Izy wyszła na ogród nowego domu i rozejrzała się po zadbanym trawniku. Panował tu tak cudowny spokój,że usiadła między kwiatami i nasłuchiwała ciszy.Nagle bardziej wyczuła niż usłyszała czyjąś obecność i instynkt jej powiedział ,że nie jest tu sama. Przed nią stały dwa ,włochate, olbrzymie wilki.Trzeba przyznać że były piękne i wydawały się oswojone. -Cześć-rzuciła do nich-chcecie się poznać?
Jeden z wilków,ten z merdającym ogonem,szczeknął i posłał jej bardzo psi uśmiech a drugi chyba warknął,co ją trochę zaniepokoiło, ale wtedy ten pierwszy szturchnął kolegę głową a potem walnął go lekko ogonem. Wilk jakby wyczuł,że nie wiem o co jej chodzi,bo zatrzymał się o dwa kroki od niej i wesoło zamerdał ogonem,po czym pochylił głowę i szturchnął nią jej dłoń.
-Och,chcesz trochę pieszczot,tak? Ależ oczywiście mój piękny- rzuciła Izy trochę nie ufnie,ale zupełnie się tym nie przejmowała.
-Lubisz to?-zapytała-no popatrz jaki jesteś śliczny- gdzie cię jeszcze podrapać?
Izy zerknęła na jego kolegę,który siedział z boku i ją obserwował z lekko pochyloną głową.
-Chodź-zachęciła go,klepiąc się po udzie-Ty też jesteś piękny.
-Chcesz trochę pieszczot?Bo jak nie,to nie ma prawy.Siedzenie obok siebie też jest fajne.
Ponieważ wilki były najwyraźniej przyjazne, z zapałem obdarzyła je pieszczotami i całusami.
Nagle pierwszy wilk,poderwał się na nogi i szczeknął radośnie,po czym rzucił się w stronę lasu.Drugi też warknął za nim i poderwał się do biegu. -To co już idziecie?-zawołała,a wtedy drugi wilk szczęknął dwa razy,po czym odbiegł.
CZYTASZ
PRAWDZIWA MIŁOŚĆ
WerewolfONA UCIEKA OD MIŁOŚCI ON NIE SZUKA MIŁOŚCI OBOJE CHCĄ BYĆ WOLNI ALE OD MIŁOŚCI NIE DA SIĘ UCIEC.