3.4

3.4K 335 109
                                    

Will powoli otworzył oczy.

Było cicho.

Dziwnie cicho.

Za cicho.

Podparł się na łokciach i rozejrzał z ulgą stwierdzając, że znajduje się w mieszkaniu di Angelo, leżąc na kanapie w salonie. Jak on się tu wogóle znalazł? Obok na stoliku, dostrzegł jakiś skrawek papieru, na którym napisane było kilka słów:

Niedługo wrócę.
Nie rozpierdol mi mieszkania.

Nico.

Tak, to zdecydowanie było w jego stylu, tak wyjść bez podania nawet najmniejszego powodu i zostawić go tu nieprzytomnego... z najpewniej niezakluczonymi drzwiami... eh. No właśnie! Di Angelo! Skoro jest w jego domu, to musiał go tu jakoś przyprowadzić. I gdzie ci dwaj- Jason i Percy?

Solace poczuł delikatny ból głowy. Potarł skronie prostując się i po chwili wstając. Przeciągnął się, słysząc przy tym dość nieprzyjemny odgłos w kościach i przeczesał blond włosy do tyłu.

Może ma tu jakieś leki na ból głowy?

Pomyślał i udał się do kuchni. Mieszkanie Nica, bez Nica wydawało się jakieś takie... puste... Kiedy był tu sam, ściany i podłoga zdawały się być strasznie zimne, a pomieszczenie jakby traciło wszelkie barwy. Było ponuro i samotnie. Will nie mógł się nadziwić, jak ciemnowłosy wytrzymywał tu całkiem sam, cały ten czas.

Wszedł do kuchni, która była połaczona z salonem i otworzył jedną z szafek. W oczy od razu rzuciło mu się kilka opakowań z McDonalds i naczynia które zdawały się być od dawna nie używane. W kolejnej masa kubków wszelakich wzorów i wielkości. Jeden z nich przykół jego uwagę. Był wciśnięty na sam koniec, jakby ktoś starał się go tam ukryć i był lekko potłuczony i zarysowany. Blondyn sięgnął po niego.

Dla najlepszej siostry.

Głosił wielki napis na środku. Nico ma siostrę? Nagle coś mu zaświtało w głowie. Pościel. Albo kiedy pytał czy mieszka sam... może pokłócili się i wyjechała? Zmarszczył brwi, nagle czując niepochamowaną potrzebę zajrzenia do pokoju di Angelo. I tym samym złamania pierwszej i najważniejszej zasady. Chociaż... mowa była tylko o wchodzeniu tam, prawda?

Szybko odłożył kubek na miejsce i całkowicie zapominając o lekach, z szybciej bijącym sercem, zaczął kierować się w strone drzwi obok łazienki.

Tylko tam zajrzy.

Nic więcej.

Kiedy stanął już przed drzwiami ogarnęły go nagłe wyrzuty sumienia. I tak Nico dużo już dla niego zrobił. Mógłby chociaż nie naruszać jego prywatności! Ale... w sumie to nawet tam nie wejdzie...

Pokusa była silniejsza. Jak najdelikatniej uchylił drzwi, jakby bojąc się, że nagle zobaczy tam ciemnowłosego, w jakiejś dziwnej sytuacji. Szpara nie była większa, niż na jego głowę, którą po chwili wsunął i spojrzał w głąb pomieszczenia.

Pokój był ciemny.

Bardzo ciemny.

Nie mógł dostrzec kolorów ścian, bo żaluzje na oknie były zasunięte, uniemożliwiając dostanie się światła. Na ścianach zauważył kilka plakatów ACDC. Było też biórko i szafki, ale tym co najbardziej rzuciło mu się w oczy było drugie łóżko. W pokoju były dwa łóżka. Jeśli są dwa to czemu każe mu spać na kanapie? Po raz kolejny zmarszczył brwi. To nie miało sensu. Drugie było niepościelone i jedyne co na nim leżało to materac i poduszka.

Czyli naprawdę ktoś z nim wcześniej mieszkał...

Nim zdążył jeszcze nad tym pomyśleć, usłyszał trzask otwieranych drzwi i kroki.

Szybko zamknął drzwi i w tym samym momencie na korytarzu pojawiła się jakaś postać...

Która na pewno nie przypominała Nico.

#

Di Angelo oparł się o ławkę wypuszczając z ust parę.

Zimno.

I to w cholerę.

W tym momencie, naprawdę w głębi dziękował temu kretynowi za szalik i rękawiczki od Grace'a. Czasami naprawdę czuł, że wszyscy traktują go jak dziecko.

Małe nieporadne zagubione
o s i e m n a s t o l e t n i e  dziecko, które nie umie sobie samo butów zawiązać.

Prychnął pod nosem wstając z miejsca i decydując się na powrót. Kto wie co strzeli temu blondassowi do głowy?

Dobrze pamiętał to dziwne uczucie, kiedy musnął jego policzek. Jaki debil dziękuje komuś przez pocałunek?!

Blagam niech te promile chodź raz się przydadzą i o tym jakoś zapomni!

Modlił się w duchu.

Szybkim krokiem pokonał trasę do bloku i po chwili wszedł na klatkę schodową kierując się na trzecie piętro.

Drzwi otwarte?

Nie mówcie że ta dwójka znowu przylazła sobie porodzicować, bądź w innym równie głupim celu...

Już szykował w głowie jakiś dobry ochrzan, kiedy zobaczył scenę rozgrywającą się na korytarzu.

Dość dobrze zbudowana kobieta przypierała zdezorientowanego blondyna do podłogi, jakimś bliżej nieokreślonym trzymaniem.

- Reyna!



__________

Dancing_Pigeon nie bij ok?

i ogólnie trochę spóźniony (o ok. 10 min.) ale miałam problem z publiacją

thin walls | solangelo auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz