epilog

695 90 29
                                    

Kilka godzin później...

— I tak ta sprawa wygląda. Cene nie miał zamiaru zabijać Stefana, chciał go tylko nastraszyć, bo ten go szantażował, ale stało się inaczej — stwierdził Walter.

— Prokurator weźmie to pod uwagę, ale nie jestem w stanie powiedzieć jak bardzo mu to pomoże. Sam fakt, że zdecydował się przyznać do wszystkiego działa na jego korzyść — wyjaśnił policjant — To by było chyba na tyle, proszę tylko tutaj o podpis i może pan iść.

Walter wziął do ręki długopis i podpisał protokół z zeznań, ale w jego głowie wciąż siedziała myśl co teraz będzie ze średnim Prevcem. Kiedy Domen i Peter dowiedzieli się, że to Cene za wszystkim stoi byli naprawdę zszokowani, nie mieli pojęcia, że ich brat jest chory i nawet nie podejrzewali, że Kraft o wszystkim wie i go z tego powodu szantażuje.

Cene nie miał zamiaru go zabijać, chciał pokazać Stefanowi, że on też powinien się jego bać, że nie tylko on rozdaje karty. Niefortunny upadek sprawił, że ta historia potoczyła się jednak inaczej. Chociaż w pierwszej chwili chłopak nie chciał zgłosić się na policję, Richard stwierdził, że powinni mu pomóc, żeby skutki jego błędu nie były gorsze, przyznanie się do winy było najlepszym wyjściem.

Zresztą sam Kraft nie był tutaj bez winy. Wprawdzie Walter i Borek postrzegali go za zupełnie innego człowieka, ale intryga Richarda sprawiła, że zrozumieli jak bardzo się mylili. Skoczek wciąż snuł plany jak pozbyć się innych, wykorzystywał ich, traktował jak pionki w swojej grze. Wspaniałego człowieka grał tylko przed osobami, które miały nie wiedzieć jaki był naprawdę, które za żadne skarby świata nie miały się domyślić, że wszystko co się wkrótce wydarzy będzie jego wyczynem — i chociaż jego śmierć nie powinna być powodem do radości, to ocaliła przed tym samym pozostałych.

Walter wyszedł z pokoju przesłuchań i zauważył Petera, który siedział na krześle z twarzą schowaną w dłoniach, tuż obok niego stał Domen, który poklepywał go po plecach chcąc dodać mu otuchy. Dla rodziny Prevc to była wielka tragedia, Hofer chciał do nich podejść i cokolwiek powiedzieć, ale naprawdę nie miał pomysłu jakie słowa byłyby w tym momencie odpowiednie — czy w ogóle takie słowa istniały.

— Domen, jak my mogliśmy tego nie zauważyć? — zapytał cicho Peter — Cene jest naszym bratem, a my nie mieliśmy pojęcia, że był chory, że Kraft go szantażował. On nam nie ufał, zawaliliśmy sprawę.

— Siedź cicho. Jest dorosły, nie musi się nam z wszystkiego spowiadać, widocznie uznał, że nie chce, żebyśmy o wszystkim wiedzieli. Dziwisz mu się? Bo ja nie. Im więcej osób o czymś wie, tym większa szansa, że to wycieknie na światło dzienne — stwierdził Domen — Cene zrobił to, bo nie chciał, żeby inni wiedzieli. Zrobił źle, ale ja go rozumiem. Kraft zasłużył sobie na taki los. Przepraszam, że was nie słuchałem i uważałem, że będzie świetnym kumplem. Tak bardzo się myliłem.

— To już nieważne, musimy trzymać się razem. Jak my to wszystko powiemy rodzicom...

W tym momencie z pokoju przesłuchań wyszedł policjant, kiedy tylko starszy z Prevców go zauważył od razu wstał z krzesła i ruszył w jego kierunku. Kiedy był tuż obok niego chwycił go za ramię chcąc go zatrzymać.

— Co teraz będzie z moim bratem? — zapytał łamiącym się głosem.

— Przyznał się do winy, prawdopodobnie będzie oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci, przebada go jeszcze psychiatra czy w momencie popełnienia czynu był poczytalny — wyjaśnił policjant — Osobiście uważam, że możliwe są dwie opcje. Albo trafi do zakładu psychiatrycznego albo do więzienia. I niech mi pan uwierzy, że w jego przypadku zakład psychiatryczny to lepsze rozwiązanie, bo mam wrażenie, że zakład karny go zniszczy. Oczywiście może się okazać, że wyrok będzie jeszcze inny, wszystko zależy od tego co wykaże śledztwo.

— Możemy go zobaczyć? — zapytał Domen, który właśnie podszedł do rozmawiającej dwójki.

— Chciałbym wam pomóc, ale w obecnej sytuacji to niemożliwe. Przykro mi. Muszę już iść, do widzenia — stwierdził odchodząc.

Walter przyglądał się z boku całej sytuacji, tak samo jak kilku skoczków, którzy siedzieli na korytarzu. Peter wyglądał jak cień samego siebie. Kiedy tylko policjant zniknął z jego pola widzenia po prostu się rozpłakał i chociaż to on zawsze był tym z braci, który pocieszał pozostałych i zawsze wiedział co powinien powiedzieć, tym razem zamienił się rolami z Domenem. Hofer zdecydował się podejść do braci.

— Naprawdę nie wiem co mam wam powiedzieć, bo ta sytuacja jest trudna dla nas wszystkich — oznajmił — Musimy trzymać kciuki za to, że Cene z tego wyjdzie. Sąd weźmie pod uwagę, że był szantażowany, to na pewno złagodzi wyrok.

— Ty niczego nie rozumiesz! — krzyknął Peter — Straciliśmy go już wcześniej, wtedy kiedy zdecydował się wszystko przed nami ukrywać. To nasza wina, że to wszystko się wydarzyło, mogliśmy go przed tym uchronić, mogliśmy zrobić cokolwiek. Kraft był dupkiem i całe szczęście, że już go tutaj nie ma, bo jeżeli by tu był, to nie miałbym żadnych skrupułów, żeby go zabić za to, że szantażował mojego brata! — wykrzyczał, po czym odwrócił się i odszedł w stronę łazienki.

Domen pokręcił głową, naprawdę nie wiedział co dzieję się z Peterem. Sytuacja kompletnie go przerosła, a on nie potrafił już dłużej udawać, że się trzyma. Oparł się o ścianę i osunął się na podłogę.

— Walter, ja nie wiem co mam robić — powiedział cicho — Nie możemy zobaczyć Cene, a Peter cały czas się o wszystko obwinia, jakby zapomniał, że ja też tutaj jestem. Nawet nie zapytał czy wszystko ze mną okej...

— Ale jakoś się trzymasz, prawda? — zapytał Hofer.

— Jakoś. To dobre określenie — odparł Domen uśmiechając się smutno — Co my mamy teraz zrobić?

Walter objął chłopaka i delikatnie poklepał go po plecach i choć na myśl nie przychodziła mu żadna rada, która byłaby odpowiednia, wyszeptał pierwszą rzecz jaka przyszła mu do głowy:

— Jeszcze wszystko się ułoży Domen. Wszystko się ułoży...

_____

Finito. Mam nadzieję, że się podobało. ;)

Eliminacja | ski jumping Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz