Irene
Szłam szybko przed siebie, ciągnąc za sobą Yeri. Rozglądałam się za dobrym miejscem dla mnie i dziewczyny, bo musiałam z nią troszkę "Porozmawiać" i nikt nie mógł mi w tym przeszkodzić, a nie ukrywajmy, tamten chłopak z którym się zabawiała w najlepsze, zapewne chciał się zrewanżować za pozostałości po szczotce, która znalazła się na jego mordce, bądź za to, że zgarnęłam mu taką łatwą dziołchę sprzed nosa.
W pewnym momencie zauważyłam duże drzwi, które najzwyczajniej w świecie, aż zapraszały do wejścia do środka.
- Chodź Yeri. To chyba najlepsze miejsce, które możemy w jakiejkolwiek szkole znaleźć - powiedziałam, ciągnąc dziewczynę w kierunku wybranych drzwi.
- To mi nie wygląda na jadalnię ani kuchnię...- powiedziała Yeri, na co pokręciłam głową.
- W tej sytuacji kuchnia raczej nie byłaby najlepsza. Patrz na ten kurz. Tu pewnie nawet puszki są przeterminowane... - puściłam jej dłoń i otworzyłam na oścież drzwi - A na sali gimnastycznej są materace, więc możemy tu przeczekać tę dobę. Może nawet damy radę ją przespać.
Dziewczyna pokiwała głową i weszła za mną do pomieszczenia, a ja zamknęłam drzwi za nami, od razu wkładając w klamki, o ile te dziwne rączki mogę nimi nazwać, moją ukochaną szczotkę, po czym rozejrzałam się po pomieszczeniu.
- To cudo raczej nie wystarczy... Czym jeszcze ja mam te drzwi zablokować? - spytałam sama siebie, mamrocząc pod nosem - Przecież jak je tak zostawię to ktoś tu jak nic wejdzie i nici ze spokoju...
Skupiłam się na przedmiotach w zasięgu mojego wzroku. Materace, kosz z piłkami, skrzynia... Wrrr... Takimi rzeczami mogła bym zablokować normalne drzwi, a nie rozsuwane...
- A one się nadadzą? - usłyszałam głos Yeri i odwróciłam się do niej. Dziewczyna trzymała w rękach różne skakanki, a mój wzrok przyciągnęła w szczególności jedna. Była inna niż pozostałe. Nie miała w sobie nawet grama plastiku, (No tak... W końcu nie nazywa się Godlewska) a drewniane rączki połączone były najzwyklejszym sznurem.
- Nawet nie zauważyłam, kiedy zniknęłaś - zaśmiałam się cicho - Ale dziękuję. One mnie w zupełności zadowalają - podeszłam do dziewczyny i wzięłam od niej skakanki.
Zbliżyłam się do drzwi i położyłam wszystkie skakanki na ziemi, po czym upewniłam się, że zamknęłam porządnie drzwi i zaczęłam obwiązywać uchwyty skakankami.
- Nie zapomnij zrobić dwóch węzłów - powiedziała cicho Yeri zza moich pleców, a ja uśmiechnęłam się.
- Nie zapomnę, przecież miszczu mnie tego uczył - odpowiedziałam, a po sali rozniósł się śmiech mojej przyjaciółki.
- No tak. Zapomniałam, że jestem taka mocarna, że zostałam twym mistrzem.
- Miszczem! - poprawiłam dziewczynę.- Tak. Tak. Miszczem. A teraz pozwól, że pójdę przygotować nam materac, bo wątpię aby bezpieczne było na nim usiąść nie sprawdzając ani nie otrzepując go wcześniej - powiedziała, a ja w odpowiedzi tylko pokiwałam głową, robiąc kolejny supełek na skakance.
Po jakiejś dłuższej chwili wstałam z podłogi i spojrzałam na swoje dzieło.
- Na sto procent już nikt nam się tu nie wpierniczy - uśmiechnęłam się do siebie i schyliłam po ostatnią skakankę. Podniosłam ją i obwinęłam drewniane rączki sznurem, po czym odwróciłam się do Yeri i zmierzając w jej stronę, włożyłam zwiniętą skakankę do tylnej kieszeni moich jeansów.
- I jak Ci idzie? -spytałam z uśmiechem, zatrzymując się za przyjaciółką.
- Prawie skończyłam - powiedziała, poprawiając na materacu jakiś koc, który zapewne był rajem dla roztoczy, chociaż czy one nie potrzebują do życia człowieka albo chociaż ciepła? A w sumie walić to... Trza było słuchać na lekcjach, a nie teraz nad tym rozmyślać.
- Nawet nie wiesz jak bardzo niebezpieczne jest niuchanie tego koca... - pokręciłam głową, a Yeri spojrzała na mnie wzrokiem mordercy.
- Wyobraź sobie, że to ja przez pół godziny trzepałam ten materac, ten koc i to ja w kurzu szukałam czegoś co bym mogła położyć na to ochydztwo... - wywarczała w moją stronę, a ja podniosłam ręce do góry.
- Już nic nie mówię! - dziewczyna pokręciła głową i usiadła na materacu okrytym tym śmierdzielem. Nic nie mogąc na to poradzić, z obrzydzeniem poszłam w ślady dziewczyny.
Już od jakiegoś czasu rozmawiałyśmy sobie można nawet powiedzieć, że w połowie zapominając o naszej sytuacji, jednak w pewnym momencie usłyszałyśmy charakterystyczny odgłos pociągnięcia za drzwi i ciche przeklnięcie. Yeri podskoczyła wystraszona.
- To na sto procent jakiś psychol... - powiedziała cicho i zacisnęła dłonie na moim ramieniu, a ja przyciągnęłam ją do siebie przez co znalazła się między moimi nogami.
- Spokojnie. Oprzyj się o mnie i spokojnie oddychaj. Zbyt dobrze zabezpieczyłam drzwi. Nikt tu nie wejdzie. Obiecuję - powiedziałam, a Yeri usiadła tak żeby było jej wygodnie i oparła się o moją klatkę. Nie musiałam długo czekać, bo już po chwili unormowała swój oddech, czując moją dłoń, głaszczącą jej delikatne włosy.
Obejmowałam dziewczynę i cicho szeptałam uspokajające słówka, czując podenerwowanie dziewczyny, ponieważ ona nie potrafiła opanować drgania ciała. Jednak to nie jedyne co czułam... Czułam również drewienko wbijające mi się w pośladek. Skakanka dawała mi o sobie znać na co w sumie nie narzekałam. Przeniosłam rękę z ramienia dziewczyny na swoją kieszeń, po czym wyciągnęłam ze spodni skakankę i złapałam w drugą rękę jej rączkę, przez przypadek przejeżdżając sznurkiem po ramieniu Yeri. Dziewczyna najwyraźniej to poczuła, bo momentalnie się spięła. No cóż... I tak by kiedyś do tego doszło... Przełożyłam prawą ręką na drugą stronę, machając dziewczynie sznurkiem przed twarzą, na co ta zerwała się z piskiem z miejsca, a ja przyciągnęłam do siebie dłonie.
Yeri zaczęła się szarpać, a ja słysząc jej krzyk, zacisnęłam mocniej sznur na jej szyji czym ją uciszyłam. Po sali o dziwo dalej niosło się echo, mimo iż Yeri nie darła już mordy tylko latała po podłodze jak ryba wyciągnięta z wody. Zaczęłam się śmiać na co z oczu mojej przyjaciółki poleciały łzy.
- Nie rycz młoda bo twój idealny makijaż ci spłynie - posłałam jej najszerszy uśmiech na jaki mnie było stać, a dziewczyna widząc to zacisnęła oczy oraz usta w wąskie linie i mocniej zaczęła ciągnąć za sznur, chcąc zaczerpnąć oddechu.
- To nie ma sensu. Najlepiej będzie jak już po prostu zdechniesz - powiedziałam z powagą, a po pomieszczeniu rozległ się trzask. Odwróciłam głowę w kierunku źródła dźwięku. No tak. Chyba jednak jestem przegrywem skoro sprawdziłam tylko jedną parę drzwi.
CZYTASZ
Gra w życie || BTS, EXO, GOT7, BIG BANG, SEVENTEEN, BLACKPINK, RED VELVET
TerrorW końcu nastały wakacje. Wszyscy się ucieszyli wiedząc, że czeka ich teraz sielanka. Brak zadań. Brak myślenia. Zacisze domu czy może też jakaś ciekawa impreza i zabawa. Nikt jednak nie podejrzewał, że ktoś wpadł na cudowny pomysł by właśnie w te w...