2.5

3.7K 369 257
                                    

- Bro?

- Tak, bro? - odmruknął Percy nadal wgapiając się w ekran, gdzie leciał kolejny już odcinek, jakiegoś programu o morskich stworzeniach, które tak kochał oglądać ciemnowłosy. Ach, gwarantowane emocje.

- Co o nim myślisz?

- O kim? - morskooki zmarszczył brwi i głośno wciagnął powietrze, kiedy nagle pokazano orkę.

Wow.

- O kim?! No, o chłopaku naszego dziecka! - oburzył się Jason. Czy tylko on tu się martwi o dobro ich syna?!

- Aaa on... hmm - na moment odkleił wzrok od ekranu, gdzie rozgrywała się właśnie podwodna scena walki i przeczesał włosy, robiąc przy tym śmieszną minę. - Ma twardą szczękę - skomentował po chwili zastanowienia.

Grace skrzywił się.

- A ja co innego - westchnął zerezygnowanym głosem. - Tylko tyle? Żadnych dodatkowych uwag?

I nagle coś sobie uśmiadowił.

- B-bro, skoro ma twardą szczękę... to co jeśli w przyszłości, Neeks coś sobie nią zrobi?! - urwał, biorąc głęboki wdech.

Nie. Niepotrzebnie panikuje. Ten blondyn, to pewnie dobry chłopak, który napewno nie ma tak twardej szczęki jak mówi Percy... prawda? A poza tym...

- Bro... - powiedział po chwili milczenia. - Ty też to zauważyłeś, nie? To jak wtedy na niego patrzył... Jeszcze nigdy nie widziałem w jego spojrzeniu tego... no wiesz... - jasnowołsy uśmiechnął się pod nosem. Chyba di Angelo, jeszcze nie bardzo zdawał sobie z pewnych rzeczy sprawę...

Na ekranie pojawił się napis ogłaszający przerwę na reklamę, a morskooki jakby wybudził się z transu. Te zwierzaki potrafią uzależnić...

Poderwał się nagle z miejsca, przywalając głową o stolik kawowy przed telewizorem, pod którym aktualnie leżał.

Nie pytajcie.

To Percy.

- Myślę że powinniśmy o tym powiadomić 'resztę'! - wykrzyknął, masując głowę z grymasem. Cholerny stolik... Czemu za każdym razem, musi sobie coś o niego zrobić. Na przykład gdy idzie z kubkiem albo czymkolwiek innym, to oczywiście nie ma opcji, żeby nie przywalił małym palcem o jego kant, albo właśnie przy wychodzeniu z pod niego!

Kiedy się w końcu wyczołgał, Grace stał już z telefonem w ręce, wybierając odpowiedni numer.

Pierwszy sygnał.

Drugi sygnał.

Trzeci sygnał.

Odebrano.

- Tak, słucham?

- Halo, Reyna? Tu Jason...

#

- To na pewno wporządku? - zapytał Will po raz setny, doprowadzając tym już powoli Nica do szału.

- Jeszcze raz o to zapytasz, a przysięgam że wywalę cię za drzwi! - warknął di Angelo zaciskając pięści.

Blondyn momentalnie zamknął usta. O nie. Jego 20 $ (ok. 70 zł) nie pójdzie na darmo. Ma cel, który sobie wyznaczył.

Nico z westchnieniem rozmasował skronie. Pamiętaj co mówił ten kretyn...

pieprzony.
kwiat.
lotosu.

- Dobra, skoro masz tu zostać na tydzień, może na początku ustalmy kilka zasad - zaczął poważnym tonem. - Po pierwsze i najważniejsze. Nie wchodzisz do mojego pokoju, jasne? Drzwi obok łazienki. A! I śpisz na kanapie! Po drugie. Nie przyprowadzaj tu obcych, czy coś... I trzecie. Nie wpieprzaj się w moje życie - zakończył zakładając ręce na piersi.

Z pierwszymi dwoma Will powinien dać sobie radę. W końcu a) kanapa okazała się całkiem wygodna i b) i tak nikogo tu jeszcze nie zna. Gorzej będzie z trzecim... Przecież to co zamierza zrobić, to dokładne przeciwieństwo trzeciej zasady!!

Uśmiechnął się delikatnie.

- W porządku! Wszystko jasne - kiwnął głową. - Tylko... przeprowadziłem się tu bo dostałem się na studia medyczne i... nie będzie ci to przeszkadzać, jeśli będę się tu uczył, wstawał trochę wcześniej i tym podobne? Budynek jest niedaleko, więc mogę chodzić pieszo albo jeździć autobusem - powiedział Will zagryzając wargę.

- Studiujesz tu? - zdziwił się di Angelo. No proszę. Czyli jednak nie jest taki głupi na jakiego wygląda.

- Właściwie to zaczynam w poniedziałek, ale można powiedzieć, że tak, studiuję - wzruszył ramionami uświadamiając coś sobie. - Nawet cię jeszcze nie spytałem ile masz lat!

Nico zacisnął wargi. Nie lubił tego pytania. Zmienił siad na poturecku i oparł się o brzeg kanapy, na której aktualnie siedzieli.

- Ugh... osiemnaście a co? - uniósł brew.

- Naprawdę?! - Will wytrzeszczył oczy. - Nie wyglądasz!

Ciemnowłosy zmarszczył brwi i posłał mu ostre spojrzenie.

- Ach tak? To na ile twoim zdaniem wyglądam?

I w tym momencie blondyn zrozumiał jak bardzo udupiony jest. Powie że młodziej- wyjdzie, że uważa go za dziecko. Powie że starzej- no... to raczej nie będzie komplement...
Czyli nieważne co powie- źle.

- Yy... uh... wyglądasz na trochę młodszego ale i tak bardzo dojrzale! Masz taki nietypowy typ urody... Znaczy nie to, że zły! Bo masz naprawdę ładną twarz i wogóle! No... t-tak... - wydukał, mocno przy tym gestykulując i rumieniąc się lekko.

No przecież nie powie mu, że uważa, że jest cholernie uroczy!

Nico jeszcze chwilę przewiercał go wzrokiem jakby oceniając, jak bardzo go tym obraził, po czym z westchnieniem zadał kolejne pytanie:

- A ty? Ile masz w takim razie lat?

- Dziewiętnaście - powiedział z nutką ulgi w głosie, że di Angelo postanowił nie komentować tego, co wcześniej powiedział. - Ale czekaj. Skoro masz osiemnaście lat to... jesteś w szkole średniej, prawda?

- Ta. Ostatni rok.

Blondyn pokiwał głową. Czyli był od niego o rok starszy...

Nico zerknął na zegar na ścianie, który pokazywał 21.

- To chyba pora kolacji - mruknął. -Mamy do wyboru wczorajszy omlet... lub ostaniego, zimnego już Happy Meal'a...

Obaj wymienili się jednoznacznyni spojrzeniami.

Chyba pora użyć mikrofali...

Nie wiadomo czym skończyłoby się chociażby dotknięcie pierwszej opcji... a co dopiero zjedzenie.





___________

hej, przez was te reklamówki z ostatniego rozdziału poczuły się niekochane xd

#protectreklamówki

a kol mi wypomina że jestem niedobra dla Will'a... :c
no dobra może troszkę jestem.

bts - save me
set it off - horrible kids

thin walls | solangelo auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz