Odcinek 8

111 8 0
                                    

Leon i Kahulka nadal płynęli jachtem. Leon był oczarowany młodą dziewczyną. Była nawet lepsza niż jakaś tam Violetta. Po chwili zobaczyli drugi jacht, którym płynęła jakaś dziewczyna. Kahulka popatrzyła na nią z pogardą.
Ch: Proszę proszę. Kogo ja widzę. Czyżby Kahulka znalazła sobie nowego adoratora.
Kah: Spadaj Christina. Pilnuj swojego nosa.
Ch: Och, a może trochę grzeczniej dziewczynko?
Leon postanowił interweniować, by zaistnieć i pokazać się z dobrej strony w oczach Kahulki.
L: Ej nie słyszałaś? Spadaj stąd.
Ch: O proszę znalazłaś sobie ochroniarza. Ile mu płacisz?
Dziewczyna zaczęła się śmiać jak idiotka.
L: Ją przynajmniej stać.
Ch: Coś ty powiedział?
L: To co słyszałaś. I lepiej stąd spływaj, bo mocny w gębie to może być każdy.
Ch: Co za zniewaga. Jeszcze się policzymy rycerzyku.
Drugi jacht odpłynął.
Kah: Dzięki. Gdyby nie ty nie dałaby mi spokoju.
L: Kto to wogóle był?
Kah: Christina. Taka nasza miejscowa paniusia. Wiesz jak to jest.
Leon pokiwał twierdząco głową.
Kah: Jest strasznie rozpuszczona. I bogata. Wszyscy w jej rodzinie to żużlowcy. Oprócz niej oczywiście.
L: Też kiedyś byłem.
Kah: To pewnie byś się z nimi dogadał. Już jesteśmy.
Leon spojrzał na brzeg i zobaczył wielki szyld z napisem ,,Pensjonat marzeń". Uśmiechnął się do siebie. Właśnie zaczynała się dla niego nowa przygoda. Gdy w końcu uporał się z bagażami wszedł do pensjonatu w towarzystwie nowo poznanej dziewczyny.
Joshua: Leon bracie.
L: Joshua. Miło cię znów widzieć.
Bracia przytulili się serdecznie.
WJ: Leon.
Z boku stał wujek Jafar, który wyglądał jak Kukiz.
L: Wujek Jafar.
Leon przytulił wuja.
WJ: Bardzo się cieszę, że tutaj do nas przyjechałeś. Australia jest cudowna. Twoje życie się tu odmieni.
L: Mam nadzieję.
Tymczasem w domu Violetty:
Violetta siedziała zapłakana w domu, gdy nagle do środka wbiegł Jeremy.
Jer: Violetta!
Violetta wstała z kanapy i krzyknęła:
V: Wyjdź stąd! Nie chcę cię znać! Rozumiesz?!
Jer: Daj mi wyjaśnić.
V: Mam dość twoich wyjaśnień. Francesca miała rację co do ciebie! Jesteś zwykłym dupkiem! Wynoś się z mojego życia! To koniec! Rozumiesz?! I zabieraj ten głupi pierścionek.
Violetta zdjęła pierścionek i rzuciła nim w Jeremiego, który w ostatniej chwili zdążył go złapać.
V: Tam są drzwi. Nawet nie próbuj się ze mną kontaktować.
Jeremy bez słowa wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Po policzkach Violetty zaczęły spływać łzy.
V: Zacieram ślady twoich ust. Ukrywam żywy ciągle gniew. Udaję, że to już nie moja sprawa. Obdzielam sobą każdy dzień. Sprzedaję myśli byle gdzie, a wszystko po to by upewnić się, że umiem...Sama sypiać, sama spędzać każdy czas, spojrzeć sobie w twarz. Żałuję, że cię znałam. Żałuję, że kochałam. Bo nie wart jesteś żadnej łzy nie chciałeś wierzyć im. Żałuję, że cię znałam. Żałuję, że ufałam. I powiem to choć szkoda słów, że będziesz kiedyś sam. Całkiem sam i bez żadnych szans. Całkiem sam tak jak kiedyś ja. Całkiem sam.
Violetta starła ręką łzy, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Violetta poszła otworzyć.
V: Jeśli to znowu ty Jeremy to nie ręczę za siebie.
Za drzwiami stała Camila.
V: Och Cami to ty przepraszam.
Cami: Violetta co się stało? Dlaczego płaczesz? To dlatego nie przyszłaś do kawiarni?
V: Matko całkiem zapomniałam o naszym spotkaniu. Przepraszam.
Cami: To już nie ma znaczenia. Mów lepiej o co chodzi.
V: O Jeremiego. Francesca miała co do niego rację. Mogłam już na początku jej posłuchać. Byłam głupia.
Cami: Violetta co on ci zrobił?
V: Zdradził mnie.

Violetta 19 Nowe życie LeonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz