Leon spacerował po pensjonacie, gdy nagle natrafił na wujka Jafara.
WJ: O Leon. Dobrze, że cię widzę.
L: Coś się stało?
WJ: Dzisiaj miał do nas przyjść nowy fortepian, ale trafił się nam jakiś kretyn kurier i zostawił go na brzegu. Ktoś musiałby po niego iść. A Joshua jest teraz gdzieś z Emmą.
L: Spoko wujku. Pójdę po niego. Zawołam Maxa i Bradiego, oni na pewno mi pomogą.
WJ: Dzięki Leon.
Leon wyszedł z pensjonatu o udał się w kierunku domu swoich przyjaciół.
Pół godziny później:
Leon, Max i Brady stali na brzegu. Przed nimi stał fortepian. Leon rozpoznał, że to ulubione miejsce Kahulki.
Bra: Co za kretyn zostawia fortepian na brzegu?
L: No widzisz ktoś był na tyle mądry.
Zza drzewa wyszła Kahulka.
Kah: O hej. Co tu robicie?
Bra: Jakiś kretyn zostawił tu fortepian.
Kah: Kto...
Max: Pomijając twoje pytanie to tak ktoś był na tyle głupi.
L: Dobra musimy jakoś przenieść do pensjonatu ten fortepian. Ale najpierw go wypróbujemy.
Kah: Umiesz grać?
L: No jasne.
Leon uśmiechnął się do Kahulki i zaczął grać.
L: Był chyba maj. Park na Grochowie. W słoneczny dzień. Zobaczyłem cię. Tańczyłaś boso. Byłaś jak natchniona. A po chwili zaczął padać deszcz. Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje, wszystko znikło byłaś tylko ty. Stałaś w tęczy jak zaczarowana, świeciło słońce, a z nieba padał deszcz. Tyle samotnych dróg musiałem przejść bez ciebie. Tyle samotnych dróg musiałem przejść by móc...odnaleźć ciebie tu.
Max i Brady chwycili fortepian po obu stronach i razem z Leonem tanecznym krokiem udali się w stronę pensjonatu Joshuy. Za nimi biegła Kahulka.
Tymczasem w Argentynie:
Violetta pakowała swoje rzeczy, gdy nagle do jej pokoju wszedł German.
G: Violetta Franczikita do ciebie przyszła.
V: Francesca?!
Do pokoju weszła Francesca we własnej osobie.
G: Zostawię was.
German wyszedł.
V: Czego tutaj szukasz Francesca?
Fran: Diego mi mówił, że dalej szukasz Leona.
V: Tak zamierzam go odzyskać.
Fran: Myślisz, że będzie chciał do ciebie wrócić po tym wszystkim co mu zrobiłaś?
V: Miłość wszystko wybaczy.
Fran: Postaw się na miejscu Leona. Czy ty byś mi wybaczyła to wszystko?
V: Francesca wiem, że jesteś na mnie wściekła, ale nie zmienię swojego zdania. Jutro wyjeżdżam do Australii i mam zamiar wrócić z Leonem, czy ci się to podoba czy nie.
Fran: Powodzenia.
Francesca uśmiechnęła się sztucznie i już chciała wyjść, gdy Violetta zawołała:
V: Fran stój!
Fran: Czego ty jeszcze chcesz?
V: Kiedyś byłyśmy przyjaciółkami.
Fran: Czasy się zmieniają.
V: Wiem, że popełniłam błąd, ale ja jestem tylko człowiekiem. Naprawdę żałuję, że byłam taka głupia. Wybaczysz mi kiedyś?
Violetta dla większego efektu rozpłakała się. Francesca zastanowiła się.
Fran: Teraz nie jestem w stanie odpowiedzieć ci na te pytanie.
Francesca wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. Violetta starła łzy z policzka i wróciła do pakowania.
W tym samym czasie w Australii:
WJ: Dzięki chłopaki.
Max: Spoko panie Jaf. Jak coś to zawsze pomożemy.
Bra: A teraz musimy spadać. Za chwilę nasz dziadek przeszuka całe miasto by nas znaleźć.
Max: Na razie Leon.
L: Cześć.
Max i Brady poszli.
L: Wujku czy jestem ci w czymś jeszcze potrzebny?
WJ: Nie Leon to już wszystko. Nie będę cię wykorzystywać. Niech twój brat też się czymś zajmie, a nie tylko romansuje.
L: Wujku, ale to nie problem.
WJ: Nie Leon. Poza tym chyba ktoś na ciebie czeka.
Jafar pokazał na Kahulkę, która przeglądała ulotki przy recepcji. Leon uśmiechnął się jak idiota i do niej poszedł.
WJ: Zakochani.
Wujek Jafar poszedł do pokoju.
L: Czekasz na kogoś?
Kah: Może.
L: Czyżbym to ja był tą osobą?
Kah: Może.
Leon uśmiechnął się.
L: Ostatnio tak fajnie nam się tańczyło. Może znowu wybralibyśmy się do twojego ulubionego miejsca?
Kah: Ok. I tak nie mam co robić.
Leon i Kahulka odeszli rozchichrani w stronę słońca.
CZYTASZ
Violetta 19 Nowe życie Leona
FanfictionLeon wraca z trasy koncertowej, na której i tak nic nie osiągnął, ponieważ Maxi nie napisał mu od czterech miesięcy żadnej nowej piosenki. Diego pomylił się jeszcze raz i trafiają do nieprofesjonalnego debila Jeżibisza, który ma głupi śmiech, lubi c...