XI

112 20 0
                                    

Chanyeol

Spacerowaliśmy z chłopakami w poszukiwaniu kryjówki. Po tym jak zobaczyliśmy akcję na dole z kijaszkiem postanowiliśmy się cały czas chować, jednak kiedy prawie ktoś nam się wpakował do klasy, bo wcześniej coś tam słyszał, stwierdziliśmy, że regularnie będziemy je zmieniać. Nagle Lay się zatrzymał.

- Słyszycie to? - spojrzał na mnie i na Suho. Spojrzeliśmy po sobie i zaczęliśmy się przysłuchiwać. Słychać było jakiegoś chłopaka, grożącego drugiej osobie. Wychyliłem się zza ściany.

Przy schodach stał chłopak trzymający dziewczynę. Już chciałem pójść jej pomóc, jednak Lay złapał mnie za rękę.

- Nie rób nic głupiego.

- Ale... - zacząłem.

- Chodźcie - wyszeptał i pociągnął nas w stronę jakichś drzwi, po czym otworzył je i delikatnie wepchnął mnie oraz Suho do środka, wchodząc od razu za nami - Przepraszam, ale musiałem działać póki nas nie zobaczył. Schowajcie się tutaj i siedźcie cały czas cicho. Lecę jej pomóc i do was wrócę, ale pod żadnym pozorem stąd nie wychodźcie. Zrozumiano?

- Tak... - Suho pokiwał głową, a ja już chciałem się odezwać, ale Lay patrząc mi w oczy pokręcił głową.

- To wszystko dla waszego dobra. Do zobaczenia chłopcy - powiedział, po czym opuścił salę.

Spojrzałem na Suho. Widziałem jak nerwowo przygryzał wargę. Westchnąłem, nie mając pojęcia co zrobić. Chciałem pobiec za przyjacielem, nie puszczać go samego, ale jednocześnie nie mogłem pozwolić na zostawienie Suho. Wiem, że Lay jest odważny, ale czasem jego zachowanie to nie była odwaga, a zwykła głupota i to właśnie tego rodzaju czynów się obawiałem...

- Chanyeol... Boję się o niego... - wyszeptał Suho patrząc w moją stronę. Na jego ustach wyraźnie było widać krew z pękniętej wargi. Położyłem dłoń na jego ramieniu i mocno ścisnąłem.

- Wiem Suho, wiem... - usiadłem, a przyjaciel zaraz po mnie - Też się boję. I to bardzo. To nie rozsądne iść samemu tym bardziej, że wie o tym chłopaku na korytarzu. To się może dla niego bardzo źle skończyć...

- Nie strasz mnie jeszcze bardziej... - spojrzał na mnie przerażony, a do naszych uszu doszedł dość głośny huk i przekleństwo.  Otworzyłem szeroko oczy.

- To na pewno nie był Lay.... - wyszeptałem chcąc nas uspokoić, jednak to nie zadziałało i oboje wpadliśmy w panikę.

Rozejrzałem się po klasie i mój wzrok przyciągnęła średniej wielkości szafa. Spojrzałem na Suho. Powinien się w niej zmieścić.

- Wstawaj młody - zdziwiony chłopak obserwował mnie jak podchodzę do szafy. Gdy ją otworzyłem spełnił moją prośbę i nawet znalazł się za mną.

- Co planujesz? - spytał, a ja posłałem mu delikatny uśmiech.

- Wchodzisz do szafy - uniósł zdziwiony brwi.

- Co..?

- Przepraszam. Nie mamy za dużo czasu. Musisz się schować w szafie i siedzieć tam cicho choćbyś nie wiem co słyszał masz tu siedzieć i udawać, że cię tu nie ma, ok? Nikt nie powinien cię tu szukać, więc będziesz bezpieczny. Kiedy wrócimy z Lay'em zabierzemy cię stąd, ale teraz musisz przeczekać, dobrze? - chłopak, który cały czas słuchał mnie w milczeniu, pokiwał głową.

- Dobrze, ale obiecaj. Wrócisz tu cały i zdrowy, oczywiście razem z Lay'em i zabierzecie mnie stąd.

- Obiecuję - Suho wszedł do szafy i usiadł.

- Mam nadzieję, że nie złamiesz tej obietnicy - wyszeptał, a ja posłałem mu ciepły uśmiech i zamknąłem szafę. Też mam taką nadzieję. Wziąłem głęboki wdech i opuściłem pomieszczenie.

Na korytarzu nikogo nie było, więc szybko pognałem w stronę schodów, gdzie gwałtownie się zatrzymałem, widząc, że na dole leży jakieś ciało. Przełknąłem ślinę i spojrzałem na nie, na szczęście nie był to Lay. Zamknąłem oczy i w myślach poprosiłem Boga, aby zajął się tą niewinną dziewczyną. Była zdecydowanie za młoda, żeby umierać. Zszedłem do niej i ukucnąłem.

- Spoczywaj w spokoju - dłonią przejechałem po jej powiekach, aby nie musiała patrzeć na to straszne miejsce.

Wstałem i rozejrzałem się. Muszę znaleźć Lay'a. Nie wiele myśląc zacząłem schodzić w dół.

Spacerowałem jakąś chwilę kiedy usłyszałem odgłos rozsuwanych drzwi.

- Yeri...? Gdzie jesteś...? - do moich uszu dotarł cichy damski głosik. Rozejrzałem się za jego źródłem i w oczy wpadła mi dziewczyna w okularach. Siedziała na podłodze i próbowała bardziej rozsunąć drzwi.

- Hej! Co ci się stało? - podtruchtałem do niej i pomogłem jej. Trzymała się za głowę, więc wystawiłem do niej dłoń, aby mogła wstać.

- Dziękuję - wyszeptała i złapała moją dłoń, a ja pociągnąłem ją w swoją stronę.

- Nie ma za co - uśmiechnąłem się, chcąc dodać jej otuchy - A więc?

- Byłam tu z moją przyjaciółką, kiedy się pojawił ten straszny chłopak... Zaatakował mnie przez co straciłam przytomność, a teraz Yeri przy mnie nie ma... On na pewno ją ze sobą zabrał. Boję się o nią... - wyszeptała, a jej ciało drgało cały czas. To wydarzenie musiało być dla niej naprawdę straszne.

- Musimy jej poszukać w takim razie. Powiedz mi jak wyglądała? - spytałem obawiając się, że dziewczyna na schodach mogła być jej przyjaciółką - Bo ta sama osoba mogła skrzywdzić mojego przyjaciela...

- Miała blond włosy - odetchnąłem z ulgą - Twój przyjaciel nie żyje? - na samą myśl zadrżałem.

- Nie mam pojęcia co z nim jest. Zniknął w pewnym momencie chcąc pomóc pewnej dziewczynie, jednak dalej nie wrócił... - opowiedziałem, krótko co spotkało naszą trójkę, po czym zamilkłem na chwilę - A więc jak wyglądał tamten chłopak?

- No to nie zaciekawie... - spuściła głowę w dół - Również był to blondyn. Myślę, że tej dwójki rozpoznać nie będzie trudno.

- Dobrze. Poszukajmy w takim razie twojej przyjaciółki i mojego przyjaciela, jednak musimy się pospieszyć, bo w końcu drugi na mnie czeka...

- Ah tak... Rozumiem... W takim razie leć może po niego, a ja w tym czasie popatrzę tutaj za nimi. I jeśli kogoś spotkam opowiem mu o naszych poszukiwaniach. Może ktoś coś będzie wiedział - zgodziłem się, po czym zacząłem odchodzić, ale zatrzymałem się.

- Zapomniałem spytać. Jak masz na imię? - patrzyłem na nią, a ona posłała mi uśmiech.

- Irene. Ty jesteś Chanyeol. Mam rację? - pokiwałem głową - W takim razie do później.

Szybko skierowałem się w stronę klasy w której wcześniej siedzieliśmy. Wparowałem do środka. Było zupełnie cicho. Super Suho mnie posłuchał.

- Już jestem możesz wyjść - powiedziałem cicho, jednak nie usłyszałem odpowiedzi.

Albo powiedziałem za cicho, albo za bardzo mnie posłuchał. Podszedłem do szafy i otworzyłem ją, a kiedy mój przyjaciel wypadł z niej na mnie bez słowa, zamarłem. Chłopak leżał na ziemi i się nie ruszał. Pokręciłem głową.

- To nie może być prawda... - wyszeptałem sam do siebie i powoli odwróciłem Suho na plecy - Kurwa...

Gra w życie || BTS, EXO, GOT7, BIG BANG, SEVENTEEN, BLACKPINK, RED VELVETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz