— Witaj Peter, miło znowu cię widzieć — stwierdził Walter, próbując choć w taki sposób załagodzić mocno napiętą atmosferę.
— Mi również miło was widzieć, chociaż w tej sytuacji te słowa brzmią strasznie beznadziejnie i sztucznie — odparł Prevc.
Peter rozglądał się po pomieszczeniu, żeby nie musieć zbyt szybko spojrzeć w oczy obu mężczyzn. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nic mu nie grozi, bo nie jest nawet w tę sprawę zamieszany, ale równie dobrze znał pozostałych i wiedział, że w obliczu takiej tragedii każdy będzie zwalał winę na każdego. Nie potrafił do końca zrozumieć Borka i Waltera, oczywiście pogoda za oknem nie sprzyjała podróży na komisariat, ale działanie na własną rękę nie było zbyt rozsądnym pomysłem. Skoro ktoś przyczynił się do śmierci Krafta, równie dobrze mógł pomóc zejść z tego świata komuś innemu — każda kolejna minuta spędzona w tym towarzystwie niosła ze sobą kolejne zagrożenie. Dopóki wszyscy byli razem, każdy mógł obserwować pozostałych, tylko dzięki temu Peter zachował spokój. I choć wydawało mu się, że zabawa w detektywów nie przyniesie żadnych odpowiedzi, chciał im pomóc i odpowiedzieć na wszystkie zadane przez nich pytania.
— Chyba możemy zaczynać — stwierdził Walter.
— Powiedz nam jaki był Stefan i co cię z nim łączyło — poprosił Sedlak.
Prevc wzruszył ramionami, podejrzewał, że to pytanie padnie jako pierwsze, niestety nie miał na ten temat zbyt wiele do powiedzenia.
— Pozostali już wam pewnie powiedzieli o nim bardzo dużo, chociaż obaj jeździliśmy na konkursy niewiele mnie z nim łączyło. Witaliśmy się, kiedy przechodziliśmy obok siebie, składaliśmy sobie gratulacje, kiedy któryś z nas wygrał, jednak nie prowadziliśmy jakichś rozmów, ani nie spotykaliśmy się na kawie. Był moim znajomym, chociaż nawet to słowo nie oddaje dokładnie sytuacji między nami. Hmm... — mruknął — Byliśmy po prostu jak dwaj faceci, którzy pracują w tej samej firmie, ale oprócz tego nic ich nie łączy.
— Ale coś o nim powiedzieć możesz. Jak odbierali go inni, jak zachowywał się wobec pozostałych? — dopytywał Hofer.
— Nie był zbytnio lubiany. W zasadzie głównie trzymał się z nim Hayboeck, co z czasem też się zmieniło. Austriacy byli dla niego mili, ale to z boku wyglądało trochę sztucznie. Ostatnimi czasy często widziałem go z Wellingerem. A jaki on był wobec innych? Cóż, chłodna obojętność. Był człowiekiem, który zadawał się tylko z tymi, z którymi coś go łączyło lub po prostu coś od nich chciał. Wiecie, tacy ludzie podobni sobie potrafią się bardzo dobrze dogadać. Jednak z pozostałymi skoczkami to tak nie wyglądało, to nie były relacje oparte na podobieństwie a raczej na strachu.
Borek zerknął na Waltera, który znowu zaczął coś zapisywać. Korciło go, żeby zapytać dlaczego tak sądzi, ale chciał dać Hoferowi wolną rękę. Po pierwsze ten był od niego starszy i to on kierował przesłuchaniami, po drugie Walter dobrze dogadywał się z Peterem, więc to na jego pytania Słoweniec odpowiadał chętniej.
— Oni bali się jego czy on ich? — zapytał w końcu Hofer.
— Chociaż to zabrzmi śmiesznie to oni bali się jego, Kraft z pozoru wyglądał na takiego, którego bać się nie powinno, ten wzrost, sami rozumiecie, ale miał charakterek. Nie warto było z nim zadzierać. Mogę się założyć, że gdyby tylko chciał to na każdego miałby jakiegoś haka.
— Na ciebie nic nie miał? — wtrącił Sedlak.
— Może miał, może nie miał. Nie wiem. W każdym razie nigdy nie dał mi odczuć, że powinienem czuć się zagrożony. On nie wchodził mi w drogę, ja nie wchodziłem mu i tak jakoś żyliśmy.
![](https://img.wattpad.com/cover/131704507-288-k89725.jpg)
CZYTASZ
Eliminacja | ski jumping
FanfictionDenat: Stefan Kraft. Przyczyna zgonu: złamanie karku wskutek nieszczęśliwego wypadku na skoczni. Nieszczęśliwy wypadek. Krótka i prosta diagnoza tego co wydarzyło się podczas wieczornego treningu, którym skoczkowie postanowili uatrakcyjnić weekend k...