X

135 22 2
                                    

Jennie

Wybiegłam z sali uradowana jak dziecko, które oczekuje babci z prezentem. Po chwili jednak zatrzymałam się, nie słysząc Jisoo, ani niczyich kroków. Rozejrzałam się po korytarzu. Oprócz mnie nie było nikogo. Zrobiłam minę nie zadowolonego dzieciaka i skrzyżowałam ręce na piersiach.

- Tak to ja się nie bawię - Przygryzłam wargę i cofnęłam się na tyle, aby dobrze widzieć salę z której przed momentem wybiegłam.

Po jakimś czasie Jisoo wyszła z klasy, a ja wyprostowałam się i podskoczyłam z wystawioną do góry ręką.

- Tu jestem Jisoo! - dziewczyna od razu podniosła głowę i zatrzymała na mnie wzrok. Powoli zaczęła iść w moją stronę, troszku kulejąc na jedną nogę - Co ci tyle zajęło?

- Jak mogłaś to zrobić? - olała moje pytanie i wpatrywała się we mnie, najprawdopodobniej próbując rozczytać moje myśli.

- Co zrobić? - uśmiechnęłam się niewinnie.

- Jeszcze pytasz? - podniosła głos, a ja odwróciłam się do niej plecami z zamiarem poszukania jakiegoś ciekawego miejsca - I czemu odchodzisz skoro rozmawiamy?

- Masz ochotę dialogować tak na środku korytarza? - spojrzałam na nią przez ramię - Ja nie mam, więc poszukajmy miejscówki, bo pewnie jakiś plebs się tu zaraz zejdzie.

- Plebs? Nie masz ochoty na ich towarzystwo? - spytała, cały czas idąc za mną mimo, iż jej gadanka nie wskazywała na to żeby miała w planach to robić - Myślisz, że ja mam ochotę na obecność kogoś kto zabija niewinne osoby z uśmiechem na twarzy?

- Nie narzekaj tak, bo zachowujesz się jak moja matka - przewróciłam oczami i machnęłam ręką w jej stronę, zaraz po tym otwierając podwójne drzwi znajdujące się przede mną - O, patrz. Zapowiada się interesująco.

Dziewczyna dalej próbowała mi wytłumaczyć jaka to ja jestem zła i nie dobra, jednak ja zamiast jej słuchać, z zainteresowaniem przygladałam się pomieszczeniu. Było dość duże. Po mojej prawej stronie stało wielkie biurko, a na środku w podobnych odstępach od siebie stały duże regały z zakurzonymi książkami. Podeszłam do jednego z nich i ręką przejechałam po grzbietach książek, których nazw nie dało się odczytać.

- Czy ty mnie do jasnej cholery słuchasz? - Jisoo już najwyraźniej nie wytrzymała i wykrzyczała to, obracając mnie w swoją stronę.

- Ja? - spytałam i wsunęłam ręce do kieszeni. Dziewczyna, aż poczerwieniała na twarzy.

- No nie, ksiądz proboszcz - wywarczała, na co zaczęłam się cofać i rozglądać na boki.

- Muszę Cię zawieść, ale żadnego tutaj nie ma - spojrzałam na dziewczyne, a ona wybuchła.

- Ja ci chyba zaraz coś zrobię jak się nie ogarniesz! - uśmiechnęłam się i przechyliłam głowę w bok, co nasunęło mi pewien pomysł.

- Wiesz Jisoo... Ta rozmowa już chyba nie ma sensu - obeszłam jeden z regałów, a kiedy zobaczyłam Jisoo po jego drugiej stronie, z uśmiechem na twarzy i nie słuchając co do mnie krzyczy, z całej siły popchnęłam go na nią. Musiałam się trochę postarać, jednak usłyszałam głośny pisk dziewczyny i odgłos uderzających o podłogę książek. Podeszłam do wystającej spod tego całego śmietniska ręki i kucnęłam.

Gra w życie || BTS, EXO, GOT7, BIG BANG, SEVENTEEN, BLACKPINK, RED VELVETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz