W środku, budynek wyglądał niczym prawdziwy pałac. Meble z ciemnego drewna pokrywała czerwona tapicerka, podłogę wyłożono brązową terakotą a na ścianach wisiało pełno zdjęć oprawionych w ramki.
-Łał!- powiedziała Jagódka przechodząc do recepcji. Po prawej przez otwarte drzwi widać było, ogromną sale, w której urządzono restauracje- czemu wcześniej się nie chwaliłeś, że masz coś takiego?
-Bo to nie należy do mnie- odparł Piotr- Zapisałem go na moich potomków, żeby mieć lepsza kontrole nad gośćmi.
-Niby po co?- dziewczyna się zdziwiła.
-Zobaczysz- uśmiechnął się, szykując się na zemstę stulecia.
Nerwy Piotra były na wyczerpaniu, a jedyne czego pragnął to cisza i spokój, zwłaszcza, że jeszcze dzisiaj na dziesiątą musiał iść na rozmowę kwalifikacyjną, do miejscowego liceum.
Kamil zaprowadził ich pod ogromne drzwi, na którym wisiała tabliczka, nieupoważnionym wstęp wzbroniony.
-Tylko bez zbędnych hałasów, reszta domowników nadal śpi- Kamil wszedł do środka a za nim Piotr. Jagódka podążyła za nimi.
Nagle w progu wyrosła niewidzialna bariera, broniąca przejścia dziewczynie.
-Ej! Ten... Tego... Czemu nie mogę wejść?!- irytowała się. Jeszcze nigdy nie spotkała się z czymś takim. Z całej siły napierała na niewidzialną ścianę.
-Bo właścicielem jest człowiek- powiedział krzyżak, krzyżując ręce i opanowując śmiech, z powodu nieudolnych prób dziewczyny.
-Nie śmiej się, tylko coś zrób!- poirytowała się.
-A co ja ci zrobię? Pytaj się Kamila czy cie wpuści-powiedział prawie turlając się ze śmiechu.
-Ty mały wredny...- Jagódka z nerwów zacisnęła pięści- a niech ci tą syrenkę na pustakach zostawią i paliwo spuszczą!- krzyknęła, uderzając w barierę.
-Zapraszam do środka- powiedział Kamil.
-Za szybko ją wpuściłeś. Wiesz jak mnie męczyła, przez te parę godzin jazdy?- powiedział Piotr.
-No nie moja wina, że jesteś sztywny i nudny- powiedziała Jagódka.
-Ja jestem sztywny?! Się odezwał łamacz karków!
-Nie moja wina, sam się prosiłeś!
-Dobra! Dobra... Spokój! Zaraz obudzicie cały zajazd, a ja nie mam zamiaru szprechać od samego rana- powiedział Kamil, wchodząc pomiędzy kłócące się wampiry.
-Ale to i tak twoja wina i kropka- powiedziała dumnie Jagódka, przytupując.
-To skoro już po wszystki...- Kamil się zaciął- A ty młody gdzie się szlajasz!- krzyknął.
Jagódka i Piotr spojrzeli w stronę, drzwi. W progu stał chłopak, młodsza wersja Kamila, razem ze starszym policjantem, z typowym januszowskim wąsem.
-Dobry- wybąkał policjant- mógł bym pana na chwilę. Musze z panem porozmawiać- powiedział, wchodząc bez przeszkód do środka. Też bym tak chciała, pomyślała Jagódka.
-Zapraszam, do gabinetu- Kamil wskazał na duże brązowe drzwi- A z tobą porozmawiam później- powiedział zdenerwowany. Chłopak miał to gdzieś i najzwyklej w świecie poszedł na piętro.
-O niczym z tobą nie będę rozmawiać!- krzyknął już z pietra.
-Wybaczycie mi na chwilę... Muszę się zając małym problemem- dopowiedział przygnębionym głosem.
Piotr i Jagódka stali w milczeniu aż drzwi do gabinetu się nie zamknął.
-No to trochę przypał- powiedziała Jagódka z rozpędem siadając na wersalce, na środku pokoju. Piotr usiadł obok niej.
-Dlatego nie chciałem tutaj za szybko przyjeżdżać- spojrzał zrezygnowany na telefon. Trzecia trzydzieści osiem, jeszcze tylko pięć godzin do rozmowy kwalifikacyjnej, pomyślał Piotr. Ciekawe co zmieniło się w tym liceum przez ostatnie czterdzieści lat?
-Niby dlaczego?! Tutaj jest pięknie!- Jagódka rozglądała się po salonie, który wystrojem pasował do zajazdu- Patrz nawet mają łosia nad kominkiem!- wskazała palcem wypchane trofeum.
-Czy ty się kiedy kol wiek uspokoisz?!- krzyknął.
Jagódka otworzyła usta jak rybka, z zamiarem powiedzenia czegoś, jednak szybko zrezygnowała. Wściekły Piotr, to nieprzyjemny Piotr. W pomieszczeniu zapanowała cisza, tak, że dało się słyszeć rozmowę dobiegająca z gabinetu.
-Słuchaj no, Szolc. Ja rozumiem wszystko, ale dzieciak już dawno powinien mieć papiery na komendzie, kuratora z sądu i wyrok zapasem.
-To dlaczego cały czas go kryjesz?!-krzyknął Kamil.
-Ze względu na Piotra. Uratował mi posadę kiedy komuna upadła.
-Co!- krzyknął Kamil.
-U... Robi się ciekawie- Jagódka zatarła ręce z radości.
-Istnieje coś takiego jak prywatność pani Jadwigo- powiedział Piotr gapiąc się w sufit- o takich rzeczach trzeba pamiętać kiedy mieszka się z ludźmi.
-To już się na mnie nie gniewasz?- na jej twarzy wyrósł ogromny uśmiech.
-Nie gniewam się, tylko jestem wściekły.
-Zjedź Snikersa, bo nie jesteś sobą- Jagódka, rzuciła w Szolca poduszką. Ten złapał ją i położył, no fotelu stojącym obok.
-Jagódka...- skarcił ją spojrzeniem.
-Słuchaj no. Dzieciak zrobi jeszcze jeden taki wybryk, a zgarniam go na komendę, spisuje i będzie odpowiadał przed sądem. Kiedy kończy te siedemnaście lat?
-O chujnia- Jagódka powiedział zdziwiona i jednocześnie rozbawiona.
-Jutro, pierwszego września- powiedział smutno Kamil.
Policjant ziewną.
-Lepiej go pilnuj. To dobry dzieciak, ale zagubiony w życiu. Nie chcę aby trafił do pierdla- policjant otworzył drzwi- To wszystko, co chciałem przekazać, do widzenia.
-Do widzenia- odpowiedział smutnie, zostając w drzwiach gabinetu.
Policjant wychodząc kiwnął głową do Piotra i zniknął za drzwiami. W pomieszczeniu znowu zapanowała cisza, którą zakłócał cichy śmiech Jagódki.
-Śmieszy cię to?!-krzyknął Piotr,widząc w jakiej rozsypce znajduje się Kamil. Jagódka zamilkła.
-Wybaczcie za ten incydent. Mam małe problemy z synem- powiedział, zamykając ostrożnie drzwi gabinetu- chodźcie za mną. Pokaże wam wasze pokoje.
YOU ARE READING
Zajazd Jamnicza Norka
VampireWitaj w Zajeździe Jamnicza Norka! Oferujemy grę w Just Dance z wampirami, podstawy użytkowania lasu razem z wilkołakami, nauczanie zintegrowane z wiedźmami oraz wiele więcej. Myślisz, że jesteś cierpliwy? Sprawdź swoją cierpliwość razem z Jagódką i...