VI

252 25 106
                                    

Jisoo

Rozmawiałam z Jennie, kiedy po całym budynku rozniósł się czyjś krzyk. Momentalnie stanęłyśmy na równe nogi i spojrzałyśmy na siebie. Wzrok dziewczyny mnie przeraził jeszcze bardziej niż fakt, iż ktoś na dole może teraz walczyć o życie. Jej oczy się błyszczały, a kąciki ust unosiły w uśmiechu. Jennie pobiegła do drzwi, a ja przełknęłam ślinę.

- Chodź Jisoo! Musimy zobaczyć co się tam dzieje! - otworzyła drzwi i wyszła z pomieszczenia, a ja dalej się nie ruszałam z miejsca, będąc zbyt przerażoną na to. Kiedy zorientowała się, że dalej stoję w miejscu, wychyliła głowę przez drzwi - Idziesz czy nie?

- No idę...- powiedziałam cicho, po czym niepewnie skierowałam się do drzwi.

- To szybko!- usłyszałam tylko i dziewczyna zniknęła mi z oczu.

Po chwili szłam już za błyskawicą zwaną Jennie. Poruszała się naprawdę szybko, ciekawe tylko czemu dopiero teraz mi to pokazała, przecież tyle razy się spóźniłam do szkoły bo ona "szybciej nie może".

W pewnym momencie Jennie zatrzymała się, a ja zdziwiona uniosłam brwi. Gdy znalazłam się obok niej, spojrzałam w tym samym kierunku co ona i ujrzałam odchodzącą dziewczynę. 

- Coś się stało? - spytałam, a Jennie zaprzeczyła, po czym szybko skierowała się do sali z której wyszła szatynka.

- To dla tego tak się rozglądała jak stąd wyszła...- powiedziała Jennie, a ja znalazłam się obok niej i zajrzałam do klasy. W rogu leżało ciało blondyna. Widząc je, odwróciłam głowę.

- O mój Boże...- wyszeptałam, po czym usłyszałam śmiech Jennie. Odwróciłam się do niej i ze zdziwieniem przeglądałam się jej jak dźga chłopaka palcem w policzek. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że chłopak najprawdopodobniej był martwy.

- Myślisz, że to on tak krzyczał? - spytała z powagą, odwracając się do mnie. Zastanowiłam się chwilę i zamknęłam oczy, żeby Jennie nie widziała jak bardzo mnie moja sytuacja przeraża.

- Całkiem możliwe - odpowiedziałam po chwili, a dziewczyna westchnęła.

- Szkoda, że nie mogę usłyszeć tego jeszcze raz - powiedziała, a ja usłyszawszy to, aż otworzyłam usta. Zawsze myślałam, że Jennie jest porządną i normalną dziewczyną, a to co teraz wyprawiała, ani trochę nie pasowało do mojego zdania o dziewczynie. 

Nie zdążyłam nic na to odpowiedzieć, a usłyszałam kolejne krzyki.

- Chyba to jednak nie był on - powiedziałam, a dziewczyna wstała szybko i jakby zapominając o macaśnych zwłokach, wybiegła z pomieszczenia, a ja zaraz za nią. 

W końcu znaleźliśmy się przy małej i zasłaniającej nam wszytko grupce. Wyminełyśmy stojącą czwórkę i na widok sceny przed nami, aż mi się cofnęło. Chłopak, który przedstawił nam się wcześniej jako Bambam, uderzał metalowym kijem bejsbolowym o, w co nie śmiem nawet wątpić, martwe ciało, rozpryskując przy tym po ścianach i podłodze szkarłatną ciecz, czemu towarzyszył jego szalony śmiech. Nie chciałam, albo po prostu nie mogłam, na to patrzeć przez co zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, a mój wzrok przyciągnął blondyn, który znajdował się kilka metrów za Bambamem i  podnosił się z ziemi, a następnie skierował się w odległy korytarz, jednocześnie znikając mi z widoku.

Kiedy niebiesko włosy chłopak już całkowicie zmasakrował martwe ciało, oparł kij na ramieniu i zrobił krok do tyłu, obserwując swoje dzieło.
- Kurcze, ale świetnie mi to wyszło. Picasso się przy mnie jak nic kryje - powiedział, po czym rozejrzał się po korytarzu - A tamten chujek gdzie zniknął? - spytał sam siebie, patrząc na plamę krwi, którą prawdopodobnie zostawił po sobie tamten blondyn - Eh no nic. Zabawie  się z nim później.

Gdy nastała cisza, chłopak spojrzał w naszą stronę, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. Serce stanęło mi na moment, a na jego twarzy zawitał przerażający uśmiech. 

- Jennie... Chyba pora już stąd znikać...- Powiedziałam i obróciłam się do Jennie. No, a przynajmniej planowałam, bo nikogo nie zauważyłam w miejscu gdzie chwilę temu stała dziewczyna.

- Jestem sobie BamBam i robię wielkie BAM BAM -Przerażona otworzyłam szeroko oczy, słysząc śpiew psychopaty, w którym każde "Bam" akcentowane było głośnym uderzeniem metalowego kija o poręcz od dzielących nas schodów. Nie wiele się zastanawiając, szybko odwróciłam się i pobiegłam przed siebie, z nadzieją, że chłopak nie pobiegnie za mną. 

Po dość długim biegu przystanęłam, aby odpocząć. Nie dość, że gościu z kijem bejsbolowym mnie gonił, to jeszcze Jennie mi się straciła, a ja źle stanęłam i teraz kostka mnie boli. Oparłam się o ścianę, niechcąc zbytnio przemęczać kostki, a kiedy tylko odzyskałam siły, skierowałam się w głąb korytarza w celu znalezienia przyjaciółki.

Zaglądałam do każdej klasy pokolei, aż nie doszłam do sali chemicznej. Kiedy przekroczyłam jej próg, zatrzymałam się niedowierzając w to co się tam działo. Jennie stała nad jakąś dziewczyną, która cicho jęczała z bólu i prosiła, aby Jennie przestała. Dopiero po chwili zorientowałam się, że ręka dziewczyny zginała się pod nienaturalnym kątem.

- Jennie co ty robisz? - spytałam głośno i podeszłam do niej, chcąc ją odsunąć od dziewczyny.

- Bawię się! - spojrzałam na jej dziwny uśmiech i pociągnęłam mocniej.

- Czyjeś zdrowie nie jest zabawką - powiedziałam, mierząc ją wzrokiem i zaciskając mocniej dłoń na jej ramieniu.

- Weź mnie zostaw Jisoo! - dziewczyna wyrwała mi się i odsunęła ode mnie - Jak już tak bardzo chcesz ludziom przeszkadzać to idź i poszukaj se kogoś innego, a mnie zostaw w spokoju! - wykrzyczała cała czerwona, a ja zrobiłam krok w jej stronę.

- Nie zostawię tego tak! Zrobię wszystko żeby cię ogarnąć i uratować tą dziewczynę! - powiedziałam głośno i wskazałam ręką na, zapewne niczemu winną, dziewczynę. Jennie się zaśmiała.

- Tak? To patrz teraz na to! - powiedziała, po czym odwróciła się do przerażonej dziewczyny i zabawiła się w piłkarza, z całej siły kopiąc ją w głowę. Otworzyłam szeroko oczy, słysząc głośny trzask. Głowa dziewczyny nie leżała tak jak powinna, a do pełni atrakcji brakowało już tylko tego, żeby pod wpływem nogi Jennie poleciała pod przeciwległą ścianę.

- Co... Co ty robisz idiotko? - wykrzyczałam do śmiejącej się dziewczyny i podeszłam do leżącego ciała, na co Jennie spojrzała na mnie lekceważąco.

- Już ci mówiłam, a swoją drogą...- zrobiła kilka kroków do tyłu - Jak chcesz ze mną jeszcze porozmawiać to złap mnie! - wykrzyczała, po czym wybiegła z pomieszczenia, a ja wstałam, jednak w wyniku przeskoczenia na lewą nogę, po mojej kostce przeszedł ostry ból, a ja wylądowałam na podłodze. Przeklnęłam pod nosem i usiadłam obok martwego ciała. Przyjrzałam się dziewczynie, po chwili rozpoznając jej rysy twarzy.

- Wybacz Joy, że Cię nie ochroniłam - wyszeptałam cicho i oparłam głowę na jej brzuchu, zamykając oczy. Ten dzień mnie zdecydowanie przerasta...

Gra w życie || BTS, EXO, GOT7, BIG BANG, SEVENTEEN, BLACKPINK, RED VELVETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz