5

755 118 48
                                    

— Kamil usiądź wygodnie, pewnie trochę nam to zajmie — stwierdził Borek.

— Nie wątpię, bawicie się w jakieś przesłuchania i poszukiwania winnego, gdy najłatwiej byłoby po prostu zgłosić to na policję, ale nie. Kochacie majstrować przy konkursach, puszczać w warunkach, które nie pozwalają na oddanie dobrego skoku, przeciągacie serię w nieskończoność, nawet gdy nie ma solidnych podstaw do rozegrania sprawiedliwego konkursu, więc i przy czyjejś śmierci chcecie pogrzebać, żeby to na was spoczęły laury za odnalezienie sprawcy. To żałosne, drodzy panowie, policja zajmie się tym lepiej — burknął Kamil.

Hofer spojrzał na skoczka ze zdziwieniem w oczach. Wiele razy po konkursach czytał w internecie artykuły, w których uważano, że nie wykonał swojej pracy tak jak powinien, wiele razy czytał komentarze, które nie były dla niego miłe, ale nigdy przedtem żaden ze skoczków nie powiedział mu tego prosto w twarz, stąd też Walter zdziwił się, że to właśnie Kamil był tym, który zrobił to jako pierwszy.

— Sam widzisz jaka jest pogoda za oknem — rzucił lekko zirytowany Sedlak — Chcesz jechać na policję? Proszę bardzo, nie widzę w tym żadnego problemu. Jeżeli zasypie cię śnieg lub stanie się coś gorszego, to ty będziesz za to odpowiedzialny. Robimy co możemy, żeby obyło się bez większej ilości ofiar, chcemy dowiedzieć się czy ktoś miał jakiekolwiek powody do grzebania przy sprzęcie Krafta, a jeżeli tak to dlaczego zrobił to akurat teraz i czy może zrobić coś jeszcze komuś innemu. Kamil, my nie robimy wam tego na złość, owszem, możecie mieć do nas pretensje o przebieg niektórych konkursów, czasami po prostu coś nie wyjdzie i przyznaję się, że czasem popełniam błędy puszczając was w gorszych warunkach, bo jestem tylko człowiekiem, ale teraz zależy nam na waszym bezpieczeństwie, dlatego was wypytujemy, dlatego Richard cały czas ma was na oku. Chcemy poznać prawdę.

Kamil skrzyżował ręce na piersi i spoglądał na Borka, który mówił te słowa w taki sposób, że czuć było iż są prawdziwe. Polak pomyślał, że może zbyt pochopnie osądził Sedlaka i Hofera, ale nie miał zamiaru dać po sobie poznać, że popełnił błąd. Wciąż zastanawiał się kto mógł poczynić pewne starania, żeby Kraft umarł, ale naprawdę nikt nie przychodził mu do głowy. Kamil domyślał się, że podejrzenia spadną na niego, gdyż był rywalem Stefana w walce o Kryształową Kulę. Nie bardzo podobała mu się wizja zostania oskarżonym, więc postanowił powiedzieć wszystko co wiedział.

— Pytajcie o co chcecie — burknął.

— Zacznijmy od podstaw, co łączyło cię z Kraftem? — zapytał Walter.

— W zasadzie to nic, oprócz tego, że obaj widywaliśmy się na skoczni i byliśmy dla siebie rywalami, ale sami wiecie, ta nasza rywalizacja była nią tylko z nazwy. Czasami ze sobą rozmawialiśmy, wymienialiśmy jakieś uwagi na temat skoków, w żadnym wypadku nie rzucaliśmy na siebie jakichś klątw czy innej magii. Skocznia to nie miejsce na bicie się o pierwsze miejsce w końcowej klasyfikacji. Raz się przegrywa, raz się wygrywa, prosta sprawa — stwierdził Kamil — Śmierć Stefana to naprawdę przykra sprawa, tym bardziej jeżeli chodzi o rywalizację w Pucharze Świata. Uważam, że lepiej wygrać z równym sobie przeciwnikiem, niż wygrać dlatego, że on już nie może startować. Reszta stawki już nie ma większych szans, żeby mnie dogonić i mam wrażenie, że pewnie jestem przez wszystkich podejrzany, ale w żadnym wypadku tego nie zrobiłem.

Walter notował niektóre rzeczy, wsłuchując się w to co mówił Kamil. Nie wyczuł w jego głosie żadnego zwątpienia, ani nawet nutki tego, co mogło wskazać, że Polak kłamie, mógł więc założyć, że faktycznie mówi prawdę, jednak Hofer doskonale wiedział, że niektórzy potrafią dobrze udawać.

— Słyszałeś coś o jego przekrętach? — zapytał Walter.

— Przekrętach? — burknął Stoch.

Eliminacja | ski jumping Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz