III

340 38 48
                                    

Jeonghan

Kiedy usłyszeliśmy krzyk, tak jak znaczna większość, razem z Woozim zbiegliśmy na dół. Na dole zastaliśmy praktycznie wszystkich. Podszedliśmy bliżej i obeznaliśmy się z sytuacją. Nie mogę ukrywać, że zabrało mi dech w piersiach, kiedy zobaczyłem martwe ciało tamtej dziewczyny.

- Jak to się stało? - spytał Woozi, a jakaś blondynka odwróciła się do niego i spojrzała wystraszonym wzrokiem.

- Domyślamy się, że siedziała cały czas w bezpiecznej strefie i przez to umarła - przygryzła wargę i zaczęła płakać - My naprawdę możemy tu umrzeć! - wykrzyczała, a stojąca nie daleko dziewczyna ją przytuliła.

- Spokojnie Yeri. Zaopiekuję się Tobą i nikt ci nic nie zrobi - niby wyszeptała, jednak powiedziała to na tyle głośno, że zapewne każdy słyszał.

Patrzyłem jeszcze chwilę na dziewczyny, po czym Woozi pociągnął mnie spowrotem na górę. Otworzył jakąś klasę i wszedł do środka, a ja za nim.

- Myślisz, że ona na serio umarła bo siedziała tam za długo? Czy może jak nikogo nie było to ją tak ucharakteryzowali żeby wszystkich wystraszyć? - spytałem i usiadłem na brudnym stoliku. Woozi zrobił to samo i spojrzał w sufit. Przez chwilę siedział cicho i zastanawiał się nad odpowiedzią.

- Myślę, że ona na serio umarła - zacisnąłem zęby, słysząc jego odpowiedź. Mimo wszystko miałem nadzieję, że powie to co chciałem usłyszeć... że to zwykły kawał i nic nam tu nie grozi. Oparłem głowę na dłoni i zamknąłem oczy.

- Chcę już stąd wyjść - wyszeptałem - Nie chcę spędzić tu nawet chwili dłużej.

- Nie? - usłyszałem, że mój przyjaciel wstaje i idzie w moją stronę - Tak się składa, że mogę ci w tym pomóc.

- Serio? Jak? - podniosłem głowę, słysząc szuranie po podłodze i spojrzałem na Wooziego.

- Tak - znajdujący się już przy mnie chłopak podniósł krzesło, które chwilę temu ciągnął za sobą  i zamachnął się nim w moją stronę. Wystraszony zerwałem się z miejsca i zeskoczyłem ze stołu, cudem unikając ciosu. Upadłem na kolana, a po klasie rozniósł się śmiech Wooziego.

- Co Ty robisz hyung? - spytał i oparł się o krzesło, którym mnie zaatakował.

- Co ja robię? Co ty robisz debilu? - wykrzyczałem, a on przychylił głowę.

- Pomagam Ci - powiedział i utkwił wzrok w mojej twarzy. Nie mogłem uwierzyć, że on pomocą nazywa rzucanie we mnie krzesłem.

- Pomagasz? Czy Ty się słyszysz? Popieprzyło Cię? - zacząłem się podnosić z podłogi.

- Słyszę się i nie wiem o co Ci chodzi. Przecież mówiłeś, że nie chcesz tu spędzić nawet chwili dłużej. Nie pamiętasz już tego? - powiedział, mrużąc oczy i zaczął powoli zmierzać w moją stronę - Pragnę Ci pomóc. Dzięki mnie nie będziesz musiał tu siedzieć. Będziesz mógł to przeleżeć i nie być świadomym co się tu w ogóle dzieje. Nie uważasz, że to lepsze niż siedzieć gdzieś i próbować się chować przed psycholami?

- Coś mi się wydaje, że jedynym obecnym tutaj psycholem jesteś ty - wyprostowałem się i zmierzyłem go wzrokiem. Co się z nim dzieje? Przyjaźnimy się od dwunastu lat. Woozi nigdy się tak nie zachowywał. Co oni z nim zrobili?

- Chyba jesteś mało spostrzegawczy Jeong. Żadna inna osoba nie wydawała Ci się tam dziwna? Co? - spytał i zrobił kolejny krok w moją stronę.

- Nikt nie wydawał mi się być tak opętany jak Ty teraz.

- Ja opętany? Oszalałeś? - parsknął śmiechem - Nie jestem opętany, tylko chory.

- Chory? Nigdy nie byłeś jakoś specjalnie chory, dopiero teraz pokazujesz, że chyba jednak masz jakieś problemy z główką - powiedziałem i cofnąłem się bo Woozi dalej zmierzał w moją stronę. Pokręcił głową.

- Słuchaj hyung. Zawsze byłem chory na głowę. Od kiedy pamiętam chodziłem na terapie, ale teraz od paru miesięcy przestałem. Mamy w domu problemy finansowe, więc postanowiłem zacząć pomagać rodzicom... Nagle szczęśliwie znalazłem okazję by zarobić, więc od razu skorzystałem. Jak myślisz co to za okazja? Hmm?

- Nie mówisz tego poważnie - wyszeptałem, a on się zatrzymał i spojrzał na mnie wzrokiem informującym o tym, że jestem w błędzie - Dostałeś kasę za udział W TYM?

- Tak. Mądry chłopak z ciebie - uśmiechnął się - Ale teraz zajmijmy się Tobą. Jak myślisz, jak tu trafiłeś?

- Skąd mam to wiedzieć? Nie jestem taki psychiczny, żeby sam się tu zgłosić - odpowiedziałem zbulwersowany.

- Oczywiście, że nie. To ja nie chciałem się czuć samotny i Cię zaproponowałem. Od razu się zgodzili - uśmiechnął się, a moja twarz skamieniała. Mój własny przyjaciel wciągnął mnie w takie gówno?

- Nie możliwe... - wyszeptałem sam do siebie, patrząc przed siebie pustym wzrokiem.

- Możliwe Hyung, możliwe - zaśmiał się i podszedł do mnie. 

- Przyjaźnimy się tak długo, zawsze jestem przy tobie Kiedy mnie potrzebujesz, a Ty zamiast się odwdzięczyć tym samym, to zabierasz mnie w cholernie niebezpieczne miejsce z nadzieją, że tutaj zdechne? - spojrzałem mu w oczy, z bólem sobie uświadamiając, że wszystko co powiedziałem jest całkowitą prawdą. Moje oczy zaszły łzami, a Woozi spoważniał i przychylił głowę. 

- Nie płacz Hyung. Nie zrozumiesz mnie. Nikt mnie nie zrozumie. Jestem chory i inaczej widzę świat niż ty... jednak bądź pewien, że to co robię naprawdę jest dla Ciebie dobre - powiedział i chwycił najbliżej stojące, metalowe krzesło.

Przez łzy obserwowałem każdy jego ruch, ale mimo, że bardzo chciałem, nic nie potrafiłem zrobić. Podniesione przez mojego "przyjaciela" krzesło z niebezpieczną prędkością zaczęło się do mnie zbliżać. Zamknąłem oczy i poczułem rozrywający czaszkę ból.

Żegnaj ziemio, fałszywe ludzkie istoty i kochana rodzinko. Myślę, że się już nie spotkamy...

Gra w życie || BTS, EXO, GOT7, BIG BANG, SEVENTEEN, BLACKPINK, RED VELVETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz