6.1

2.8K 298 87
                                    

Te dwa dni minęły mu zaskakująco szybko. Nim się obejrzał, nadszedł piątkowy wieczór, a wraz z nim ostatnia noc w mieszkaniu di Angelo i na kanapie. Jutro w końcu wyśpi się na porządnym łóżku.

Blondyn powiedział mu o wiadomości, jeszcze tego samego dnia gdy ją dostał, tyle, że po lekcjach, kiedy obaj wracali do mieszkania. Okazało się, że w piątki mają taką samą ilość godzin i mogą wspólnie wracać pod blok. Di Angelo przyjął to oczywiście z typową dla siebie niechęcią i jęczeniem. Czyli w skrócie; po Nicowemu.

Ale na wiadomość o wyprowadzce, ten tylko kiwnął głową i pozostawił to bez jakiejkolwiek odpowiedzi... Nawet zwykłego "Okej", czy "Jasne"! Nic. I Solace skłamałby mówiąc, że jego również to nie obeszło. Był pewny, że przejmował się tym miliard razy bardziej od Włocha. (Jak nie więcej!) I to nie tak, że chciałby, aby ten nagle padł przed nim na kolana i zaczął błagać by został, czy spakował mu lunch na tą daleką podróż do drzwi na przeciwko. Nie. Po prostu mógłby to chociaż jakoś skomentować. Nawet pozytywnie. A tymczasem Nico milczał. To znaczy, nie dosłownie. Bo w końcu musiał się do niego odezwać, chociażby po to, żeby poinformować, że dzisiaj pójdzie się myć pierwszy, czy fuknąć "Przesuń się trochę", kiedy obaj siedzieli na kanapie.

Zachowywał się tak, jakby nie dopuszczał do siebie tej informacji lub zwyczajnie ją zlewał.

Dlatego właśnie tego piątkowego wieczoru, kiedy siedzieli razem na kanapie, tak dla odmiany jedząc chińszczyznę (zgadnijcie czyj to był pomysł), blondyn w końcu nie wytrzymał.

- Więc... Nic nie powiesz? - zagadnął niby od niechcenia, grzebiąc w swoim makaronie.

- O czym? - odparł tamten z pełnymi ustami, przełykając dopiero po chwili i odwracając na niego spojrzenie. Był już po kąpieli i siedział tak w dresie oraz wyciągniętej, ciemnej koszulce z nadrukiem jakiegoś zespołu. Pachniał oliwką. Will zdążył już zauważyć jakiego mydła używa. Właściwie to zdążył już zauważyć wiele szczegółów dotyczących jego osoby.

Mył włosy co drugi dzień.

Zachowywał każdą zabawkę jaką dostawał w zestawie Happy Meal (nawet powtórki) i wkładał je do specjalnego pudełka pod łóżkiem. Tym na co się nadział tamtej nocy musiała być zapewne jedna z nich, która przez przypadek odłączyła się od grupy i zmierzała ku wolności.

Kolejny był fakt, że drzwi zamykał tylko wtedy, gdy wiedział, że nie będzie go przez dłuższy czas. Bo jak uważał, wyciąganie klucza za każdym razem kiedy chciał wejść do domu jest jedynie stratą czasu i jego "nikłej energii". Tak. Dokładnie to powiedział. "Starczy mi świadomość zamka z kodem przy drzwiach wejściowych bloku."

Miał tendencję do zostawiania kubków wszędzie, tylko nie w zlewie. Mógł go postawić na blacie kuchennym tuż obok, ale nigdy w środku. A pojęcie "wszędzie" było bardzo dosłowne. Raz znalazł jeden z nich, stojący na desce od klozetowej.

Jego lodówka mogła świecić pustkami, ale w górnej szafce, zawsze znajdzie się paczka z saszetkami herbacianymi i puszka kakao.

Znalazłoby się jeszcze kilka punktów, ale di Angelo przełknąwszy, odłożył swoją nieskonczoną "kolację" na stolik i poprawił gumkę na włosach, całkowicie rozpraszając tym blondyna. Tak jak wspominał, Nico mył głowę co drugi dzień, jak na przykład dzisiaj, a nie chcąc pomoczyć tyłu koszulki związał dłuższe kosmyki w małego, niedbałego koka, który przez cały wieczór odwracał jego uwagę od wszystkiego, na czym chociaż na moment starał się skupić. Tak jak w tym momencie.

Jednak pytanie, które zadał jeszcze bardziej go rozdrażniło.

- "O czym?" - powtórzył z niedowierzaniem. Kilka razy zamrugał, ale widząc, że nic to nie daje, westchnął tylko ciężko. - Dobrze wiesz o czym...

Ciemnowłosy przyciągnął kolana do  klatki piersiowej i ułożył na nich przedramiona.

- Wiem - odparł w końcu, jednak było to jedyne co udało mu się od niego uzyskać.

- I? - drążył dalej Will. - Co o tym sądzisz? Jakiś komentarz, opinia? Cokolwiek? - mówił dalej.

Nico zacisnął usta i spojrzał na niego marszcząc brwi.

- Co chcesz żebym ci powiedział, Solace? - warknął, wyglądając przez moment jak najeżony kot. Tym razem to błękitnooki się zaciął. Bo sam nawet nie wiedział. Ale chyba wszystko było lepsze od tego milczenia.

- Nie wiem. Nie mam pojęcia co chcę od ciebie usłyszeć - mruknął opierając tył głowy o oparcie kanapy. - Cokolwiek.

- "Cokolwiek"? - powtórzył powoli di Angelo, jakby analizując to słowo. Przez chwilę Will żałował, że w ogóle otworzył usta, ale trwało to tylko moment. Nawet jeśli niższy zamierzał mu nawymyślać, chciał opuścić to miejsce znając przynajmniej opinię Nica. Cisza przedłużała się z każdą kolejną sekundą, a napięcie narastało z każdym niewypowiedzianym słowem.

- Nie mam ci nic do powiedzenia Will - odparł w końcu Włoch, odwracając wzrok i opierając podbródek o ręce. - Mieszkałeś u mnie, a teraz odchodzisz. Ze współlokatorów, staniemy się sąsiadami. Tak wygląda sytuacja - wzruszył ramionami. - Nie ma tu czego komentować. Ty w końcu dostaniesz swój upragniony kącik, a ja wrócę do normalności, urozmaiconej nowym sąsiadem. Nic dodać, nic ująć. To rzeczywistość.

Will już po pierwszych słowach jego wypowiedzi, poderwał głowę do góry (a przez to, że zrobił to zbyt szybko przez jego kark rozeszła się nieprzyjemna fala bólu) i przysłuchiwał mu się w milczeniu. Po części Nico miał rację. Nie było czego komentować. To on przeżywał to tak, jakby wyprowadzał się conajmniej pół miasta stąd i oczekiwał, że ciemnowłosy też będzie. A on tylko przmieszczał się kilka kroków dalej. Nico nadal był Nikiem. Jednak mimo wszystko miał niewielką nadzieję.. naprawdę bardzo niewielką, na to, że może przyzna, że będzie mu go brakowało.

Ale to nawet w jego myślach brzmiało cholernie surrealistycznie.

"Will, będę za tobą tęsknił."

Ha, brzmi jak dobry żart. Spuścił wzrok i zamiast tego usłyszał:

- Dobranoc, Solace.

Di Angelo wstał powoli, poruszając na lekkim wietrze, który wytworzył, grzywkę i pojedyncze pasma włosów. Uwaga blondyna znowu skupiła się na niedbałym koczku.

- Dobranoc, Nico - odpowiedział krótko, bo tylko tyle udało mu się wymyślić. - Śpij dobrze.

Ale nie dostał już odpowiedzi. Został w salonie sam, wraz z dwoma opakowaniami ropoczętej chińszczyzny i zapachem oliwek nadal unoszącym się w powietrzu.

_________

thin walls | solangelo auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz