednej osoby? Bajka. Przez pierwsze dwa miesiące było mi straszliwie głupio, ale on wykazał się zrozumieniem. Pozwolił mi na zaaklimatyzowanie się w nowym miejscu, zapisanie do liceum wieczorowego i znalezienie pracy w niewielkim sklepiku spożywczym. Dopiero, kiedy znalazłam zajęcie, dzięki któremu mogłam dołożyć się do czynszu, poczułam się zdecydowanie lepiej. Po tym także zdecydowałam, że znajdę sobie własne lokum.
CZYTASZ
lost | h.s.
FanfictionHarry Styles - spadkobierca świetnie prosperującej londyńskiej wytwórni płytowej. Nałogowy podrywacz i łamacz kobiecych serc. Zapragnie znacznie trudniejszego celu. I wtedy pojawi się ONA. Sophie Clarence - niepozorna studentka, która przyjechała do...