3.3

3.3K 347 131
                                    

- Czy możecie się nie obmacywać... przynajmniej publicznie? - westchnął ciężko di Angelo, z niedowierzaniem patrząc na tych dwóch dorosłych mężczyzn.

- Ale Niico, my przecież nic nie roobimy - wybełkotał Percy, zdejmując ramiona z barków Grace'a.

- Cholera... Solace przynajmniej ty jesteś trzeźwy, prawda? - spojrzał błagalnym wzrokiem na blondyna. Ten szybko poderwał głowę ze stołu.

- T-tak! Ja-jasne! Na posterunku!

Ciemnowłosy czuł jak zaczyna mu drgać powieka. A może cały drżał? Czy z całego tego, rzekomo "starszego" towarzystwa, tylko on się nie spił w trzy dupy?! Normalnie jak dzieci!! Nie. Gorzej. Jak małe kłopotliwe bachory! Z których dwójka bezczelnie się obmacuje. W  m i e j s c u  p u b l i c z n y m  d o  c h o l e r y. Dobrze, że mają jeszcze chociaż ubrania...

- Grace, mam nadzieję, że zabrałeś ze sobą portfel... - powiedział di Angelo podchodząc do chłopaka z blizną. Ten wydał z siebie bliżej nie określony dźwięk i wyjął go z kieszeni podając.

- Jezu, aż tak łatwo was okraść po pijaku? - westchnął Nico wywracając oczmi zdruzgotany. Naprawdę?

Podszedł do lady wyjmując odpowiednią sumę z portfela Jasona. Cóż... było tyle nie pić.

- Poradzi sobie pan z nimi? - zapytał barman, lekko przyciszonym głosem, pochylając się do ciemnowłosego i zerkając ukradkiem na pozostałą trójkę.

- A mam inne wyjście? - zapytał z bezsilnością w głosie i powolnym krokiem wrócił do stolika.

Właściwie to miał inne wyjście. Zostawić ich tu i tylko czakać, aż ich ktoś w końcu wywali i jakoś dopełzną do domu. Jakoś.

Ale potem pewnie Jackson i Grace narzekali bym mu i ględzili nad głową, jakim to niedobrym dzieckiem jest i że nie tak go wychowali.

Debile.

- Dobra, ja wiem że miło wam się żuli przy stoliku, ale pora wstawać - powiedział od niechcenia i wsadził ręce do kieszeni.

Pierwszy wstał Jason wlekąc za sobą Percy'ego, który z kolei powlókł za sobą Will'a. I jakimś cudem udało im się opuścić lokal, bez większych szkód materialnych. Właściwie to nawet gdyby takowe były, portfel Graca'a i sumienie Nica chyba by to jakoś zdzierżyły.

Jedynym co było... hm... niewątpliwie kłopotliwe, był fakt, że Solace zmienił sobie partnera i teraz to di Angelo musiał go prowadzić pod ramię. Po prostu cudnie.

- Nico... - usłyszał nagle koło siebie.

- Czego? - prychnął w odpowiedzi.

- Wiem, że już to mówiłem ale... dziękuję, że pozwoliłeś mi zostać. Pewnie większość osób na twoim miejscu by mnie wyrzuciła na próg - powiedział Solace uśmiechając się lekko.

Nico poczuł delikatne ciepło na policzkach. Nie tylko na nich. Czuł jak serce zaczyna mu mocniej walić.

Co za szmelc, już się zepsuło chodziaż prawie go nie używał.

Tłumaczył sobie że to jakaś reakcja na zimno, czy coś w tym stylu.  Przecież niemożliwe, żeby pociągał go taki Solass.

- Ja... - nie dokończył, czując coś mokrego na swoim policzku. Pokierował spojrzenie w tamtą stronę i spotkał się z przymkniętymi oczami Solace'a. Jego wargi delikatnie musnęły skórę na jego bladym policzku, który po chwili oblał się soczystym rumieńcem. Blondyn uśmiechnął się jeszcze szerzej, o ile było to możliwe.

- Dziękuję - powtórzył i wyszczerzył, opierając głowę jego ramieniu.

On sobie chyba kurwa żartuje!

Nie można sobie od tak przychodzić do czyjegoś życia, jako ktoś totalnie nieznajomy i już dwa dni później go całować!! Spojrzał przed siebie w szoku, z szeroko otwartymi oczmi.

I na co się ci dwaj kretyni gapią?!

________

przepraszam, ja wiem, że powiedziałam że do piątku będzie... ale hej! chyba było warto troszkę dłużej poczekać co?

następny postaram się zrobić dłuższy, a na razie, wesołych świąt!

thin walls | solangelo auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz