8 (cz.1)

586 94 31
                                    

Walter czytał swoje notatki, kiedy usłyszał za drzwiami podniesione głosy. Kilka osób mówiło coś, a raczej przekrzykiwało się nawzajem. Jednym z mężczyzn biorących udział w sprzeczce był Richard, który stanowczo nie zgadzał się na pomysł pozostałych osób. Hofer postanowił wyjść z pomieszczenia i sprawdzić co takiego się stało.

— Chcemy wejść wszyscy razem — stwierdził Daniel, który wyglądał na bardzo zirytowanego.

Poprawił włosy i skrzyżował ręce na piersi. Tuż za jego plecami stał Robert, a obok niego Anders i Johann. Wszyscy wyglądali na zdenerwowanych, a najniższy ze skoczków był tak blady, że Walter pomyślał, że jak nie usiądzie to zaraz zemdleje.

— Ile razy mam powtarzać. Macie wchodzić pojedynczo, chyba, że Walter i Borek poproszą was razem — burknął Freitag — To nie ode mnie zależy. Każdy musi czekać na swoją kolej.

Hofer spojrzał w dół i zauważył, że Daniel nerwowo przytupuje nogą, co nie zwiastowało załagodzenia kłótni. Bardzo zależało mu, żeby wszyscy Norwegowie obecni w budynku zostali przesłuchani w tym samym czasie, a więc coś musiało być na rzeczy. Dla Waltera nie stanowiło to problemu, w razie dalszych pytań mógł poprosić każdego z osobna, więc postanowił uratować Richarda z opresji.

— Możecie wejść wszyscy razem skoro tak wam na tym zależy, ale ostrzegam jest tylko jedno wolne krzesło i myślę, że powinien je zająć Fannemel, bo coś słabo wygląda — stwierdził.

Wszyscy spojrzeli na Andersa, który ze stresu chwiał się na nogach. Robert pomógł mu wejść do środka, a kiedy ten usiadł już na krześle, Johansson zrobił krok do tyłu. Pozostali stanęli obok niego i kiedy Walter w końcu wrócił na swoje miejsce, Borek zadał pierwsze pytanie.

— Dlaczego chcecie zeznawać w czwórkę?

— Bo tak będzie nam łatwiej — stwierdził Daniel — Zresztą widzicie w jakim stanie jest Anders, chyba potrzebuję kumpli, bo strasznie się boi.

— A może boi się, bo jest winny? — zapytał Walter.

— Bzdura — rzucił Robert — Najlepiej będzie jak zaczniecie zadawać nam pytania tak jak wszystkim, a nie od razu zaczynacie rzucać oskarżeniami. Nie życzę sobie, żeby ktoś tak traktował mnie i moich przyjaciół.

Na jego twarzy pojawił się zarys uśmiechu, kiedy zobaczył zdziwienie na twarzy Waltera. Johansson należał raczej do cichych osób, które nie odzywają się, kiedy nikt ich o nic nie pyta, ale tym razem postanowił obronić przyjaciela przed ogniem oskarżeń. Był z siebie zadowolony, choć częściowo pokazał pozostałym, że nie zawsze jest cichy i niepewny.

— Co możecie powiedzieć nam o Krafcie? — zapytał po dłuższej chwili Borek.

— O nieobecnych się nie mówi — burknął Johann.

— To nie jest zabawne — wtrącił Daniel — Jeszcze to usłyszy i wróci się zemścić.

Robert pokręcił głową zawiedziony postawą swoich przyjaciół. Zdawał sobie sprawę, że to co mają do powiedzenia postawi ich w złym świetle i sprawi, że podejrzenia spadną na nich, a jego koledzy z kadry pogarszali sprawę żartując sobie ze śmierci Krafta.

— Stefan nie należał do ludzi, z którymi każdy chętnie by się zaprzyjaźnił. Był inny. Dawał wiele powodów do tego, żeby go nie lubić — stwierdził Johansson.

— A jeżeli jakimś cudem go polubiłeś, to dawał ci kolejne powody, żebyś zmienił zdanie — dodał Tande — Tak naprawdę nigdy nie potrafiłem zrozumieć osób, które się z nim zadawały. Przecież znajomość z nim była jak rzucanie się w ogień piekielny.

Eliminacja | ski jumping Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz