12

35 8 3
                                    

Kiedy poczułam na pyszczku trawę, otworzyłam powoli lewe oko. Leżałam chyba na jakiejś polance, Smugi nigdzie nie było. 

Podniosłam się do siedzenia. Tak, byłam na polance otoczonej lasem. Ciekawe, ile spałam...?Cóż, słońce było w zenicie, a wyleciałyśmy z Numbanii wieczorem, czyli pewnie spałam całą noc. Okej, ale mam nadzieję, że Smuga do mnie wróci... Na drugiej stronie pasło się stadko saren. 

Akurat usłyszałam dźwięk skrzydeł uderzanych o powietrze. Smuga wróciła!

-Już wstałaś Efi, w końcu! Myślałam że mi tu umierasz! - Smoczyca delikatnie wylądowała na ziemi, trzymając coś w pysku

-Gdzie my jesteśmy?

-A nie widzisz? W lesie! Hehe... A konkretniej niedaleko naszej starej bazy. Niedługo pozostali powinni wrócić z patrolu, wtedy wszystko przemyślimy - Okazało się, że to, co trzymała, to królik - Z teraz jedz - Położyła to przede mną

Poczułam, jak żołądek podchodzi mi do gardła

-Jak podpieczesz, będzie bardziej znośne... - Smuga usiadła, rozchylając jedno skrzydło

Jeszcze raz zerknęłam na truchełko, no dobrze, spróbuje się... Z pyszczka narazie wydobyłam mały płomyczek, który ledwo co musnął królika

-Pomóc?

-Z chęcią...

Smuga przysunęła się, i wypuściła kilka płomyków, po czym uniósł się zapach pieczonego mięsa

-Muszę jeszcze poćwiczyć... - Mruknęłam przysuwając padlinę do siebie

Smuga zaśmiała się krótko

-Jedz - Mruknęła, kłądąc się

Ostrożnie wzięłam królika do pyska, oraz przyjrzałam mu się jeszcze raz. Biedne zwierzątko... No cóż, ale jeśli mam przeżyć, no to muszę się żywić jak smok... 

Delikatnie uhryzłam truchełko powstrzymując odruchy wymiotne. Mięso było trochę przypalone, ale jednak znośne. Po zjedzeniu całej reszty kilka małych kostek utknęło mi między zębami, ale to poźniej. Usadowiłam się obok Smugi

-I jak twoja pieczona dziczyzna?

-Znośnie...

-Okej, wrócili...


Złomiarz POV

Uch, jak ja nienawidzę pokrzyw! Przez te durne rośliny swędzi mnie cały ogon! Noooooo, ale przynajmniej złapałem tą krowę

-Złomiarz, masz trochę krwi na nosie - Moira zwróciła mi uwagę 

Szybko wytarłem nos, i ponownie podrapałem się po ogonie. Usłyszałem, jak Fara głośno się zaśmiała

-Nie martw się Złomiarz, pokrzywy są zdrowe! - Poprawiła resztki tej nieszczęsnej krowy którą trzymała w przednich łapach. Zwierzę nie miało już głowy, dwóch nóg i połowy grzbietu

-Jasne... - Ugryzłem się w ogon, ale to niezbyt pomogło - Może od razu zacznę nimi faszerować krowy...

Moira lekko uderzyłą mnie w bok

-Ała! No ok...

Za Farą i Moirą skręciłem nad las, i wylądowaliśmy na polance. Smuga leżała na trawie, osłaniając śpiącą Efi skrzydłem

-Znowu śpi? - Przekrzywiłem głowę

-Nie spała od kilku dni - Mruknęła Moira - Widać smoki nie dawały Numbanii spokoju od długiego czasu

-Aaaa...

Smuga powoli wstała, i delikatnie złożyła skrzydło. Fara położyła resztki krowy przed Leną

-Masz, masz szczęście że Złomiarz nie był głodny

Smuga przewróciła oczami, i zionęła ogniem w rozprutą krowę. Ja tam wolę jednak surowe mięso. Położyłem się, wkładając ogon do niewielkiej sadzawki z wodą

-Więc? - Moira usiadła elegancko, zastygając w tej pozie niczym przerażający posąg 

-Zostaniemy tutaj kilka dni - Fara położyła się obok Efi - Potem przemyślimy, co robić dalej. Przecież nie wejdziemy tak ot i powiemy "Hej! To my, żyjemy!"

Smudze wyrwało się parsknięcie, a Moira uśmiechnęła się lekko

-Masz rację... Będe dziś pełnić wartę w nocy

Dragon sickness [Overwatch] [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz