Rozdział 18

1.2K 91 10
                                    



Kilka miesięcy później

Bałagan w sypialni Moniki przypominał ten, który zazwyczaj „gościł" w pokoju Stefana. Dziewczyna wybebeszyła szafę z ubrań i starała się spakować. Walizka córki stała już przy drzwiach wejściowych, a mała znajdowała się pod opieką babci i gosposi. Klaudyna, odkąd Stefek powiedział jej o wakacjach nad morzem, codziennie pytała kiedy pojadą i czy będzie mogła szukać muszelek. Zagadywała wszystkich. I może dobrze, że promieniała takim niczym nieskażonym dziecięcym entuzjazmem, bo przynajmniej ponury Tomek się przy niej uśmiechał.

Monia westchnęła i zamyśliła się, trzymając w ręce strój kąpielowy. Tak wiele się zmieniło przez ten czas. Stefan zaprzyjaźnił się z Tomaszem i choć ten ostatni dowiedział się, że nic Moniki i Stefka nie łączy, nie próbował znów jej uwodzić. Traktował jak kobietę, z szacunkiem i chętnie pomagał, kiedy mógł, ale w jego sercu była tylko Agnieszka. Ta jednak nie wróciła z Anglii, przynajmniej jeszcze, choć czas składania prac i obrony pracy magisterskiej dawno już minął. Deja spoważniał, wyciszył się i tęsknił, wciąż mając nadzieję, że Aga wróci.

Marek to była zupełnie inna bajka. Dotrzymał słowa i co miesiąc przelewał jej kasę na konto. Niby wszystko zmierzało w dobrym kierunku, ale Monika nie była w stanie pozbyć się wrażenia zagrożenia. Zbyt łatwo ustąpił i... Nie mogła o tym myśleć, nie w tej chwili, bo zwariuje. Była jednak osobą odpowiedzialną i jak powiedziała A, to musiała i B. Wysłała mu podziękowanie na adres mailowy, który jej podał, ale otwarcie mu napisała, że zdjęcia córki nie dostanie. Ten potulnie przyjął to do wiadomości i odpowiedział tylko, że sam sobie jest winien i nie ma do niej żalu. Kiedy go zapytała, czy jest pewien swojego ojcostwa bazując tylko na jej słowie. Odpisał lakonicznie – „Nigdy nie kłamałaś. Jakakolwiek czekała cię kara, przyjmowałaś ją bez szemrania. Skoro mówisz, że jest moja, to tak jest."

– Jesteś już spakowana? – Rozległo się zza drzwi.

– Nie wiem, dlaczego się zgodziłam na ten wyjazd – odpowiedziała Monika jednocześnie próbując zamknąć walizkę. – To czyste szaleństwo, a Stefan to wariat.

– Chce byś była szczęśliwa. – Do pokoju weszła pani Helena. – Ja sama cieszyłabym się wakacjami nad morzem.

– Czy pani wie, do czego on mnie namawia? On i jego szalona kuzynka, Tasza? – zapytała siadając jednocześnie na łóżku. – Widzieli kilka moich projektów, oraz z dwie kiecki, które uszyłam według nich i teraz mi głowę suszą, żeby komuś to pokazać. Natasza ma jakieś wtyki w świecie projektantów, ale to jak rzucanie się do wody, kiedy nie potrafisz pływać.

– Przecież wyglądałaś szałowo w tej kreacji, w której szłaś na sylwestra. Stefanowi opadła szczęka jak cię zobaczył na schodach – zauważyła gospodyni trzeźwo. – Może warto zastanowić się nad ich propozycją?

– I co mam zrobić z tym wariatem? – Monia skrzywiła się lekko. – Może i wyglądałam dobrze, ale jak to mówią, jedna jaskółka nie czyni wiosny. Boję się jednak pokazywać swoje prace komuś obcemu, bo co będzie jak mnie wyśmieją? – Spojrzała na Helenę. – Stefanowi i Taszy bardzo zależy, żeby jakiś ich znajomy zapoznał się z moimi szkicami. A najlepiej jakbym uszyła te sukienki i je pokazała.

– A ty, czego chcesz? – zapytała Helena.

– Sama nie wiem. – Roześmiała się cicho dziewczyna. – Chcę skończyć prawo – powiedziała twardo. – Zawsze jednak chciałam projektować ubrania. Stefan chyba to wyczuł, bo nie zdradziłam mu swoich ukrytych pragnień. I nagle jakby uchylił drzwi do krainy spełnionych marzeń. Ech, zaraz mnie rozboli z tego wszystkiego głowa. – Pomasowała skronie. – Klaudyna nie zdążyła chyba jeszcze się ubrudzić? – zainteresowała się.

ZaufaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz