List

1K 66 40
                                    

CIEL P.O.V.

Drogi Sebastianie!

Minęło już tyle lat od tego dnia. Równo 15 lat temu wyszedłeś z domu i już nigdy nie wróciłeś. Wtedy myślałem, że może jeszcze cię zobaczę, ale im dłużej cię nie było tym bardziej traciłem nadzieję. Dopiero po 5 latach dotarło do mnie, że już nigdy nie wrócisz. Rozumiem, że zostałeś zabrany przez psy swojego ojca. Domyślam się, że wcale nie znałeś tamtego brona, ale skoro tak to dlaczego wtedy skłamałeś? Chciałeś mnie chronić czy bardziej miałeś mnie dosyć? Obie te wersje wydają mi się prawdopodobne dlatego nie wiem, której z nich powinienem wierzyć. Najgorsze jest to, że nawet nie wiem czy żyjesz. Nie mam pojęcia o twojej lokalizacji, więc nie mogę oddelegować do ciebie żadnego wsparcia. Pewnie i tak byś go nie przyjął w końcu jesteś potężnym niezwyciężonym demonem. Nie wiem czy jeszcze coś zostało z tego obrazu. Cały czas chciałeś grać przede mną pół boga. Ciekawi mnie czy rzeczywiście taki byłeś czy to twoja doskonała gra aktorska sprawiała takie pozory. Jeżeli to drugie to żałuję, że przy mnie z niej nie zrezygnowałeś. W końcu zawsze starałem się nadążyć za twoim sposobem rozumowania choć muszę przyznać, że nie było to łatwe. Od twojego odejścia wszystko diametralnie się zmieniło. 14 lat temu wziąłem ślub z Elizabeth. Mamy razem dwójkę dzieci. Sześcioletnią Isabelę i dwuletniego Romualda. Żyjemy sobie szczęśliwie w posiadłości zbudowanej 10 lat temu. Szkoda, że to szczęście jest tylko pozorne. Pomiędzy mną, a moją małżonką nie układ się w sumie od samego początku. Miałem świadomość, że nic dobrego nie wyniknie z tego małżeństwa, ale nie nie podejrzewałem, że będzie, aż tak źle. Kompletnie nam się nie układa, kłócimy się o każdą bzdurę. Wiem, że z tobą by tak nie było. Ty zawsze się ze mną zgadzałeś. Nie wiem czy wynikało to z tego, że po prostu musiałeś się mnie słuchać czy robiłeś to zupełnie dobrowolnie. Po twoim zniknięciu cały mój świat legł w gruzach. prawdę mówiąc całkowicie inaczej wyobrażałem sobie swoją przyszłość. Teraz już wszystko przepadło. Nie mam ci tego za złe, bo wiem, że ta decyzja nie była od ciebie zależna. Pamiętaj, niezależnie od tego gdzie jesteś i co o mnie myślisz, kocham cię i będę kochać.

Na zawsze, twój Ciel.

09.10.1893r.

Po piekle rozeszła się wieść o śmierci syna Lucyfera, Sebastiana Michaelisa. Nigdy nie otrzymał on listu od swojej miłości.

_________________________________________________________________________________________

Wracam po tej niewyobrażalnie długiej przerwie. To już ostatni rozdział i tak jak z każdego innego nie jestem z niego zadowolona. Mogła bym napisać to lepiej gdybym się przyłożyła, ale dopadł mnie leń i brak went, najwięksi wrogowie każdego pisarza, a w moim przypadku pseudo pisarza. Z góry przepraszam, że musieliście to czytać. Zrobię temu kiedyś remont, ale puki co pochłania mnie grawitacja.

Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze.

PS. Może chcecie headcons z jakiejś serii? Jak tak to Piszcie w kom co dokładnie, a i jeżeli ktoś po drugiej stronie jest yaoistą, a Podejrzewam, że tak to niech do mnie zagada, bo nie mam żadnych znajomych yaoistów. Będę bardzo wdzięczna. 😊

Demoniczne uczucie [zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz