3.2

3.7K 364 289
                                    

Will obrócił się i podszedł do swojej torby wyciągając potrzebne ubrania. W końcu obaj nadal mieli na sobie piżamy. Albo coś na ich wzór, w przypadku Solace'a. Miał na sobie na zwykły, jasny t-shirt i spodnie dresowe. Di Angelo był ubrany podobnie, ale w w jego przypadku wszystko było czarne. Właściwie to gdy zobaczył go tak rano, wcale się zdziwił. Zdążył już zauważyć, że to jego kolor.

Co nie zmienia faktu, że chciałby go kiedyś zobaczyć w jakimś bardziej żywym kolorze.

Automatycznie zaczął zdejmować z siebie koszulkę i dopiero po chwili dotarło do niego, że przecież  n i e   j e s t   s a m.

- Wiesz, jak chciałeś poświecić klatą, mogłeś powiedzieć. Wziąłbym okulary przeciwsłoneczne.

Solace obejrzał się tyłu i zobaczył ciemnowłosego oblanego rumieńcem, jednak nadal patrzącego na niego wyzywająco. Jego samego policzki też zapiekły.

O cholera.

O cholera.

O cholera.

Szybko zaczął zakładać na siebie czystą koszulkę, i mruknął coś o tym, że dokończy w łazience.

A Nico nadal, jeszcze przez chwilę stał w miejscu, nie mogąc odpędzić od siebie widoku blondyna.

#

- Co wam to tak długo zajęło? - zapytał Grace z tym błyskiem w oku.

- My... - zawachał się Will.

Jak wyjaśnić to, że tak jakby musiał się "od-żenować", po tym jak prawie rozebrał się przy jego synu? Chyba by go na miejscu zamordował. Albo gorzej. - Um... trochę się zasiedziałem w łazience - zaśmiał się nerwowo drapiąc po karku.

Percy i Jason wymienili się ze sobą spojrzeniami.

- Cóż... Jason też potrafi tam siedzieć godzinami, więc powinieneś to chyba rozumieć, nie bro? - morskooki posłał mu usatysfakcjonowany uśmieszek. - Jeśli by was porównywać, to i tak szybko się wyrobiłeś - wzruszył ramionami. Po chwili jednak zgiął się w pół, dostając od Grace'a dość mocno między żebra. - Co za siła... czyżbyś wrócił na siłownię bro? - wykrztusił.

- A kiedyś odszedłem? - mruknął poprawiając dumnie okulary jasnowłosy.

- Najwyraźniej nie - wystękał Percy prostując się. - I dobrze. W sportowyvh strojach wyglądasz totalnie hot.

- Nah, mówi najseksowniejszy gość w kąpielówkach...

- Ekhm - odchrząknął Nico przypominając o swojej obecności. - Czy możecie to sobie zostawić na noc? Nie po to wysiliłem się aby ruszyć z kanapy, tylko po to żeby teraz sterczeć na klatce schodowej i słuchać podrywów jakichś dwóch gości, którzy nie znają nawet granicy przyjaźni! - wypalił na jednym wdechu.

- Spokojnie Nico - powiedział Will kładąc rękę na jego ramię. Kiedy ten wziął głęboki wdech kontynuował. - To co? Idziemy? - uśmiechnął się promiennie.

#

- To już niedaleko! Kiedy wejdziemy, my wam- znaczy nam, postaramy się zająć jakiś stolik! Właściel nas lubi - powiedział Jason prąc do przodu.

- Raczej lubi ciebie bro - prychnął Percy, zakładając ręce na ramiona. - Zawsze się na ciebie dziwnie gapi!

Dalej di Angeli już nie próbował słuchać, czy nawet udawać, że to robi.

Nico miał już powoli dość tego wszystkiego. Minęło dopiero jakieś pół godziny, a on zdążył już jakieś trzydzieści razy ponarzekać na cały świat i dogłębnie przemyśleć sens jego dzisiejszego wyjścia z mieszkania.

Wiatr piździ w chuj.

Zimno.

Głośno.

Smog i spaliny.

Jeszcze raz  Z I M N O.

Możecie być pewni, że lista jest jeszcze dłuższa. Mocniej wcisnął twarz w szalik Solace'a, który postanowił, że ma go nosić, żeby się przypadkiem nie zaziębić.

Kretyn.

Mimo tego właśnie wtulał nos w jego szalik. Ładnie pachniał. Słodko. Było też czuć męskie perfumy i delikatny zapach zborza i ziół. Ciemnowłosy przymknął oczy, jeszcze mocniej się nim zaciągając. Jest przyjemny...

- Jesteśmy na miejscu! - powiedział Percy, zatrzymując się przed przeciętnym lokalem, znajdującym się na jednej z najbardziej ruchliwych ulic.

- Zasadnicze pytanie - zaczął Nico. - Czy jest tam działające ogrzewanie? - zapytał.

- No... myślę że tak-

- Wchodzimy - oznajmił szybko i popchnął drzwi. Ich oczom, ukazało się równie przeciętne wnętrze, co cały ten lokal. Zwykła knajpa z barkiem do podawania alkocholu i stolikami. Nic specjalnego. Było tylko kilku klientów, więc nie mięli jakiejś szczególnej trudności ze znalezieniem miejsca.

Blondyn wziął do rąk jedno z menu i przewertował je wzrokiem. Po chwili podeszła do nich młoda kelnerka.

- Co podać? - uśmiechnęła się, zatrzymując swój wzrok na Will'u.

- Dla nas dwa piwa. A wy? - zapytał Grace kierując wzrok na swoje aktualne otp.

- To dla mnie też - wzruszył ramionami Solace.

- Poprosimy trzy piwa i Colę - powiedział Jason, uśmiechając się do dziewczyny, która to zapisała i odeszła owijąc sobie kosmyk na palec.

- ŻARTUJESZ SOBIE ZE MNIE?! - zapytał Nico z mordem o czach, kiedy ta już zniknęła z pola widzenia. - Może jeszcze powiedz, że nie z lodówki! - wywarczał nadal wypalając mu dziurę w głowie.

- Właśnie! Masz racje! Twoje gardło! Proszę pani!!! - jasnowłosy poderwał się z miejsca, ruszając za młodą kobietą.

- No chyba kurwa nie - wysyczał Nico odchylając głowę do tyłu.

I po co było się ruszać z tej cholernej kanapy?



___________

23 to nadal niedziela k.

Middle finger [ swich vocals ]

thin walls | solangelo auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz