(9)Diabelskie Pocky

580 41 22
                                    


*Ayako*

W noc po turnieju znów miałam koszmar. Ale nie był jak poprzednie. To nie było samo wspomnienie. Coś się w nim zmieniło.

Sen

Wracałam ze szkoły rozeźlona. Byłam wezwana do dyrektora po tym jak obraziłam nową. Tą która zniszczyła mi życie.

Do mojego domu było już blisko. Gdy szłam, w pewnym momencie zaczęło  coś po mnie spływać. Na początku myślałam, że to deszcz, lecz myliłam się.

Usłyszałam za sobą śmiechy. Te same idiotyczne śmiechy słyszałam codziennie. Odwracając się, ciecz zaczęła przeraźliwie piec mnie w kark i ręce. Gdy ujrzałam butelkę którą trzymała moja dawna przyjaciółka wszystko było jasne.

Oblały mnie rozpuszczalnikiem. To zbyt okrutne nawet jak na nie.

-Aaa!-krzyknęłam łapiąc się za kończyny. To coś wyżerało mi skórę!-Co wy se myślicie?!-spytałam.

Niespodziewanie z nieba zaczął kropić deszcz. Moje ręce i szyja były w złym stanie. Piekły tak bardzo.

-No wiesz. Testujemy na tobie nowy challenge.-zaśmiała się nowa i odeszła wraz ze swoją grupą.

Ja zostałam sama na chodniku. Łzy i deszcz spływały po całym moim ciele. Przecież ja nie chcę. Nie chcę, żeby bolało. Nie chcę umrzeć!

Spróbowałam wyjąć telefon z plecaka. Niestety każda próba ściągnięcia go z pleców skutkowała okropnym bulem i koleną falą przekleństw oraz łez.

-Zabiję was!- wrzeszczałam na całe gardło.-Zabiję was wszystkich!

Leżąc zapłakana na chodniku nagle poczułam, że deszcz przestał kropić. Ze łzami spojrzałam w górę i zobaczyłam 4 postacie trzymające nade mną parasol. Byli to Uno, Nico, Rock i Jyugo. Wpatrywali się we nie uporczywie. Nagle...

Koniec snu

Obudziłam się. Znów przed swoją twarzą zobaczyłam Rocka.

-Znowu?-spytał szeptem, by nikogo nie.

-Nie interere bo kici kici-zażartowałam ze strugami łez mimowolnie spływającymi po moich policzkach.

-Chcesz batona?-zszokował mnie tym pytaniem. Rock nigdy nikogo nie poczęstował swoim jedzeniem! A co dopiero słodyczem!

-No dobra...-zdziwiłam się.

Urwałam kawałek Snickersa i wpakowałam sobie do buzi. Ledwo go przeżuwałam, bo był naprawdę klejący i pyszny. Całą twarz do okoła ust umazałam czekoladą.

*Time Skip*

Dziś na obiad był ryż z pysznymi dodatkami. Do dania głównego dostaliśmy jeszcze po paczce Pocky.
Oczywiście w szybkim tempie każy zjadł wzystkie słodycze... oprócz Uno. Widziałam, że coś knuje, po jego uśmiechu.

Gdy wróciliśmy do cel, numer 11 otworzył paczkę paluszków i poprosił nas o przyjście.

*Uno*

-Zagramy w Pocky!-ogłosiłem triumfalnie.

-Że co?-spytała Ayako.

Chwila moment.  Jakim cudem ona jeszcze nigdy nie grała w Pocky?! Nie wiem czy z nią jest wszystko okey. Taka dziewczyna jest idealna do tej gry. Ale ja ją naucze co i jak.

-Zgaduję po twojej minie, że znowu jakiś hazard-powiedziała dziewczyna znudzonym głosem.

-Nie do końca-uśmiechnąłem się.

Chłopcy zaczęli się chichrać, ja z resztą też. Oj tym razem zaskoczę nasza wspólokatorkę. Ona patrzyła na mnie otępiała. Najwidoczniej kompletnie zgłupiała.

-Wytłumaczę w czsie gry-dodałem chytrze, po czym zakomendowałem-Usiądźmy w kółku.

Gdy przyjaciele wykonali polecenie zza pleców wyciągnąłem butelkę. Nie wiem jak ona się tam znalazła, ale kit z tym.

-Teraz kręcę butelką...-powiedziałem.
Gdy przedmiot przestał się kręcić wydałem werdykt, który był bardzo zadowalający-Trafiło na Ciebie Ayako. Weź pocky.

Dziewczyna posłusznie wzięła paluszek i zawachała się co z nim zrobić.

-Śmiało. Ugryź

Zrobiła i to. Ugryzła końcówkę z czekoladą. Ja wgryzłem się z drugiej strony. Ayako wytrzeszczyła oczy i cała się spieła.

-Co robisz-spytała nie pierwszy raz.

-Na tym to polega-odpowiedział rozbawiony Rock.

Zrobiłem gryza. Dziewczyna osłupiała. Była zupełnie nieświadoma tego co chcę zrobić. To chyba nawet lepiej. Ugryzłem znowu. I znowu. I znowu. Byłem coraz bliżej jej ust. Nagle zrobiłem dwa duże gryzy i... pocałowałem Ayako.

Na początku była oszołomiona, lecz po 3 sekundach zdała sobie sprawę z sytuacji w której się znajduję i dała mi mocnego kopa w klatkę piersiową przez wypchnęła mnie na drugi koniec celi.

-Ała-powiedziałem zirytowany poprawiając czapkę.

-Co to miało być do cholery?! Nikt mi nie wspominał o żadnym całowaniu! Nie miałeś prawa zboczeńcu! Pójdę do Haijme, a on ci skopie ten tłusty zad zobaczysz!-wydarła się i niczym Samara Morgan z Ringu przepełzła pod stół.

Później można było usłuszeć pociąganie nosem, przekleństwa i teksty w stylu "burżua z Londynu się znalazł" albo "ja mu kiedyś naprawde wydłubię te oczy". Auć? Nikt tak nie reaguje na niewinnego całusa.

-Na kobietach znam się jak na tabliczce mnożenia, ale myśle, że ją uraziłeś-wtrącił Jyugo.

-Nie przesadzaj. Przejdzie jej za chwilę-odparłem.

Nic jej takie go nie zrobiłem. Mam nadzieje, że mi wybaczy i zostawi moje oczy w oczodołach.

GITARA!
Dawno nie było rozdziału. I w ogóle nie wiem, czy ten powinien ujrzeć światło dzienne (jak dla mnie po prostu jest słaby ;----;). Do  następnego ;3

761 słów

Gdzie moja manga?! (Nanbaka)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz