Tylko nie to

1.1K 87 57
                                    

A macie mały prezent wielkanocny ode mnie. Smacznego Sebastiana wam życzę.

Chcielibyście rozdział specjalny z moimi rysunkami z kurosza? Piszcie w komentarzu
____________________________________________________________________________  

Szybkim krokiem biegłem po wykafelkowanym korytarzu. W głowie miałem tysiąc myśli na sekundę. To co wydarzyło się tej nocy... to... to... była... Nawet nie wiem jak to nazwać. Cała sytuacja była skrajnie głupia, absurdalna i nieprawdopodobna, ale... podobała mi się. Można już zgadywać co chciałem przez to powiedzieć. Tak, ja Ciel Phantomhive, dziedzic fortuny i nastoletni "piesek królowej" spędziłem tę noc ze swoim kamerdynerem debilem.

                                                                  Kochaliśmy się.

Miałem w planach poukładać wszystkie myśli kłębiące mi się w głowie. Nadal nie dotarło so mnie to co zrobiliśmy, a ściślej mówiąc  ja zrobiłem. Dałem lokajowi pozwolenie, więc wykorzystał okazje.
Wybiegłem z jego pokoju jak tylko najszybciej mogłem. W pośpiechu założyłem na siebie tylko koszule demona. Była trochę za duża ponieważ sięgała mi do połowy uda. 

Miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Ze wściekłością otworzyłem drzwi i rzuciłem się na łóżko. Nie płakałem, ale byłem tak wściekły, że najchętniej wydłubałbym sobie mózg przez oczodoły, a potem wepchnął go sobie w wiadome miejsce (nos).

Zapanowałem na chwile nad swoją histerią.  Dlaczego się wkurzałem? Przecież nie zrobiłem nic złego. Może faktycznie pójście do łóżka z demonem nie było najlepszym pomysłem tygodnia, ale czy ktoś przez to ucierpiał? (reszta służby musiała was słuchać). 

Moje chwilowe opanowanie minęło. Co ja wygaduję? Gorzej już chyba być nie może.

Niestety, myliłem się. Posłanie zatrzeszczało i ugięło się pod czyimś ciężarem. Spanikowany uniosłem głowę. U moich stóp siedział nie kto inny tylko Edward Midford. Co on tutaj robił? Ja i Edward nie byliśmy zbyt... zżyci (miałem ochotę skręcić mu kark). Chłopak patrzył na mnie wyczekująco. Ręce splótł na klatce piersiowej i obserwował mnie z góry.

-Czego chcesz?- warknąłem przez zęby

Blondyn prychnął pod nosem obrażony odwracając głowę.

-I ty się mnie pytasz? Co z ciebie za facet żeby zapomnieć o własnym ślubie.

-Co? Jakim ślu..............-nie dokończyłem,bo nagle mi się przypomniało

Najwyraźniej gorączka przeczyściła mi mózg. Ja i Elizabeth, to znaczy Lizzy, Mięliśmy brać ślub za dwa tygodnie. Wspólnie ustaliliśmy datę tego "jakże ważnego dnia". Wcale nie miałem ochoty się z nią żenić. Niestety było już za późno. 

Do świata rzeczywistego przywróciło mnie chrząknięcie Midforda.

-Proszę.- chłopak  rzucił mi zaproszenie na mój własny ślub w twarz i z hukiem wyszedł z pomieszczenia. 

Demoniczne uczucie [zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz