Cichy, niekontrolowany jęk wydostał się z moich ust, kiedy Morgana rozłączyła nasze wargi. Męczące uczucie niedosytu wywołało grymas na mojej twarzy. Mimo otaczającej nas ciemności, widziałam jak rozgląda się po komnacie, a po chwili ruszyła w kierunku stołu, sprawnie mnie wymijając. Niekontrolując jeszcze moich ruchów do końca, rzuciłam się w jej kierunku i chwyciłam mocno za nadgarstek.
- Co zrobiłaś przed chwilą? - szepnęłam na tyle głośno, aby mogła zrozumieć każde słowo.
Natychmiast po moim pytaniu, wyrwała swoją rękę z uścisku, stojąc nadal w tym samym miejscu. Świece, które zgasły pod wpływem silnego wiatru, zapłonęły w jednej chwili. Wiedziałam, że to sprawka czarownicy, która patrzyła na mnie w tamtym momencie z uderzającą obojętnością.
- Powiedz coś. - Nalegałam rozdrażniona.
- Nie rozumiem - odpowiedziała, wzruszając ramionami, po czym wróciła do maszerowania w kierunku stołu.
Burknęłam pod nosem kilka przekleństw, które przyszły mi do głowy w tamtej chwili, krocząc za nią niepewnie.
- Pocałowałaś mnie. - Wyprzedziłam ją, ocierając się ramieniem o burze jej czarnych włosów.
Kapłanka spojrzała na mnie z dezaprobatą, a zaciskające się wargi świadczyły o nadchodzącej fali złości. Widziałam dokładnie jej drgającą lekko brew i rozszerzające się źrenice, które coraz bardziej rozchodziły się po zielonej tęczówce. Nie powiedziałam nic więcej, czekając na jakąś głębszą reakcję z jej strony. Oczekiwałam jakiegoś logicznego wyjaśnienia tego, co zrobiła kilka minut wcześniej.
Po dłuższej chwili doczekałam się odpowiedzi.- Jesteś moją służącą - wypowiedziała wolno i dokładnie. - Moją służącą - powtórzyła. - Moją.
Zimna dłoń przylgnęła do skóry mojej twarzy i posuwała się po niej harmonijnie, ochładzając ją.
- Mogę z tobą robić, co chcę. - Zacisnęła lekko rękę na mojej szyji, aby pokazać, że to ona rządzi. - Ale jesteś dobrą sługą, więc cię nie skrzywdzę. - Przechyliła moją głowę lekko w swoim kierunku - Śpij dobrze - szepnęła.
Zaskoczona sytuacją stałam jak wryta, czując jak moje serce wariowało w klatce piersiowej. Mocne łomotanie współgrało z uczuciem mrowienia w obu nogach. Tymczasem, płynne ruchy wiedźmy stawały się coraz dalsze, aż wkońcu ustały przy miejscu do spania. Nie zarejestrowałam nawet jak szybko jej smukłe ciało przybrało pozycję leżącą, a kruczoczarne włosy opletły się na czymś w rodzaju poduszki. Uspokajałam swój oddech kilka chwil, po czym sama usadowiłam się na podłodze koło kominka i starałam zasnąć. Twarda posadzka, chociaż zimna, nie była złą alternatywą do spędzenia na niej nocy. Co kilka minut przechodziły koło mnie małe chrząszcze, które widocznie oczarowane ogniem, chciały się ogrzać.
- Kate. - Usłyszałam, gdy moje powieki zaczęły się zamykać. - Śpisz?
Potrząsnęłam lekko głową, aby się rozbudzić, po czym odpowiedziałam.
- Nie.
- Chodź do mnie. - Głos kapłanki nie zabrzmiał rozkazująco. Miałam wrażenie, że przepełniony był żalem i goryczą, czego nie potrafiłam zrozumieć.
Odwróciłam się, by wstać i ku mojemu zdziwieniu, spostrzegłam, że zielonooka stała zaledwie kilka kroków przede mną. Podniosłam się bardzo szybko, spoglądając na bawiącą się palcami czarownicę. Wyglądała na zmartwioną. Widziałam niemal niedostrzegalne drgnienie dolnej wargi i niespokojne zaciskanie szczęki.
- Będę z tobą szczera, Katherine - zaczęła. - Jutro musimy się rozdzielić.
- To cię trapi? Znajdziesz Berło Przeznaczenia i zawładniesz światem - prychnęłam z niedowierzaniem.
CZYTASZ
Zakochana w czarownicy
FantasyKatherine to uboga dziewczyna z małej wioski, w której mieszka z przybraną siostrą. Gdy wydają się magiczne zdolności Ellie, zostaje ona zgładzona przez króla Camelotu. Kate przepełniona chęcią zemsty wyrusza w poszukiwania jego największego wroga...