Rozdział 16

65 3 9
                                    



Wzięliśmy sobie z Harrym wolne. Już drugi dzień spędzał w moim mieszkaniu, bo za punkt honoru obrał sobie chronienie mnie. W rzeczywistości nie chciało mu się gotować więc dobrze na tym korzystał. Postanowiliśmy dzisiaj udać się na komendę policji, może tam uda nam się ustalić, kto wykradł zdjęcia z jego kartoteki policyjnej.

Wpatrywałam się w Stylesa pochłaniającego kolejną porcję lasagne. Nie mogłam się na niego napatrzeć i cholernie mnie to irytowało. Nie chciałam, żeby mi się podobał, no nie! Jego silnie zaciśnięte szczęki, te cudowne kości policzkowe... Oh i przejechał językiem po wargach!

Prawdopodobnie zauważył, że się w niego wpatruję więc odwrócił się uśmiechnięty w moją stronę ukazując szereg białych zębów prosto jak z reklamy Colgate.

I te dołeczki!

- Za długie masz włosy, Harry.

Przeczesał je zdziwiony dłonią i tylko wzruszył ramionami.

- Lubisz mnie?

Tym razem odłożył jedzenie i spojrzał na mnie zdezorientowany.

- Czemu miałbym cię nie lubić, Emmo?

- Wiesz, ostatnim razem stanęło na tym, że się nienawidzimy...

Harry sięgnął po szklankę z wodą, wypił całą do dna, po czym odchrząknął.

- Masz niewyparzony język, jesteś przesiąknięta jadem, każde twoje słowo wypowiedziane jest z ironią i cholernie wkurwiało mnie to, że wymyślasz lepsze riposty niż ja. – Uśmiechnął się. – Nie nienawidzę Cię, Emma, nie wiem czemu to powiedziałem, miałem jeden z tych gorszych dni. A co lepsze, albo gorsze, zależy od ciebie – polubiłem cię. Jesteś ostra. – Teraz już śmiał się w głos, a ja razem z nim.

- Harry chyba zdajesz sobie sprawę, że jesteś taki sam jak ja? Zachowujesz się jak dupek.

- A ty jak dupka.

- No to jesteśmy kwita. I nie ma kogoś takiego jak „dupka". – Dźgnęłam go w żebro, a on znowu się zaśmiał.

- Jedziemy na policje?

Przytaknęłam i poszłam po kluczyki.

- Dzisiaj wozimy się Impalką.

***

Po przedstawieniu policjantom zarysu sprawy ruszyli przeszukać swoje archiwum. Wrócili po godzinie ze skruszonymi minami.

- Znaleźliśmy tylko protokół, zdjęć nie ma.

Widziałam, jak Harry zacisnął pięści.

- To są kurwa kpiny! To jest policja! Jak mogliście doprowadzić do tego, aby zniknęły zdjęcia z kartoteki policyjnej?!

Przytrzymałam go za rękaw kurtki w obawie, że rzuci się na policjantów. Rzuciłam mu ostrzegawcze spojrzenie i nieco się uspokoił.

- Spokojnie proszę pana, przeszukamy nagrania z monitoringu i zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby zobaczyć, kto wykradł te zdjęcia.

- No ja kurwa myślę. – warknął Harry.

- Styles! – Krzyknęłam oburzona. – Przepraszam panie władzo. Jeśli będziecie mieli jakieś informacje proszę o telefon. – podałam policjantowi kartkę z naszymi numerami. – Do widzenia!

W samochodzie Harry wygłaszał tyradę o niekompetencji policji, twierdził, że są niereformowalni i nikomu już w tym kraju nie można ufać. Zważając na to, że sama nie mogłam ufać nawet własnemu ojcu, zgadzałam się z nim w stu procentach.

Zajechałam pod Wilson Technology, a Harry spojrzał na mnie zdziwiony. Kolejny raz dzisiejszego dnia.

- Harry nie możesz robić takich wielkich oczu, bo w końcu ci wypadną.

Tym razem przewrócił oczami.

- Co tu robimy?

- To Wilson wpłacił kaucję, tak?

- Tak.

- A skąd się dowiedział, że masz takie problemy?

- Od Nialla. Poprosiłem policjantów aby go zawiadomili.

- Więc porozmawiamy sobie teraz z nimi. Najpierw z Wilsonem, potem z Niallem.

- Emma, jesteśmy na urlopie!

- Są rzeczy ważne i ważniejsze.

Wysiadłam z Impali i czekałam aż Harry ruszy swój zgrabny tyłeczek.

Oh, jaką ja mam na niego ochotę.

Wysiadł po dłuższej chwili, a ja ruszyłam z satysfakcją w stronę drzwi wejściowych. W hallu przywitała nas Lydia.

- Nawet na urlopie ciągnie was do pracy? – zaśmiała się. – Ale Styles ma na ciebie chrapkę. – tym razem szepnęła mi do ucha, a ja spaliłam ogromnego buraka.

- Co ty, Lydia. – zaśmiałam się nerwowo, a ona tylko poruszyła znacząco brwiami. – Jest Wilson?

- Jeeeest, ale nie zajmujcie mu dużo czasu, bo idziemy dzisiaj na raaaaaandkę! – Niemal pisnęła z zachwytem.

Harry kolejny raz przewrócił oczami. Przysięgam, że kiedyś dostanie zeza. Wcisnęłam się z nim do windy i wcisnęłam 3 piętro.

- Myślałem, że boisz się wind.

- Nie boję się wind tylko ciebie w windach.

- Boisz się, że mógłbym ci coś zrobić?

- Tak, na przykład ofiarować moje ciało technikom naprawczym. Albo jeśli utknąłbyś tu na kilka dni w końcu byś mnie zjadł.

- A może boisz się, że mógłbym zrobić tak? – Przysunął się do mnie tak blisko, że dzieliły nas jakieś 2 cm. Nasze nosy prawie się ze sobą stykały. – I tak. – Założył moje włosy za ucho.

Nie mogłam złapać oddechu, czułam jak nierówno oddycham i przyspiesza mój puls. Kiedy Harry był już przy moich ustach drzwi windy rozsunęły się, a ja szybko z niej wybiegłam.

Nie odwracając się do tyłu zapukałam do drzwi Wilsona.

Zwariuję przez ciebie, Harry.


__________________________________

wybaczcie, że taki bez konkretów. nie mam weny. postaram się to nadrobić :)

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 06, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

In flames |h.s|Where stories live. Discover now