Rozdział 13

1K 91 17
                                    


Zobaczył ją w tej niebieskiej sukience i przepadł. Panna Lodowa Góra przyćmiewała swoim blaskiem większość zgromadzonych kobiet. Przeczuwał, że to już nie jest zwykłe zauroczenie, a wręcz obsesja na jej punkcie. Miał co prawda plan jak ją uwieść, ale to było zanim zaczęła się prowadzać z Krawczykiem. Ten zresztą natychmiast zareagował agresją na jego widok. Na szczęście Tomek był na imprezie z Agnieszką i ona stanowiła swoisty bufor bezpieczeństwa.

Przez pierwsze dwie godziny, kiedy jeszcze przyjęcie nie rozkręciło się na dobre, a ludzie byli „drętwi" starał się zachowywać poprawnie, prawie całą uwagę skupiał na Adze. Tym bardziej, że Stefan bacznie go obserwował. Kiedy jednak na stołach pojawiły się zakąski i alkohol, wszystkim chyba puściły hamulce. Gospodyni zmieniła oświetlenie na bardziej przytłumione, przez co zrobiło się nastrojowo. Tomek porwał swoją towarzyszkę na parkiet, nie przejmując się jej wymówkami, że nie potrafi tańczyć. Miała rację, bo choć poruszała się lekko i z gracją, to jednak nie potrafiła wczuć się w rytm i strasznie go podeptała. Kiedy wrócili na swoje miejsce, starał się nie krzywić z bólu i przestał kontrolować ilość wychylanych kieliszków.

Monika przez chwilę czuła się niezbyt komfortowo, ale kiedy Stefan szepnął jej do ucha: „Nikt przecież cię nie zje", roześmiała się i przestała przejmować. Agnieszka okazała się bardzo miłą, wykształconą dziewczyną. I oczytaną. A przede wszystkim samotną, tak przynajmniej wywnioskowała Monia w czasie rozmowy. Popijając kawę przyglądała się zgromadzonym przy stole. Było w sumie piętnaście par, w większym lub mniejszym stopniu, zaprzyjaźnionych. Ich czwórka, a jak potem okazało się trójka, była zupełnie nowa i łączyła ich tylko osoba Taszy. Natasza, jako gospodyni, krążyła między gośćmi i starała się przełamywać lody.

– Chodź, zatańczymy. – Stefan złapał Monię za rękę i wyciągnął na środek pokoju.

– Przestań, głupio się czuję – burknęła, kiedy objął ją. – Sami będziemy tańczyć?

Rzeczywiście, towarzystwo wciąż tkwiło za stołem.

– Ktoś musi zacząć – odparł i pochylił się, żeby pocałować ją w policzek. – Jakbym chciał przesiedzieć cały wieczór na tyłku, to nie ruszyłbym się z domu, sprzed telewizora. Albo wprosił do ciebie.

– Głupio mi. – Znów powtórzyła.

– Przestań marudzić, jak zasuszona staruszka. Bo zacznę tak cię traktować, babciu – dorzucił złośliwie.

– Idiota. – Roześmiała się i dała się poprowadzić.

Stefan tańczył znośnie, przynajmniej na tyle, że Monika odprężyła się i zaczęła bawić. Po kilku kawałkach pojawiła się Tasza i nastąpiła zmiana partnerów. Narzeczony Krawczykówny, wysoki i jasnowłosy, prowadził jak zawodowy tancerz. Monia nie pamiętała, kiedy wykonywała takie figury, chyba na studniówce, z Florkiem.

– Jesteś dziewczyna kuzyn Tasa? – zapytał, kalecząc niemiłosiernie polski.

– It's complicated. – Automatycznie przeszła na angielski, po co mężczyzna ma się męczyć, skoro ona swobodnie się nim posługuje. – He's my friend.

Uniósł pytająco brew, ale nie drążył dalej tematu. Po kilku kawałkach przejął ją następny partner i nawet się nie spostrzegła, kiedy poznała wszystkich zgromadzonych mężczyzn. Po dwóch godzinach jednak musiała dać za wygraną i zsunąć ze stóp szpilki. Przez chwilę myślała, że będzie skazana na siedzenie za stołem, ale Natasza dała jej plastry na otarcia i czarne miękkie baleriny. Musiała jednak złapać oddech, więc została na chwilę na miejscu.

– Zatańczysz? – Usłyszała za sobą głos Tomka.

Obejrzała się, starając się zlokalizować Agnieszkę, ale ta właśnie wirowała z Johnem. Przeniosła wzrok na twarz kolegi. Tomasz mrużył oczy i widać było, że ma już nieźle w czubie. Najchętniej by mu odmówiła, ale nie chciała tarć na imprezie, poza tym dała mu czystą kartę. Na nieszczęście DJ zmienił muzykę na wolniejszą. Deja objął ją w pasie i przyciągnął do siebie, tak że nie zostało między nimi odrobiny miejsca.

ZaufaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz