Joy
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Byłam jedyną osobą, która odeszła sama i nie mam pojęcia czy zrobiłam dobrze czy źle. Będąc sama, strasznie się boję, robiąc każdy krok. Gdybym była z kimś, zapewne czuła bym się pewniej, jednak czy osoba z którą bym się trzymała, nie była by dla mnie jeszcze większym zagrożeniem?
Spacerowałam po korytarzu w poszukiwaniu jakiegoś schronienia, zastanawiając się nad tym wszystkim. Kiedy zbliżałam się do jakiejś sali, usłyszałam męski głos i głośne szuranie. Moje serce stanęło na moment, a ja, osoba z natury bardzo ciekawska, gdy tylko wróciło do jako tako równego bicia, po cichu podeszłam do drzwi i delikatnie wychyliłam się zza nich.
W sali znajdował się blondyn, ciągnący czyjeś ciało. Zakryłam usta dłonią, żeby nie wydać z siebie żadnego dźwięku, który zdradził by moją obecność.
- Ale ty gruby jesteś Hyung... Mogłeś schudnąć, a nie... Teraz muszę się takim grubaskiem zajmować... - Blondyn gadał sam do siebie, bądź do ciała które ciągnął.
Chłopak w końcu posadził ciało drugiego chłopaka w kącie klasy, a ja miałam okazję mu się przyjrzeć. Miał ładne blond włosy, zabarwione na czerwono, najprawdopodobniej krwią.
- Niestety muszę Cię tu zostawić... Ale spokojnie Hyung. Jeszcze po ciebie wrócę - stwierdził, po czym poklepał go po policzku.
Szybko rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie widziałam żadnego miejsca, gdzie bym mogła się schować. Spanikowana najciszej i najszybciej jak mogłam, wybiegłam z klasy, wbiegając do najbliższych drzwi. Odeszłam jak najdalej od nich i usiadłam w kącie pokoju, kuląc się i modląc o to, aby chłopak mnie nie znalazł.
Po chwili wsłuchiwania się w ciszę, usłyszałam głośne kroki obok mojej sali. Zacisnęłam mocno oczy i wystraszona nasłuchiwałam jeszcze bardziej, jednak poszczęściło mi się, a chłopak ominął pomieszczenie w którym się znajdowałam, nawet nie zaglądając do środka.
Odczekując dłuższą chwilę, wstałam i skierowałam się do sali, gdzie wcześniej byłam świadkiem rozmowy z nieprzytomnym chłopakiem. Nim weszłam do klasy, rozejrzałam się po korytarzu i nie widząc w nim nikogo, weszłam do środka. Podbiegłam do chłopaka i przyjrzałam mu się przez chwilę, był to chłopak z którym tamten blondyn był wcześniej na sali. Nie umiałam pojąć jak to możliwe, że przyjaciel mógł tak rąbnąć przyjaciela. Zacisnęłam usta w wąską linię, po czym przyłożyłam palce do szyi chłopaka, próbując znaleźć puls. Nie znajdując go, zamknęłam oczy i odsunęłam się od niego.
- Tyle życia było jeszcze przed tobą... - westchnęłam, po czym usłyszałam krzyki z korytarza. Wstałam szybko od martwego ciała i pobiegłam w stronę, którą podpowiadały mi dźwięki. Kątem oka zauważyłam jakąś postać na korytarzu, co mnie trochę, a nawet dużo bardziej niż trochę, wystraszyło. Jednak nie chcąc się jeszcze bardziej straszyć, od razu założyłam, iż ktoś tak jak ja postanowił sprawdzić co jest źródłem hałasu.
Po krótkiej chwili znalazłam się w małym gronie i z szeroko otwartą buzią, przyglądałam się masakrze z udziałem dwóch chłopaków. Chłopak o, bardzo naturalnych, niebieskich włosach, który miał jakąś dziwną ksywkę której nie pamiętam, śmiał się jak szaleniec i machał kijem bejsbolowym, celowo machając nim tak, że JaeBum, o ile dobrze pamiętam jego imię, był w stanie uniknąć jego ciosów, mimo iż trzymał się za brzuch i z wyraźnym cierpieniem stawiał kolejny krok. Jednak za którymś razem to mu się nie udało, ponieważ chłopak mocniej się zamachnął i błyskawicznie uderzył kijem w ramię chłopaka. Po korytarzu rozniósł się głośny krzyk, przepełniony cierpieniem, na co atakujący zaczął się jeszcze głośniej śmiać.
Moje serce biło jak szalone, a z moich ust nie wydobywało się żadne słowo, mimo iż pragnęłam zareagować. Nie musiałam długo czekać, a po sali rozniósł się doniosły głos.
- Co ty odwalasz? - wykrzyczał jakiś blondyn, mijając mnie i kierując się do chłopaka z kijem. Kiedy stanął obok tamtego i pociągnął za jego narzędzie tortur zorientowałam się, że był to chłopak którego wcześniej widziałam w sali, co niestety ale ani trochę mnie nie uspokoiło. Znajdowałam się w pomieszczeniu z dwoma psychopatami, a może nawet było ich więcej. Gdyby postanowili mnie teraz zaatakować, nie miałabym nawet drobnej szansy na przeżycie. Przełknęłam głośno ślinę, chcąc się odwrócić i odejść, jednak moje nogi nawet nie drgnęły. Byłam zmuszona patrzeć na to wszystko dalej.
Po chwili "delikatnej" szarpaniny i ostrej wymiany zdań, blondyn dostał od szaleńca kijem w brzuch, przez co momentalnie upadł na kolana i poplamił podłogę krwią, która leciała z jego ust.
- Spieprzaj albo jak tylko skończę z JB to się tobą zajmę, a twoja matka nawet nie rozpozna twoich zwłok - wysyczał w jego stronę. Chłopak nawet nie zareagował, wiec tamten odwrócił się w stronę, jak wspomniał, JB i zamachnął się, po czym uderzył mocno tamtego w kolana i obserwował jak upada na podłogę.
- Nie widzę sensu przeciągać młody, dlatego chcę ci powiedzieć jeszcze kilka rzeczy przed śmiercią. Twoja laska była zajebista w łóżku, szkoda tylko, że nie chciała ze mną się spotykać częściej i wmawiała mi, że robi to tylko dla ciebie i twojego bezpieczeństwa, nawet po tym jak ty już z nią zerwałeś. Nie chciałeś jej nawet wysłuchać, w końcu zdrada to zdrada - zaśmiał się głośno, po czym pochylił się nad nim i poszurał go po głowie - Jak widać jej starania i tak poszły się jebać, bo ty za chwilę zdechniesz. Mam nadzieję, że po śmierci się jakoś jej zrekompensujesz.
Wszyscy z uwagą przyglądaliśmy się JaeBum'owi, który zapłakany mamrotał coś pod nosem, jednak nie byliśmy w stanie czegokolwiek usłyszeć, ponieważ chwilę później kij bejsbolowy znalazł się na jego głowie, rozłupując czaszkę. Krzyknęłam głośno i zrobiłam krok do tyłu.
Po sali roznosił się głośny śmiech chłopaka, a on uderzał z całej siły w zapewne martwe już, ciało chłopaka. Wszędzie wokół ciała była krew, co przyprawiało mnie o naprawdę mocne mdłości, dlatego nie czekając dłużej, pobiegłam gdzieś w głąb korytarza chcąc być jak najdalej stąd i zapomnieć o wszystkim co zobaczyłam.
CZYTASZ
Gra w życie || BTS, EXO, GOT7, BIG BANG, SEVENTEEN, BLACKPINK, RED VELVET
HorrorW końcu nastały wakacje. Wszyscy się ucieszyli wiedząc, że czeka ich teraz sielanka. Brak zadań. Brak myślenia. Zacisze domu czy może też jakaś ciekawa impreza i zabawa. Nikt jednak nie podejrzewał, że ktoś wpadł na cudowny pomysł by właśnie w te w...