VII

223 26 53
                                    

BamBam

Po korytarzu roznosił się odgłos ciągniętego przeze mnie kija. Z uśmiechem na twarzy chodziłem po korytarzu i otwierałem drzwi do każdego mijanego pomieszczenia. Musiałem znaleźć Jisoo. Tak. Zapewne bardzo to was zdziwi, ale pamiętam jej imię, tak jak każdej osoby, która była tutaj zamknięta. Uciekała przede mną jakiś czas, aż w końcu mi się jakimś cudem straciła. Coś takiego zdarzyło mi się po raz pierwszy, przez co naprawdę się na tą dziewczynę napaliłem. Chciałem słuchać jak krzyczy, prosząc mnie o litość, gdy jej palce wyginają się pod nienaturalnym kątem, a po pomieszczeniu oprócz jej błagań, roznosi się głośny trzask jej łamanych kości. Mógłbym wtedy przyglądać się jej cierpieniu i łzom spływającym po jej bladych policzkach, aby na koniec spełnić prośby dziewczyny i troszeczkę mocniejszym uściskiem dłoni na jej długiej szyji, zablokować dopływ powietrza i doprowadzić do jej śmierci.

Z rozmarzonym wzrokiem natrafiłem na drzwi do łazienki zza których dochodził mnie cichy głos. Uniosłem brew i przybliżyłem twarz do drzwi, przez co policzkiem otarłem się o szorstką farbę, która posypała się na moją twarz. Warknąłem i przetarłem ją, ponownie zbliżając się do starego drewna.

- Wyglądasz jak porażka... Twoja mama nie była by dumna... Musisz się ogarnąć... - wypowiadane co jakiś czas zdania, wskazywały na obecność dwóch osób, jednak mimo dłuższej chwili przysłuchiwania się, do moich uszu docierał tylko jeden głos.

W końcu postanowiłem wejść do środka. Nacisnąłem klamkę i mocno odepchnąłem drzwi od siebie, przez co uderzyły głośno o ścianę. Opierający się o umywalkę chłopak, podskoczył i spojrzał na mnie krytycznie, ale co ja na to poradzę... W końcu jestem BamBam i muszę robić wielkie wejścia. Przecież przedstawienie dalej trwa, a kurtyny jeszcze nie zakryły mojego ciała.

Wszedłem do środka pomieszczenia i złapałem drzwi na sekundę przed tym jak wracając, uderzyły w moją cudowną twarz.

- Widzę, że przyszedłeś przypudrować nosek - powiedziałem i zamknąłem drzwi, masując swój nochalek tak żeby nie widział.

- Widzę, że ty się już do tego zabierasz - skurczybyk najwyraźniej jednak zobaczył, że moja dłoń znajduje się na tym zgrabnym nosku. Odsunąłem rękę i odwróciłem się do chłopaka, mierząc go wzrokiem.

- Jakbyś nie zauważył, nie mam żadnych prochów do tego - powiedziałem i skierowałem się do niego.

- Jak zapewne widzisz, ja też takowych nie posiadam, więc możesz gdzie indziej iść ich poszukać, a mnie zostawić w spokoju - powiedział blondyn i odwrócił się spowrotem do lustra.

- Zachowujesz się nie ładnie Jihoon. Twoja mamusia byłaby nie zadowolona, widząc to jak się do mnie odnosisz - pokręciłem głową i oparłem się o umywalkę.

- Nie masz prawa nawet myśleć o mojej matce - powiedział odwracając się do mnie i robiąc krok w moją stronę, na co wystawiłem przed siebie mój kijaszek.

- Ogarnij dupę albo znowu dostaniesz,  tym razem dużo mocniej - chłopak zmarszczył czoło, ale najwyraźniej musiało go porządnie zaboleć jak wtedy go uderzyłem, ponieważ od razu się cofnął.

- Gadaj co chcesz i idź już stąd - powiedział, a ja się zaśmiałem.

- Grzeczniej dzieciaku! A poza tym - opuściłem kij i oparłem się na nim - Skoro chcesz to już przechodzę do rzeczy. Szukam Jisoo, żeby się z nią trochę zabawić. Widziałeś ją? - spytałem, obserwując go uważnie. Chłopak zaśmiał się i pokręcił głową.

