Po nie całych pięciu minutach,wrócił pierwszy wilk,niosąc w pysku zająca.Podszedł do niej,po czym bardzo delikatnie położył jej na kolanach martwe zwierzę.
-Eee-mruknęła- dzięki?
Wtedy zza domu wyszedł drugi z wilków,też niósł w paszczy zająca,ale większego od kumpla i też go zostawił przed nią.
Pierwszy wilk popatrzył na martwe zwierzę,przyniesione przez towarzysza,warknęły oba na siebie i ponownie rzuciły się w stronę lasu. -Ok-mruknęła -robi się dziwnie.Co ona teraz z nimi zrobi?
Nie długo trwało zanim wilki znowu wróciły.Jeden dźwigał w paszczy dzika,a drugi sarnę.Zmienni opuścili swoje zdobycze obok zajęcy,po czym znowu rzucili się w stronę lasu.
-Hej czekajcie!-zawołała za nimi.
-Wystarczy,chłopaki,serio,Zające,dziki,sarny są super.To wszystko czego mi trzeba.
Wilki zatrzymały się,wbijając pazury w ziemię.
-Ooo-mruknęła Izy,zaraz będą ze sobą walczyć po czym szybko zawołała Sonię.
-Spokój!-warknęła Sonia-Durni idioci!
-Przepraszam-szybko rzuciła Izy-głaskałam je,a one nagle zaczęły znosić martwe zwierzęta.Co się dzieje?
-Łaszą się do ciebie po swojemu-odparła Sonia.-Odbiło wam?Mam zadzwonić do Maxa?!
-Czy ty każdego straszysz Maxem?-mruknęła pod nosem Izy.
-Zależy,czasami tak.A zwłaszcza braci,to już na pewno.
-Braci?-wypaliła Izy i spojrzała na wilki-to kolejni bracia?
-Z krwi i kości - skinęła głową-bliźniaki.
-No dobra gryzonie-rzuciła do wilków.
-Co to niby ma być?-wskazała na martwe zwierzęta.
-Dekoracja krajobrazu?Zabierać mi stąd to ścierwo i to raz dwa. Wymyślcie inny sposób,żeby ją powitać.Sprzątać i do widzenia.
CZYTASZ
PRAWDZIWA MIŁOŚĆ
WerewolfONA UCIEKA OD MIŁOŚCI ON NIE SZUKA MIŁOŚCI OBOJE CHCĄ BYĆ WOLNI ALE OD MIŁOŚCI NIE DA SIĘ UCIEC.