Rozdział 3

43 4 1
                                    


No nigdy bym nie przypuszczała, że moim sąsiadem okaże się Harry Styles. Podczas gdy wygłaszał mi tyradę o tym, że jest cisza nocna, jestem nieodpowiedzialna i w ogóle postanowiłam przerwać mu ruchem ręki

- Harry, nie chciałabym Cię uciszać, ale wiesz, cisza nocna, a Ty tak krzyczysz – przewróciłam oczami

Widziałam jak na jego twarzy maluje się irytacja.

- Jeszcze, kurwa raz złamiesz ciszę nocną to obiecuje, że nie będę się pierdolił i wzywam gliny. Mam nadzieję, że wylecisz z tego mieszkania szybciej niż do niego wleciałaś, bo naprawdę mi kurwa wystarczy, że muszę oglądać Cię w pracy – wykrzyczał mi w twarz, odwrócił się na pięcie i wyszedł.

Auć

Zostałam zmuszona ściszyć piosenki AC/DC. Do rozpakowania zostało mi jeszcze tylko kilka pudełek, głównie rzeczy do kuchni i salonu. Przynajmniej urządziłam swoją sypialnię i ogarnęłam łazienkę. Powkładałam także ubrania do szafy. Będzie mi teraz zdecydowanie łatwiej ogarniać się przed pracą. Starałam się kłaść oddzielnie rzeczy do biura i rzeczy na co dzień. Mam nadzieję, że to ułatwi mi sprawę. Jutro wypakuję resztę rzeczy, teraz nie mogłabym, broń Boże hałasować.

Styles chce wojny to będzie ją miał.

Diabelski uśmieszek wstąpił na moją twarz. Ot, cała ja.

Spłoniesz w piekle, Emma

*

Dokładnie o 7 obudził mnie budzik. To zdecydowanie cud, że go usłyszałam. Szybko podniosłam się z łóżka i odsunęłam rolety w sypialni. Jasne światło podrażniło moje oczy. Dzisiaj znowu szykował się piękny dzień, mimo wczesnej godziny słońce już dawało pierwsze oznaki ciepła, a termometr wskazywał 18 stopni. Pomyślałam, że dobrze będzie zamontować w moim samochodzie klimatyzację. Zrobię to, ale po zimie. Teraz to chyba bez sensu.

Wybrałam ubrania, które wczoraj poskładałam prawie tak idealnie jak moja matka i poszłam do łazienki. Dzisiaj naprawdę udało mi się zrobić dobry makijaż. Ogarnęłam moje włosy, zjadłam szybką jajecznicę i wyszłam z mieszkania. Miałam, jak zawsze wybrać schody, ale drzwi windy akurat się rozsunęły więc pomyślałam, że z niej skorzystam. Kiedy stałam w środku i już miałam zjeżdżać na dół, ktoś gwałtownie wcisnął się do windy.

Harry

Po co ja kurwa wybierałam windę

Nie odezwał się do mnie ani słowem, ja również nie zamierzałam. A niech tylko spróbuje rzucić jakiś głupim komentarzem to obiecuje, że roztrzaskam mu tę wredną buźkę o lustro przed, którym stoi.

Moje rozmyślania przerwał dźwięk oznaczający, że winda zjechała na parter. Obydwoje przygotowaliśmy się do wyjścia, kiedy nagle nami szarpnęło. Drzwi nie otworzyły się, a zamiast tego zgasło światło.

Zabijcie mnie

Przez chwilę nie odzywało się żadne z nas. Zerknęłam na godzinę: 7:40. No to znowu spóźnię się do pracy. Znowu z nim. Czy ktoś obstawiał taki zakład? Oh, nie przypominam sobie. Świetnie, chłopcy zaoszczędzą dziesięć dolców.

- Często się tak psuje? – pytam w końcu

- Nigdy się tak nie zepsuła.

-Oh.

- Jesteś pewna, że nie nacisnęłaś więcej niż jeden przycisk?

- Jestem pewna.

Dalej stoimy w milczeniu, kiedy olśniewa mnie, że rozsądne byłoby zadzwonienie po pomoc.

- Masz numer do administratora budynku? – pytam Harry'ego kiedy uświadamiam sobie, że nie mam go zapisanego w kontaktach.

- Ta, już mu wysłałem sms-a. Za jakieś pół godziny przyjdzie elektryk.

-Pół godziny?! – pisknęłam – Wilson mnie wyrzuci!

Przysięgam, że mimo ciemności zauważyłam jak Harry znowu przewraca zirytowany oczami.

- Nie wyrzuci, jesteś geniuszem matematycznym, co wiem z twoich folderów, wczoraj dostaliśmy awans, potrzebuje ludzi jak my. Myślę, że gdyby zwalniał z powodu spóźnień nie pracowałbym tam od... właściwie odkąd tylko tam pracuję. – odpowiedział po czym w spokoju zaczął przeglądać swojego instagrama.

Dobrze, że zapisałam numer do Nialla. Napisałam mu, żeby przekazał szefowi jaka jest sytuacja i, że jest przegrywem rezygnując z zakładów.

Odpisał, że właśnie znowu się założyli i mam postarać się być szybciej od Stylesa, bo zamierza wygrać trzydzieści dolców.

Nie wierzę, że zakładają się o to, które z nas będzie później w pracy! Chyba ich polubię. Uśmiecham się pod nosem, co nie umyka Harry'emu, który kolejny raz przewraca oczami.

- uważaj, bo w pewnym momencie gałki oczne utkną ci gdzieś z tyłu i nigdy nie wrócą na swoje miejsce.

Awh, Emma, ale jesteś wredna.

- To, że jesteśmy zamknięci w tej windzie i skazani jedynie na swoje towarzystwo nie oznacza, że chcę słyszeć Twój piskliwy głos, Harris. – jego głos brzmi niczym głos prawdziwej żmii.

A więc wojna.

Wiedziałam, że chłopaka rozwścieczy, jeśli będę wydobywała z siebie jakikolwiek dźwięk, dlatego pomimo jego wcześniejszej wypowiedzi zaczęłam opowiadać mu jakiej muzyki lubię słuchać, a później zaczęłam śpiewać mu kilka piosenek Kings of Leon. Bawiłam się przy tym naprawdę wybornie! Widziałam jak zaciska zęby, a zaraz po tym pięści powstrzymując się od jakiegokolwiek komentarza.

Kiedy już byłam przy refrenie „Use somebody" Harry gwałtownie przyparł mnie do ściany. Zapach jego perfum wymieszany z miętową gumą do żucia przyjemnie podrażnił moje nozdrza. Nie potrafiłam spojrzeć mu w twarz, dlatego zauważyłam, jak jego mięśnie napinają się i jak ciężko oddycha. Podniósł palcem mój podbródek do góry, tak, bym na niego patrzyła. Jego nos dotykał mojego nosa, jego oczy patrzyły prosto w moje oczy. I, na Boga, przysuwał się do mnie coraz bliżej, a ja czułam jak moje serce zaraz wyskoczy z klatki piersiowej.

Czy on chce mnie pocałować?

Kiedy już prawię miałam zamykać oczy i układać moje usta w kształt dzióbka, Harry wyszeptał mi w twarz krótkie, ale zrozumiałe „zamknij się, Emma".

Dlaczego poczułam się rozczarowana?

Przecież to palant, ogarnij się, Emma.

In flames |h.s|Where stories live. Discover now