Max biegał o wiele krócej niż zamierzał, a to wszystko dlatego ,że im bardziej starał się oddalić od Izy,tym bardziej zbliżał się do domu rodziców.
Cholera jak wpadł!
On naprawdę chciał wiedzieć,gdzie ona jest,z kim, co robi i czy jest bezpieczna.Czując się doprawdy żałośnie, wybrał numer do domu i czekał na połączenie.
-Halo?-rozległ się męski głos w słuchawce i Max się skrzywił.
-Daj mi ją do telefonu,tato.
-Kogo?-spytał ojciec niewinnie i Max wyobraził sobie,jak alfa się śmieje pod nosem.
-Tato jestem potwornie wkurwiony i chcę ją tylko usłyszeć,czy możesz sobie darować komentarze i ją zawołać?
-A nie prościej było ją oznaczyć synu?
-Czy możesz ją zawołać?-warknął przez zęby.
-Nie bardzo.
-Bo?
-Bo jej tu nie ma-odparł pogodnie ojciec.
-Jak to jej nie ma?- nie był świadomy że krzyczy.
-A gdzie jest?
-Na górze-odparł ojciec- w twojej sypialni,żeby być ścisłym.
-To nie możesz jej zawołać?-spytał ze zmęczeniem, bo miał już naprawdę dość tej irytującej rozmowy.
-Nie za bardzo-radośnie odparł-właśnie się kąpie.W twojej wannie.Naga.
Max wystrzelił jak z procy na równe nogi. Naga.W jego wannie.Potem w jego łóżku.Z jego zapachem na ciele.Obrazy,które przesuwały mu się przed oczami były po prostu katuszą.
-Synu,jak długo będziesz się opierał?Aż weźmie ją inny samiec,a ty go za to zabijesz?
-Zapanuję nad tym-warknął, na co jego ojciec po prostu się perfidnie zaśmiał.
-Powodzenia z tym.
..... a potem się rozłączył.
A niech to szlak!!!!
Wanna.Naga.Łóżko.Moja.Chcę!!!!
A niech to jasny szlak!!!!
CZYTASZ
PRAWDZIWA MIŁOŚĆ
Hombres LoboONA UCIEKA OD MIŁOŚCI ON NIE SZUKA MIŁOŚCI OBOJE CHCĄ BYĆ WOLNI ALE OD MIŁOŚCI NIE DA SIĘ UCIEC.