Rozdział dziewiąty

447 44 25
                                    

Po zakończeniu lekcji Annie Leonhart pragnęła jedynie ciszy i spokoju. Co prawda cisza oznaczała dla niej słuchanie muzyki, naturalnie za sprawą słuchawek, a spokój brak obecności kogokolwiek dookoła. Miała szczęście, bo Ymir wybyła gdzieś z ich pokoju w akademiku, prawdopodobnie, aby spotkać się z Christą. Francuzka zatem została sama, tak jak chciała. Mogła słuchać muzyki, leżeć na łóżku i myśleć o wszystkim, o czym miała ochotę. Nawet o swoim zadaniu, o Erenie, czy o planie dla Reinera i Bertholda – choć miała się tym nie zajmować.

W tym momencie jej granice wyobraźni i myśli nie istniały, skoro do około nie było nikogo, a ona wreszcie miała chwilę dla siebie bez ludzi obok. Wiedziała, że jej kuzyn nie byłby zachwycony jej ponowną izolacją, ale co mogła na to poradzić? Jej introwertyzm i aspołeczność nie poznawały na nic innego. A nawet jeśli by pozwalały, to strach przed wszystkim, co przeżyła, paraliżowałby ją co krok. Nikt o tym nie wiedział, nawet najbliżsi jej ludzie, choć kuzyn – ten mądrzejszy – domyślał się paru rzeczy. Cóż, najwięcej powiedziała właśnie mu, mimo że czas spędzała głównie z Reinerem i Bertholdem. Bądź też sama, co kochała najbardziej.

Nie spodziewała się w ogóle, że jej spokój i ciszę – czytaj muzykę – przerwie dzwonienie telefonu. Z mało kim się kontaktowała, jej angielscy przyjaciele zostali poproszeni o pisanie do niej jedynie wiadomości. To znaczyło, że nadawcą mogły być tylko dwie osoby; jej ojciec, w co szczerze wątpiła, bo był dość staroświeckim mężczyzną i nie lubił technologii albo Zeke, który musiał mieć zatem naprawdę mocny argument, aby wyrwać ją z muzycznego transu. Co prawda, na blondyna nigdy nie umiałaby się gniewać, w końcu on był idealny, ale mogła narzekać, iż przerwał jej codzienny rytuał samotności w towarzystwie jedynie słuchawek i smutnej muzyki.

- Tak, Zeke? – spytała po odebraniu. Nie miała najmniejszego chęci rozmawiać, mimo że normalnie uwielbiała prowadzić dyskusje ze swoim kuzynem, czy też raczej słuchać go. Nie wiedziała, czego ten od niej chciał. Musiało to być coś ważnego, ale czy na tyle ważnego, aby jej przeszkadzać? Z drugiej strony, straszy Jäger nie dzwoniłby do niej z błahą, aczkolwiek istotną sprawą. Mógłby przecież przekazać jej taką informację przez Reinera lub zaprosić ją na spotkanie. Na to przystałaby o wiele chętniej, bo wcześniej i tak musiałaby mentalnie się przygotować na wyjście z domu.

- Co ty sobie wyobrażasz?! – krzyknął blondyn w słuchawce, na co Annie zareagowała skuleniem się do pozycji embrionalnej. Nienawidziła, gdy ktoś mówił podniesionym głosem, a już zwłaszcza do niej. To przypominało jej o wszystkim, przywoływało wspomnienia, zapach krwi, ciemność, duchotę.

- O czym mówisz? – spytała cicho. Była przerażona, sparaliżowana, nie czułą już niczego oprócz lęku.

- Widziałem wczoraj mojego przyrodniego brata. W parku. Z jakąś dziewczyną, która szła z nim pod rękę, i niskim blondynem. Miałaś go pilnować! Zrobił w ogóle jakieś postępy?! Annie, do cholery, to jest twoje zadanie, nie rozumiesz?! Już i tak odłączyłem cię od pracy Reinera i Bertholda! Poza tym, minęło już pół miesiąca, a czy macie cokolwiek? Nie! Brakuje mi czasu, jak mam zwlekać? Nie po to ci ich odszukałem, abyście się guzdrali!

Leonhart nie mogła wziąć oddechu. Naciągnęła kaptur białej bluzy mocniej na głowę, zasłaniając się. Z dziecinną naiwnością wmawiała sobie, że skoro ona nikogo nie widzi, to nikt jej nie widzi. Nie ma jej tutaj. Nie ma jej nigdzie. Jest wreszcie bezpieczna, Zeke ma wszystko, czego potrzebuje, ona sama chodzi non stop za Erenem, jej przyjaciele wykonali już swoje zadanie, nic im nie grozi. Wszyscy są szczęśliwi. Nie ma przy niej zaschniętej krwi. Nie ma tego ciemnego budynku. Nie ma bólu, nie ma krzyków, nie ma zła.

Tylko że Annie doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że to nieprawda. Wcale nie jest bezpieczna, siedzi właśnie skulona, słuchając sfrustrowanego Jägera, obiecuje mu cicho poprawę, ale on nadal jest wściekły, nadal się wydziera. Blondyna kuli się jeszcze bardziej. Chce płakać, lecz nie może płakać. Jej oczy są tak żałośnie suche.

WymianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz