XII

102 16 9
                                    

Taehyung

Razem z Namjoonem szukaliśmy Jimina, śmiejąc się i trzymając mocno za ręce. Po naszym zachowaniu można by było stwierdzić, iż bawiliśmy się w najlepsze, jednak ja odreagowywałem w ten sposób męczący mnie stres. Żałowałem, że rozdzieliliśmy się z Chimem. Co jeśli potrzebował naszej pomocy, kiedy żeśmy korzystali z Namjoonem z samotności?

- Nie martw się Taeś. Za chwilę go znajdziemy - powiedział z uśmiechem, kiedy zauważył, że znowu zacząłem się martwić.

- Wiem, wiem... - przysunąłem palce do ust i nerwowo zacząłem gryźć paznokcie.

Po chwili Namjoon się zatrzymał i uderzyłem w jego plecy. Uniosłem brew i wychyliłem się zza niego. Znaleźliśmy się w holu, gdzie leżało ciało ze zmasakrowaną twarzą, a wokół niego było pełno krwi. Krzyknąłem i zasłoniłem szybko usta dłońmi, a Namjoon orientując się, że także widzę to co on, zasłonił mi oczy.

- Nie patrz na to Tae. Jesteś na to zbyt delikatny... - powiedział, przytulając mnie bardziej do siebie i kierując się na schody, abyśmy mogli opuścić parter.

Gdy moja noga uderzyła o schodek, ściągnąłem jego rękę z mojej twarzy.

- Muszę być silny i przede wszystkim coś widzieć na tych schodach, żeby moje życie nie skończyło się w tym momencie - mój chłopak się zaśmiał.

- Przepraszam. Masz rację - uśmiechnął się i weszliśmy na piętro - Musimy znaleźć tego Chima, bo inaczej nie będziemy w stanie myśleć o niczym innym jak o nim... A on nam tego wcale nie ułatwia. Chyba trzeba wszystkie pomieszczenia po kolei zacząć sprawdzać - zmarszczył czoło, otwierając najbliższe drzwi -  Pusto.

- Na pewno zaraz go znajdziemy... - wyszeptałem i pociągnąłem Nama do kolejnych drzwi.

Za którymś razem, spodziewając się, że znowu będzie pusto, to ja otworzyłem drzwi. Jednak ja to zawsze mam pecha. W środku leżał chłopak, a wokół było pełno kawałków strzaskanego lustra. Namjoon nie zdążył zajrzeć do środka, a ja spowrotem zamknąłem drzwi i trzęsącym głosem oznajmiłem, że tam także nie ma Jimina. Nam spojrzał na mnie zmartwiony i otworzył drzwi do łazienki, po czym zamknął je i przyznał mi rację.

- Coś czuję, że kogoś tutaj siedem lat nieszczęścia czeka - powiedział, a ja zmierzyłem go wzrokiem - Dobra. To było nie na miejscu. Nic nie mówiłem...

Po jakimś czasie na naszej drodze zjawił się chłopak. Automatycznie schowałem się za Namem.

- Boże. Prawie zawału przez was dostałem... Uważajcie. Piętro wyżej jest niebezpiecznie. Nie szedłbym tam na waszym miejscu, a teraz wybaczcie, ale spieprzam się schować - powiedział i minął nas. Podziękowałem mu za informację, jednak on chyba nawet nie zwrócił na to uwagi.

- Może pójdę tam sam, co? - spytał Namjoon, a ja pokręciłem głową.

- Nie ma szans. Nie zostanę tu sam, a ty nie będziesz się narażał na mordercę - oznajmiłem, a Nam położył dłonie na moich policzkach.

- Możemy cię schować albo pójść razem, ale na pewno nie zostawimy Chima samego - oparł swoje czoło na moim, a ja zamknąłem oczy.

- Masz rację, ale boję się...- wyszeptałem, a Nam pocałował mnie delikatnie.

- Dasz radę. Sam powiedziałeś, że musisz być silny - przytaknąłem i razem zaczęliśmy wchodzić po schodach. Nie musiałem długo czekać, a już ciągnąłem Nama za rękę, próbując go przekonać abyśmy weszli innymi schodami.

- Nie chcę przechodzić koło jej ciała. A co jak mnie złapie za nogę? Albo jak się na nią przewrócę? - mówiłem płaczliwym głosem, a Namjoon spojrzał na mnie i zacisnął usta. Wziął głęboki wdech i nie komentując mojego zachowania wziął mnie na ręce.

- Przepraszam, ale nie wiemy co z Chimem. Nie możemy marnować czasu - przytuliłem się do niego mocno i z zamkniętymi oczami czekałem, aż odstawi mnie na ziemię, co po chwili miało miejsce - Chodźmy.

Zaglądaliśmy po kolei do drzwi, kiedy znaleźliśmy się pod drzwiami, gdzie ktoś głośno płakał.

- Sprawdźmy co mu się dzieje - chciałem nacisnąć na klamkę, ale Namjoon złapał mnie za dłoń.

- Nie pozwolę ci na to. Jeżeli jest tam jakiś psychol, będziesz w niebezpieczeństwie - powiedział stanowczo.

- No i co? Może on jest właśnie w niebezpieczeństwie? Gdybym ja tam był, też byś nie wszedł? - zapytałem, podnosząc delikatnie głos.

- Wszedłbym, ale to zupełnie co innego - mocniej ścisnął moją rękę.

- A Jimin? Go byś miał w dupie? - wywarczałem, a Nam się poirytował.

- To nie jest on. Nawet tak nie mów, bo wykraczesz. A teraz chodź stąd - zaczął mnie ciągnąć za rękę.

- Stój! Nie możemy go tak zostawić! - Nam otworzył pierwsze lepsze drzwi i wepchnął mnie do jakiejś sali, przez co prawie zaliczyłem glebę.

- Możemy i to zrobimy. Tylko ty i Jimin się dla mnie tutaj liczycie, rozumiesz? - krzyknął na mnie, a ja aż się wzdrygnąłem. Pierwszy raz na mnie tak podniósł głos...

- Namjoon... - zacząłem najspokojniej jak umiałem, a on podszedł do mnie - Ten chłopak może teraz nawet umierać... Czy ciebie to naprawdę nie rusza?

- Rusza mnie, ale twoje bezpieczeństwo jest dla mnie ważniejsze... Przepraszam... - spuścił głowę, a ja rozłożyłem ramiona, aby go przytulić. Chłopak zniżył się trochę i mnie objął.

- Ooo, ale słodko - usłyszałem obcy głos i podniosłem głowę.

W drzwiach stał niebieskowłosy chłopak z nożem w ręku. Otworzyłem szerzej oczy widząc jak bierze zamach. Niewiele się zastanawiając, użyłem całej siły i obróciłem nas. Namjoon ledwo dał radę utrzymać się na nogach, a ja poczułem jak ostrze wbija mi się między łopatki.

- Oh shit... - wyszeptałem, patrząc w szeroko otwarte oczy Namjoona. Chłopak mocno mnie chwycił w ramiona.

- Tae... - jego głos się trząsł, a po klasie rozniósł się głośny śmiech chłopaka, który był wszystkiemu winny. Namjoon podniósł głowę i z wkurwem w oczach zaczął się drzeć po niebieskim - Ty mały kurwiu! Rozjebie cię! Jak mogłeś to zrobić!?

- Ne, ne, ne... - chłopak, który o dziwo odbijał się w kij brudnym oknie, pokręcił głową i palcem - BamBam i na pewno nie mały.

Namjoon zacisnął szczękę, ale czując jak go całkowicie puszczam, spojrzał na mnie ponownie.

- Tae nawet nie próbuj mnie zostawiać tutaj samego... - zaczął szeptać, a z jego oczu poleciały łzy.

- Przepraszam... - zaśmiałem się cicho - To chyba kara za to, że woleliśmy się jebać niż siedzieć z Jimiinem...

- Tae nie gadaj mi teraz takich głupot...

- Kocham cię Namjoon. Wyjdź stąd i nigdy mnie nie zapomnij, dobrze? - wyszeptałem cicho, a on pokiwał głową.

- Ja też cię kocham. Bardzo mocno. I nigdy o tobie nie zapomnę - złożył na moich ustach delikatny pocałunek, a Bam zaczął klaskać. Nic więcej nie pamiętam, bo straciłem przytomność...

Gra w życie || BTS, EXO, GOT7, BIG BANG, SEVENTEEN, BLACKPINK, RED VELVETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz