Yeri
Otworzyłam oczy, jednak od razu je zamknęłam. To nie może się dziać naprawdę... Jeśli YoonJoon mnie sprzedał czy cokolwiek innego zrobił, to znajdę go i zabiję. Wyrwę mu wszystkie wnętrzności i zmiksuję na zupę krem dla jego przyjaciół.
Podjęłam się próby ponownego otwarcia oczu. Tym razem na dłużej. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Była to, poza tym, że opuszczona, to najzwyczajniejsza klasa lekcyjna, jednak miała w sobie coś strasznego... Wszędzie wisiały pajęczyny, na ławkach oraz szafkach była warstwa kurzu, a lampy wiszące z sufitu dawały słabe światło, nadając pomieszczeniu tajemniczy wygląd.
Spróbowałam wstać. Przez cholerny ból głowy udało mi się to dopiero przy szóstej próbie. Ponownie się rozejrzalam po sali. W moje oczy rzucił się średniej wielkości napis na tablicy:
" Idź do jadalni"
Dlaczego nie pomyśleli, że może nie wiem jak się tam dostać? Westchnęłam i wolnym krokiem skierowałam się do wyjścia z klasy.
Z każdym kolejnym krokiem zaczynałam się coraz bardziej martwić tym co się ze mną stanie. Mój brat był nieprzewidywalny. Mógł zrobić wszystko.
W końcu dotarłam do jasnego pomieszczenia, z którego słychać było głosy. Nie pewnie weszłam do jadalni, a siedemnaście znajdujących się w środku głów, odwróciło się w moją stronę. W jednej z nich rozpoznałam moją przyjaciółkę.
- Irene! - krzyknęłam i podbiegłam do niej, od razu wtulając się w jej drobne ciało. Dziewczyna momentalnie odwzajemniła uścisk i po chwili się odsunęła kawałek, dokładnie mnie oglądając.
- Nic Ci nie jest? Ktoś ci coś zrobił? - szybko zadawała pytania, a ja przecząco pokiwałam głową. Wyłączyłam się na chwilę, przyglądając się jej dziwnemu chockerowi. Sięgnęłam do niego ręką i zdziwiona otworzyłam szeroko oczy, po czym rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wszyscy obecni mieli na szyi dziwną metalową obrożę. Pomacałam swoją szyję. Ja również zostałam nią obdarowana.
- Co to ma być? - w jadalni pojawiła się kolejna osoba - Tae? Chim? Co wy tu robicie? Co MY tu robimy?
Przy wejściu stał przystojny chłopak w żółtej bluzie. Pobiegł do blondynów stojących pod dużym, plazmowym telewizorem. Zaczęli o czymś rozmawiać, a ja postanowiłam ich nie podsłuchiwać.
- Przepraszam, że wszystkim przerywam rozmowę, ale czy wiecie może czemu i ile już tutaj jesteście? - spytałam głośno, a wszyscy spojrzeli w moją stronę.
- Nie mam pojęcia, ale obudziłam się jakieś piętnaście minut temu - powiedziała dziewczyna o blond włosach.
- Ehhh... Czyli każdy z nas został tutaj sprowadzony z nieznanych powodów... Mam nadzieję, że to tylko jakiś głupi i nieśmieszny żart - powiedział kolejny blondyn.
- Żaden żart moja droga kompanio - do środka wszedł chłopak z niebieskimi włosami - Nie chce, a może jednak chce, Was straszyć, ale mój przyjaciel też pewnego dnia zniknął... Więcej Marka już nie zobaczyłem... No dobra... Skłamałem - odetchnęłam z ulgą, jednak nie na długo - Zobaczyłem go jeszcze na jego własnym pogrzebie.
Otworzyłam szeroko oczy. Jakiś chłopak zaczął krzyczeć po nowo przybyłym, a ja powoli wycofałam się pod ścianę i zjechałam po niej.
Witam wszystkich w jadalni.
Wszyscy ucichli i zaczęli rozglądać się za źródłem dźwięku, którym okazał się być telewizor.
Mam przyjemność przedstawić wam waszą sytuację, a następnie reguły gry, w którą już za chwilę będziecie mieli przyjemność zagrać.
Podniosłam głowę, a następnie całą siebie i podeszłam bliżej telewizoru, na którym nic się nie pojawiło. Mocno złapałam Irene za rękę i wsłuchiwałam się w głos z nagrania.
Zostaliście poddani eksperymentowi, który nazwaliśmy " Grą w życie ".
Macie świetną okazję, by naprawdę poznać swoich przyjaciół i przekonać się o trudnościach przetrwania.Waszym zadaniem jest przetrwać w tym budynku całe dwadzieścia cztery godziny.
Możecie robić wszystko.
Chować się.
Uciekać.
Umierać.
Jednak najważniejsze w tym wszystkim jest to, że są tu osoby, które będą chciały pozbyć się innych osób.
To właśnie dzięki nim możemy przeprowadzić ten eksperyment...Jadalnia jest miejscem wolnym od morderstw. Używanie broni w tym miejscu jest surowo zakazane...
Jednak nie możecie tu przeczekać całej gry. Wasz czas w tym pomieszczeniu przez całą grę nie może przekroczyć trzydziestu minut.
Jeśli się do tego nie dostosujecie, obroże na waszych szyjach włączą się, a przez wasze ciała przepływać będzie prąd do czasu, aż nie opuścicie tego pomieszczenia lub wasze serca nie przestaną bić.Skoro wszystko wyjaśniłam, to Grę w Życie uznaję za rozpoczętą.
Na telewizorze pojawiło się dwadzieścia zdjęć, pokazujących każdego z nas. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Większość stała i patrzyła ze zdziwieniem lub przerażeniem w telewizor. Jedyna blondynka, nie licząc mnie, w towarzystwie chowała twarz w kurtce stojącego obok niej chłopaka, a po drugiej stronie była podobna sytuacja pomiędzy chłopakiem w żółtej bluzie, a jasnym blondynem.
- To jakiś żart - to zdanie wyprowadziło mnie z zamyślenia. Rozejrzalam się za właścicielem głosu, który okazał się być szatynem.
- Żaden żart Chan... to jakaś chora gra, w którą musimy zagrać by przeżyć - odezwał się chłopak w szarej koszuli i położył dłoń na ramieniu pierwszego.
- Ja nie chcę w to grać... - szepnął Chan.
- Jeśli chcesz umrzeć na samym wstępie to zachęcam do rezygnacji - chłopak zabrał dłoń z ramienia tamtego.
- Nie pocieszasz - szepnął i w trójkę z jeszcze jednym chłopakiem, skierowali się do drzwi.
- Stójcie chwilę! - krzyknęłam, a wszystkie twarze zwróciły się do mnie. Wzięłam wdech - Przepraszam, że was zatrzymuje, ale lepiej byłoby gdybyśmy się poznali... Jeśli rzeczywiście może nam się coś stać w tej grze i byśmy mieli tego pecha to lepiej było by wiedzieć coś o pozostałych... - ludzie pokiwali głowami, a ja podeszłam bliżej do nich.
- Kto zaczyna? - spytała blondynka. Zastanowiłam się chwilę.
- Mogę zacząć - wszyscy pokiwali głowami.
CZYTASZ
Gra w życie || BTS, EXO, GOT7, BIG BANG, SEVENTEEN, BLACKPINK, RED VELVET
HorrorW końcu nastały wakacje. Wszyscy się ucieszyli wiedząc, że czeka ich teraz sielanka. Brak zadań. Brak myślenia. Zacisze domu czy może też jakaś ciekawa impreza i zabawa. Nikt jednak nie podejrzewał, że ktoś wpadł na cudowny pomysł by właśnie w te w...