- Nie, nawet nie pamiętam która to, a w dodatku coś mi się wydaje, że nawet gdybym wiedział to bym Ci nie powiedział. No także ten... - zaciął się na chwilę, udając zamyślenie - Możesz już stąd wywalać.

Słowa, które Jihoon, czy jak kto woli Woozi, wypowiedział, nie miały w sobie za grosz szacunku ani kultury. Poirytowany odepchnąłem się od umywalki i skierowałem się w jego stronę.

- Nie wiem czy wiesz, ale zachowujesz się nagannie i chyba powinienem ci dać jakąś karę - najlepiej śmierci dopowiedziałem w myślach.

- Nie jesteś moim rodzicem, ani nikim ważnym żeby mówić mi co mam, a czego nie powinienem robić  - warknął, a ja kiedy tylko stanąłem obok niego, spojrzałem na nasze odbicie.

Byliśmy do siebie w pewnym sensie podobni i nie chodziło mi tylko o to, że nasze oczy były ciemne i skośne, tak jak zresztą u każdego azjaty, a także o te niebezpieczne i nienormalne błyski w nich. W dodatku chłopak napinał mocno mięśnie, powstrzymując się od skoczenia na mnie. Dobrze to znałem. Kiedyś też taki byłem, jednak teraz przyswoiłem się z faktem, że nie do końca jestem normalny i cieszy mnie krzywda i cierpienie innych osób. On się z tym nie chciał godzić. Próbował coś z tym zrobić, lecz w jakiś sposób nie mógł. Może nie miał na to kasy? A może nikomu nie chciał powiedzieć? Uśmiechnąłem się.

- Coś mi się wydaje, że dla ciebie również już nie ma ratunku... - powiedziałem cicho, a chłopak spojrzał zdziwiony w oczy mojemu odbiciu.

- O czym ty do mnie mówisz? - spytał, a ja poszerzyłem uśmiech i położyłem dłoń na jego karku.

- Ty też oszalałeś... - wyszeptałem cicho, na co spuścił głowę w dół, a ja przeniosłem dłoń troszkę wyżej i używając całej siły, uderzyłem jego głową o lustro, które będąc już wcześniej lekko popękane, całe się posypało.

Chłopak coś wykrzyczał i zaczął się wyrywać. No cóż. Chyba za słabo uderzył w to lustro. Szybkim i gwałtownym ruchem odwrócił się do mnie i rzucił na mnie z łapami, jednak troszeczkę go wyprzedziłem i złapałem dłońmi jego szyję. Niemal w tym samym momencie Zacisneliśmy dłonie, a powietrze przestało miziać mnie już tak jak wcześniej po wnętrznościach. Musiałem przyznać, że Jihoon miał siłę, jednak no cóż... Nie miał w tym takiego doświadczenia jak ja. Wcisnąłem mocniej kciuki w jego krtań i korzystając z okazji, zacząłem uderzać jego głową o ścianę i kran. Nie musiałem długo czekać, a na kawałkach szkła pojawiła się szkarłatna ciecz. Jihoon z całych sił odepchnął się od umywalki, która głośno trzeszczała i groziła oderwaniem, co spowodowało, że wywróciliśmy się, miażdżąc moje biedne ciałko.

Po chwili szarpaniny znalazłem się na nim i z całych sił uderzałem jego głową o podłogę, czując jak chłopak traci siły. W końcu chłopak całkowicie odpuścił, a ja jeszcze kilka razy pomiziałem kafelki jego łbem.

Sturlałem się z chłopaka i wpatrując się w sufit, uśmiechnąłem się. Dawno nie miałem tyle zabawy w jednym dniu. Jeszcze tylko Jisoo i będę w raju.

Odetchnąłem chwilę i wstałem, podnosząc mój kij, po czym skierowałem się do wyjścia, bo przecież Przedstawienie trwa dalej, a mnie czeka jeszcze sporo zabawy.

Gra w życie || BTS, EXO, GOT7, BIG BANG, SEVENTEEN, BLACKPINK, RED VELVETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz