Z każdą chwilą czułam, że strach coraz bardziej ogarnia moje ciało. Słyszałam swój głośny oddech, a serce łomotało jak nigdy wcześniej. Wrzaski robiły się nie do zniesienia. Wkońcu skuliłam się na ziemi i zatkałam uszy, miotając się cały czas. Niestety, jęki zmarłych nie były nawet troche mniejsze. Przed moimi oczami widziałam mężczyznę, mimo iż były zamknięte, który obdziera drugiego ze skóry. Tego właśnie żałowała dusza, wprawiająca mnie w ten stan. Po kilku minutach wydobyłam z siebie wołanie przeradzające się w niesamowity krzyk.
- Katherine! - Usłyszałam, ale nie widziałam nic poza terrorystycznym obrazem. - Kate, walcz z tym!
Czułam wyraźnie jak ktoś mną potrząsa, trzymając za obolałe przedramiona. Moje plecy uderzały regularnie w podłoże.
- To iluzja - tłumaczyła Morgana.
Wkrótce, do moich uszu dotarł wypowiadany przez kogoś bełkot. Wyrazy nie były w znanym mi języku i stawały się jakby coraz bliższe. Nagle potężne zaklęcie wykrzyczane przez czarownicę uwolniło mój umysł od duchów. Leżałam kilka minut ciężko oddychając i kaszląc.
- Przecież ci mówiłam, co masz robić. Trzeba było im uświadomić, że umarli. Czy ty mnie wogóle słuchasz?! - zezłościła się czarnowłosa. - Zaczynam się zastanawiać czy pracuję z dzieckiem.
- Wystraszyłam się - szepnęłam skruszona, siadając.
- Ile ty masz lat, żeby się bać duchów? Powiedziałam ci, co należy robić. Masz problemy ze zrozumieniem tego, co ci tłumaczę? Może powinnaś zacząć się na to leczyć.
- Ale ja wiem, co mówisz. Po prostu jestem wrażliwa, dlatego mną to wstrząsneło. Przepraszam.
- Ty się, dziewczyno, ogarnij! - wrzasnęła. - Mimozowata Kate ma siedem lat, siedzi w wiosce i się bawi. Tutaj jest Katherine, a my nie gramy się w kółko i krzyżyk kamykami przed chatką twojej siostry. - Zebrała swoją torbę z ziemi.
- Ja...
- Co ty?! - przerwała mi. - Może wreszcie czas dorosnąć i zaczać zagrywać tak, jak przystało na twój wiek. Trzeba było do mnie przyjść dopiero, jak spoważniejesz. Nie potrzebuję służacej, która boi się własnego cienia.
- Masz rację, powinnam się ustatkować. - Wstałam. - Może i nie jestem waleczna, ale zrobiłabym dla ciebie wszystko, Pani.
- Nie ma z ciebie żadnego pożytku! Twierdzisz, że jesteś mi oddana a nawet sprzedać cię spokojnie nie można, bo robisz ze mnie potwora i uciekasz - warknęła głośno.
- Pozwól mi ci usługiwać. Ja się zmienię. Obiecuję. - Chwyciłam jej nadgarstek.
- Jesteś bardziej żałosna niż myślałam. - Wyrwała swoją rękę z uścisku. - Idziemy dalej, czy chcesz wycałować mi jeszcze stopy prosząc o litość?
- Dziękuję, Pani. - Zebrałam reszte pakunków z podłoża. - Nie czekamy do rana? - powiedziałam, gdy zaczęłyśmy iść w głąb doliny.
- Zaczynam mieć cię coraz bardziej dość. Podaj mi dwie gałęzie. Tylko nie patyczki. Mają być grube.
Szybko wymacałam w ciemności drewno, które znajdowało się niemal pod moimi nogami.
- Jeszcze mnie pokochasz, Morgano. - Podałam jej rzeczy zgodnie z prośbą.
- Z pewnością - zaironizowała, podpalając zaklęciem dębowe badyle.
- Gdzie idziemy? - zapytałam, ściskając jedną ręką przedramie, które jeszcze niedawno uległo uszkodzeniu.
- A jak myślisz, safanduło?
- Safan... Co? - Zmarszczyłam brwi.
- Zasób słownictwa widzę nie na najwyższym poziomie - wyszydziła mnie. - Zapytam o coś, ale zakładam już jaka będzie odpowiedź. Walczyłaś kiedyś?
CZYTASZ
Zakochana w czarownicy
FantasyKatherine to uboga dziewczyna z małej wioski, w której mieszka z przybraną siostrą. Gdy wydają się magiczne zdolności Ellie, zostaje ona zgładzona przez króla Camelotu. Kate przepełniona chęcią zemsty wyrusza w poszukiwania jego największego wroga...