Rozdział drugi

1K 97 304
                                    

Kiedy Hanji Zoë otworzyła oczy, spodziewała się zobaczyć dobrze znaną scenerię. Zielone ściany, szare meble. Przy dużej szafie z przeróżnymi ubraniami - sukienkami, koszulami i szerokimi bluzami, których notabene nie używała często - powinna być tablica z kalendarzem oraz milionem kartek. Nad łóżkiem powinny być plakaty ze Star Wars i spotkań naukowych. Biurko powinno być zawalone podręcznikami, słownikiem chińskiego i notatkami.

Jednak zamiast tego widoku, jej oczy spostrzegły zdziwiony wzrok nauczycielki od fizyki.

- Hanji, coś ci się stało? Nigdy nie zasypiasz na lekcjach, zwłaszcza na fizyce.

Zza swojej ławki usłyszała śmiech Levi'a.

- Przepraszam, proszę pani.

Kobieta uśmiechnęła się, po czym wróciła do tłumaczenia zadania.

Zoë widziała, z jakiego powodu zmorzył ją sen. Tej nocy prawie nie zmrużyła oka. Nie pozwalała jej zasnąć ekscytacja. W końcu już jutro (potem dzisiaj) nareszcie spotka swojego przyjaciela i innych ciekawych ludzi. Poza tym chciała już zacząć swój układ ze Smithem. Polegał on na tym, że jednego dnia będą rozmawiali po angielsku, a kolejnego po niemiecku. Kiedy korespondowali, używali ojczystego języka Hanji. Ona też chciała się podszkolić. Ale z angielskiego. Nie niemca.

- Co, Zoë, twoje - jak to pięknie nazywasz - "zmiany" wpływają na sen? - zaśmiał się Sawney, który siedział niedaleko brunetki.

- Wypchaj się.

I pomyśleć, że w pierwszej klasie gimnazjum go lubiła. Bardzo lubiła, wręcz adorowała. Nawet przyznała to temu osłowi i chociaż ten dureń najpierw całkiem cieszył się posiadaniem fanki, kiedy w drugiej klasie usłyszał o tej części Hanji, natychmiast zmienił szkołę i uciekł. Nigdy nie byli razem, teraz to radowało Zoë. Ponownie spotkali się dopiero w liceum, a obecnie spędzali ostatni wspólny rok. Wreszcie. Sawney jednak był debilem i śmieszkiem. Nie rozumiał inności. Erwin i Levi tacy nie byli.

Potrząsnęła głową, żeby o tym nie myśleć, ale widok Sawney'a dostającego jedynkę z odpowiedzi ją rozbawił. Wszystko się ułożyło.

Sawney to bezmózg - pomyślała.

Dziewczyna nabazgrała na kartce krótką informację dla Levi'a. Napisała tam jaki był powód jej snu. Ackerman, po przeczytaniu, obrzucił ją bezuczuciowym spojrzeniem i kontynuował robienie ćwiczeń.

Wybawieniem dla Hanji okazał się być dzwonek. Jeszcze tylko jedna lekcja i jej wymiana przyjedzie! Brunetka z radością pobiegła w stronę szatni. W przeciwieństwie do Levi'a, który modlił się, aby nie został staranowany, grając w kosza.

~*~

Pociąg nie był wygodny. Co prawda, Eren już się przyzwyczaił, bo londyńskie metro nie jest nie wiadomo jak przyjemne, lecz wciąż lepiej byłoby mieć miękką kanapę pod tyłkiem. Wczoraj wieczorem Connie prawie wysadził łazienkę. I nie, nawet on nie wiedział jak. Najzabawniejsze było, kiedy Erwin chciał, by Rozwalacz Łazienek (biedny Connie, już się dorobił przezwiska) i Ymir spali w jednym łóżku. Piegowata kategorycznie tego zabroniła, mówiąc, że chyba nikt nie chciałby się obudzić ze zwłokami w pokoju. Ostatecznie Erwin spał w jednym łóżku z Arminem - ponieważ Eren i Connie zajmowali całe leżenia, a największy z najmniejszym dopełniali się wzrostem. Ymir położyła na nich wielką kartkę z napisem "Gay so much". Cała ta durna akcja zakończyła się ucieczką zarumienionego Armina do łazienki oraz Erwinem, który rwał kartkę. Jäger jednak nie żałował tej nocy w czwórce.

Eren rozmawiał z Arminem na peronie, a potem w pociągu. Chłopak wydawał się nawet całkiem fajny. Przynajmniej szatyn nie będzie miał problemu ze znalezieniem korepetytora. Oprócz bliższego zapoznania, Arlert skomentował jeszcze poranek z kartką na twarzy jako "Nie szukam miłości i nie jestem gejem. A Ymir zachowała się niemiło.".

WymianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz